W marcu Je spostrzegamy i mówimy o Nich. Kiedyś dostawały od nas po goździku i paczce rajstop, dzisiaj po tulipanie. Ale to już im nie wystarcza. Mając swoje kongresy, konferencje, raporty postulują, a raczej żądają równouprawnienia w dostępie do zawodów (nie wszystkich), najwyższych stanowisk oraz identycznych pensji.

Spróbuję podyskutować o tych oczekiwaniach na podstawie raportu „Wyzwania kobiet w cyfryzacji i bezpieczeństwie cyfrowym” (autorstwa Fundacji Projekt.pl), dotyczącego równoprawnego zatrudnienia kobiet w sektorze cyfrowym. Zdaję sobie sprawę, że mogę się Im albo Wam, moim Kolegom narazić, jeżeli zbytnio będę przeginać w którąś stronę. Na usprawiedliwienie podkreślę, że moja żona – jako dr. inż. informatyki – ma doświadczenie w pracy na uczelni oraz w czterech korporacjach (Digital, IBM, ComputerLand, HP), a moja siostra – jako mgr inż. informatyki – szczyci się wieloletnią pracą jako „senior programmer” w kanadyjskim oddziale SAP-a. Mam też własne doświadczenia z pracy z informatyczkami i… to chyba powinno wystarczyć.

Jak każdy raport i ten wychodzi od przedstawienia „ogromnych perspektyw rozwoju technologii cyfrowych, które stawią czoła cyfrowym wyzwaniom i wymaganiom gospodarki cyfrowej i cyfrowego społeczeństwa” (uff…). Z dokumentu dowiadujemy się, że w „UE brakuje obecnie około 1 miliona specjalistów ds. technologii cyfrowych” (tymczasem według komunikatu UE „Cyfrowy kompas 2030: europejska droga na cyfrową dekadę” z marca 2021, „w Unii do 2030 roku będzie brakować 20 milionów ekspertów, np. w kluczowych obszarach, takich jak cyberbezpieczeństwo czy analiza danych”. Dla samej Polski oznacza to brak około miliona takich ekspertów).

Tutaj konieczne jest pewne istotne wyjaśnienie. Sektor teleinformatyczny (nazywany brzydko ICT) powinien być analizowany co najmniej z podziałem na teleinformatykę jako taką oraz na zastosowania teleinformatyki. Ta pierwsza to informatyka teoretyczna, techniczna i telekomunikacja – badająca, projektująca i wytwarzająca produkty oraz usługi teleinformatyczne, jak też wymagająca od profesjonalnych specjalistów/specjalistek ukończenia studiów na kierunkach informatycznych lub podobnych. Ta druga to praktyczne zastosowanie tych produktów i usług we wszystkich innych sektorach gospodarki, administracji oraz przez społeczeństwo. W tym przypadku specjalistami/specjalistkami mogą być osoby mające ukończone inne studia techniczne czy humanistyczne wraz ze szkoleniem w podstawach rozumienia i korzystania z produktów teleinformatycznych.

Naturalnym jest przy tym przepływ części profesjonalnych informatyków/informatyczek do podsektora zastosowań – ich podstawowa wiedza i doświadczenie jest tamże bezcenne. Możliwe, ale trudniejsze do przeprowadzenia jest skorzystanie ze specjalistów z innym wykształceniem i przeszkolenie ich w tematyce informatycznej oraz najczęściej w programowaniu. Dawniej był to dobry sposób na zasilenie kadr informatycznych, ale obecnie, ze względu na silne wymagania sformułowane w dyrektywach UE dotyczące jakości i odporności systemów teleinformatycznych na cyberataki oraz odpowiedzialności za wytwarzane przez generatory systemów SI treści, praca w tym podsektorze musi być wysoce profesjonalna. Tego po kilku kursach nie da się uzyskać, a przyuczonych programistów zastąpi CodeGPT. Oczywiście w zespołach projektujących systemy będą też zawsze potrzebne osoby dysponujące profesjonalną wiedzą w innych dziedzinach: medycynie, księgowości, mechanice, administracji, socjologii, itp.

Na studiach teleinformatycznych od lat mamy rocznie około 16 proc. absolwentek, stąd też udział kobiet w profesjonalnej teleinformatyce to blisko 20 proc., przy średniej unijnej na poziomie 18,9 proc. I, pomimo usilnych zachęt dla kobiet, więcej chętnych nie ma. Co gorsza, ze względu na niż demograficzny notujemy również mniejsze zainteresowanie mężczyzn – liczba studiujących informatykę spada. I jeszcze dodatkowo, duże zapotrzebowanie na programistów wysysa z uczelni studentów przed ukończeniem przez nich studiów (są nieroztropni, ale duża kasa wabi), co czyni ich potem wiecznie niedouczonymi. A absolwentki tych studiów zakładają rodziny i bywa, że na kilka lat są wyłączone z pracy zawodowej – w najlepszym zawodowo wieku.