Znacznie większym rynkiem pracy są specjalności z zastosowań teleinformatyki. To tam potrzeba tego prawie miliona specjalistów i specjalistek do wybierania odpowiednich produktów i usług informatycznych oraz przystosowania i udostępnienia ich wraz z odpowiednim przeszkoleniem użytkownikom. I to jest właśnie główne wyzwanie dla kobiet w cyfryzacji i bezpieczeństwie cyfrowym.

Jakie są zatem kobiece oczekiwania?  W raporcie zidentyfikowano 7 profili takich oczekiwań (ich nazwy oraz skrót opisu pochodzą z raportu):

1. Początkująca entuzjastka, która dostrzega potencjał wynikający z posiadania kompetencji cyfrowych u innych, ale jej samej brak determinacji w ich pozyskaniu.

2. Flex mama, która pracę w teleinformatyce postrzega jako możliwość stabilnego zatrudnienia z możliwością pogodzenia z opieką nad dziećmi. To racjonalne myślenie, ale może być trudne do realizacji, gdyż najpierw warto uzyskać odpowiednie kompetencje i pracę, a dopiero potem udać się na urlop macierzyński, z którego będzie można powrócić, uzyskując możliwość pracy zdalnej.

3. Kobieta 4.0, dysponująca znaczącymi kompetencjami cyfrowymi, która nie czuje się odpowiednio doceniona zawodowo i zamierza, mając wiele obaw, założyć własną działalność. Jest już zapewne w wieku średnim i ma obawy o dalszą karierę, ograniczaną szklanym sufitem. Jednakże podobne obawy mają również mężczyźni, którzy wchodzą w wiek średni, czasem widziany przez HR jako „srebrzysty”. Rzeczywiście tę grupę zawodową warto wspomagać, przekonując menadżerów do wartości merytorycznej takich osób. Dla „kobiet 4.0” przystanią może być nie tylko sektor prywatny, ale również administracja centralna, gdzie przy średnio mniejszych zarobkach mamy jednak do czynienia ze stabilnym miejscem pracy. I mamy tu już ciekawy przykład Rady do Spraw Cyf-ryzacji, w której kobiety stanowią 65 proc. i kobieta została jej Przewodniczącą.

4. Cyfrowa liderka jest kobietą z dużym doświadczeniem cyfrowym oraz sukcesami w tym obszarze, z gotowością wspomagania innych kobiet. Ma to szczególne znaczenie, gdyż z ankiet wynika, że kobiety preferują bardziej mentoring innych kobiet, niż kolegów. Dobrze byłoby wiedzieć, ile jest takich cyfrowych liderek i jak są one „wyławiane” spośród specjalistek.

5. Prekursorka cyfrowego samorządu lokalnego, wiodąca w udostępnianiu publicznych usług cyfrowych dla obywateli. Tutaj wyraźnie widać, że zajmują one wolne miejsca w obszarze prac zastosowań teleinformatyki, gdzie niewielu mężczyzn chce pracować – trochę z powodu wysokości płac w administracji lokalnej.

6. Cyfrowa rolniczka, prowadząca gospodarstwo rolne, łącząc umiejętności rolnicze z pozyskiwaną wiedzą o automatyzacji i cyfryzacji tych prac wdrażanych w obsłudze gospodarstwa. Przyznaję, że zostałem tym profilem mile zaskoczony – „komputery pod strzechy” i to w damskim wydaniu.

7. Cyfrowa buntowniczka to z kolei profesjonalna specjalistka teleinformatyki, znająca swoją wartość, a przy tym bezkompromisowa i wymagająca wobec otoczenia. Bez kompleksów z powodu swojej płci w tym środowisku. Spotkałem kiedyś taką osobę – piercing, dziary i glany, ale jej sprawność techniczna w administrowaniu systemem budziła podziw. Tutaj warto spojrzeć na relacje zawodowe damsko-męskie w tym środowisku. Wielu informatyków ma zdolności matematyczne, czasem zbliżone do autyzmu ze słabą elastycznością w kontaktach przy niezwykle sprawnej analizie działania abstrakcyjnych systemów. Wielu też z trudem akceptuje kobiety w zespole projektowym, a szczególnie, gdy te są bezkompromisowe w dążeniu do sukcesu. A nie są to zespoły do wspólnego przeciągania liny, tylko do zaprojektowania systemu, przy czym każdy wykonuje osobno swoje zadanie, ufając innym, że ustalone interfejsy będą poprawne. Obecność kobiet w zespołach jest bardzo pożyteczna, gdyż dysponują większymi umiejętnościami w dążeniu do doskonałości i zapamiętywania szczegółów.

Zamiast podsumowania pozwalam sobie mieć radę dla aktywistek działających na rzecz równouprawnienia zawodowego (powiedzmy w sektorze teleinformatycznym). Organizując konferencje, pisząc raporty nie ograniczajcie się tylko do własnego, żeńskiego grona. Zapraszajcie specjalistów teleinformatyki oraz jej zastosowań z grona męskiego i w dyskusji typu uniwersyteckiego (oksfordzkiego) poszukujcie reguł i zasad relacji, jakie powinny być ustanawiane dla obu stron – bo też część tych zasad należałoby zresetować. No cóż, z naszego męskiego punktu widzenia jesteście dla nas coraz większą konkurencją i to wzmacnianą przez dyrektywy Komisji UE (np. w sprawie udziału kobiet w zarządach). Bez określenia podstaw naszego pożytecznego współistnienia w teleinformatyce może powstać męski ruch obronny, który będzie naszą wspólną klęską.

Wacław Iszkowski  

Autor w latach 1993–2016 był prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Pracował też w firmach: Oracle, DEC Polska, 2SI, EDS Poland, TP Internet. Obecnie jest senior konsultantem przemysłu teleinformatycznego.