Europa korzysta z serwisów społecznościowych FXYIL zarządzanych przez firmy ze Stanów Zjednoczonych. Praktycznie nie ma podobnych serwisów lokalnych. Za to UE stara się regulować działania tych serwisów w ramach ochrony danych osobowych (GDPR), moderowania treści internetowych (DSA) oraz przygotowuje nadzorowanie systemów sztucznej inteligencji, groźnie informując o możliwych wysokich karach, ale w małym stopniu stara się wspomagać rozwój europejskiego przemysłu teleinformatycznego. Tak twierdziłem już w latach 2010–2015, ale z niewielkim skutkiem.

Kilka lat później, bo we wrześniu 2023 r. unijna komisarz Vera Jourova podała, że z badania Komisji Europejskiej wynika, iż X jest źródłem największej dezinformacji spośród sześciu dużych sieci społecznościowych. Analizie poddano 6 tys. postów w Hiszpanii, Polsce(!) i Słowacji – krajach uznanych za szczególnie narażone na dezinformację. W październiku komisarz Thierry Breton powiedział Elonowi Muskowi, aby skuteczniej działał na ograniczenie rozprzestrzeniania się dezinformacji przez X-a (chodziło o atak Hamasu na Izrael), zgodnie z przepisami dotyczącymi moderowania nielegalnych treści w internecie, zawartymi w ustawie o usługach cyfrowych (DSA). Media podały, że Musk zaczął wtedy rozważać zamknięcie dostępu do platformy X w Europie, przy czym sama firma X natychmiast temu zaprzeczyła.

Z kolei w lipcu 2023 r. Meta nie uruchomiła dostępu do swojej nowej (mającej „zabić” X-a) aplikacji Threads w krajach UE z powodu niejasnych przepisów dotyczących ochrony danych osobowych. A dokładnie z powodu grzywny w wysokości 1,2 mld euro nałożonej na Metę przez irlandzkiego komisarza za dopuszczenie do inwigilacji danych osobowych Europejczyków przez administrację amerykańską. Po dostosowaniu się do regulacji europejskich, w grudniu 2023 r. aplikacja Threads, sprzężona na wspólnym koncie z Instagramem, stała się dostępna w Europie, choć nie wywołała euforii.

W tym miejscu przypomniałem sobie o swoim liście do pani komisarz Neelie Kroes, jaki wystosowałem w 2011 r. do byłej wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej (byłem wtedy członkiem jednej z unijnych tzw. Working Groups) oraz o swoim wystąpieniu z 2015 r. w obecności komisarza Andrusa Ansipa. Tematem były możliwości rozwoju europejskiego przemysłu teleinformatycznego. Zacząłem od stwierdzenia, że jednym z warunków powodzenia jest wspieranie europejskich projektów produktów informatycznych przez Komisję Europejską i rządy poszczególnych krajów UE, a nie reklamowanie produktów amerykańskich.

Na potrzeby zilustrowania swojego wywodu pokazałem główne strony witryn Komisji Europejskiej, monarchii brytyjskiej, UK Home Office, prezydenta Francji, kanclerza Niemiec, Bundestagu, CIA oraz FBI. Pokazywałem, że na różnych stronach widnieje logo Facebooka, Twittera, YouTube’a – co nazwałem syndromem FTY (dzisiaj FXY). Przy czym często towarzyszyło im logo Instagrama, a czasem nie brakowało logotypu Twittera czy YouTube’a. Co ciekawe, jedynie witryna Bundestagu była „czysta”. Interesujące też, że na stronach amerykańskich zamiast logotypu był tylko adres danej witryny, a w takim przypadku to jest informacja, a nie reklama.