Jakiś czas temu dostawcy urządzeń drukujących znaleźli się w trudnym położeniu. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy były zakłócenia w łańcuchach dostaw, które mocno dały się we znaki wszystkim producentom. Niemniej wiele wskazuje na to, że drukarkowy biznes wraca na właściwe tory. Jak wynika z danych IDC, w pierwszym kwartale 2023 r. globalne dostawy urządzeń drukujących wzrosły o 2,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Przy czym wartość światowego rynku wyniosła 11 mld dol., co oznacza wzrost o 14 proc., do czego najbardziej przyczynili się klienci korporacyjni. Według IDC wyniki sprzedaży poprawiły się dzięki większej dostępności produktów, mniejszym ograniczeniom w możliwościach wytwarzania sprzętu oraz realizacji zaległych zamówień. Dużo lepsze nastroje panują też na polskim rynku.

– Poprzedni kwartał był pierwszym, w którym mogliśmy zapewnić klientom pełną dostępność produktów. Z naszych obserwacji wynika, że podobnie wygląda to u naszych konkurentów. Najważniejsze, że sytuacja wróciła do normy, co pozwala nam na pełną aktywność na rynku – mówi Piotr Baca, Country Manager Brothera w Polsce.

Podobne tendencje występują na naszym rynku w przypadku Canona. Wzrost sprzedaży urządzeń tego producenta w ujęciu wartościowym był wyższy aniżeli w całym regionie EMEA.

– W naszym przypadku sprzedaż ilościowa przekroczyła nawet poziom z drugiego kwartału 2019 roku, który stanowi istotny punkt referencyjny jako ostatni rok przed lockdownem i zaburzeniami łańcucha dostaw. To oznacza, że dość szybko odtworzyliśmy poziomy sprzedaży sprzed pandemii – mówi Dariusz Szwed, Managed Print Services Product Manager w Canonie.

O ile dostępność produktów przestała być zmartwieniem producentów, o tyle postępująca cyfryzacja, a tym samym dążenie do wycofywania papierowej dokumentacji z firm oraz instytucji, stwarza powody do poważnego niepokoju. Szczególnie groźnym zjawiskiem z punktu widzenia producentów sprzętu drukującego jest ekspansja SaaS, a zwłaszcza pakietów biurowych. Te ostatnie oferują całą gamę funkcji (współdzielenie i generowanie dokumentów, wymiana komentarzy), które sprawiają, że pracownicy coraz rzadziej korzystają z drukarek.

Osobną kwestię stanowi wejście na rynek pracy generacji Z. Młodzi ludzie świetnie radzą sobie z laptopami i smartfonami, potrafią edytować filmy i zdjęcia za pomocą prostych programów. Natomiast mają kłopoty z posługiwaniem się drukarkami i skanerami. Zdaniem ekspertów winę za taki stan rzeczy ponoszą łatwe w obsłudze urządzenia mobilne, przyzwyczajające użytkowników do wykonywania prostych czynności. Poza tym skąd mogą wiedzieć, jak coś zeskanować lub wydrukować, jeśli nigdy ich nie uczono obsługi takich urządzeń. HP wymyśliło nawet nowe sformułowanie „wstyd technologiczny”, określające przytłoczenie młodych ludzi korzystaniem z podstawowych narzędzi biurowych.

Nie można też wykluczyć czarnego scenariusza. Nawołujący dziś do zrównoważonego rozwoju producenci sprzętu mogą niebawem zmierzyć się działaczami proekologicznymi, który ogłoszą, że papier jest passe, a jedyną słuszną drogą jest elektroniczny obieg dokumentów.

Drukarki laserowe rządzą w biurach

W świecie urządzeń drukujących od lat panuje podział na użytkowników domowych, którzy używają urządzeń atramentowych oraz biznesowych, stawiających przede wszystkim na laserówki. O takich wyborach decyduje przede wszystkim cena urządzeń, stąd tańsze atramentówki najczęściej trafiają do gospodarstw domowych. Drukarki i wielofunkcyjne urządzenia laserowe ze względu na szybkość działania, większą trwałość, lepszą jakość druku i cichą pracę są preferowane przez biznes. Jednak innowacje wprowadzane do technologii atramentowej powodują, że nowa generacja tej klasy produktów stanowi uzupełnienie dla druku laserowego. Niektóre modele atramentówek nie ustępują pod względem i szybkości i jakości wydruków drukarkom laserowym.

Według badań przeprowadzonych przez Quocirca wśród pracowników biurowych i decydentów IT, co czwarte przedsiębiorstwo w czasie pandemii kupowało urządzenia atramentowe, a 32 proc. planuje poczynić takie inwestycje w najbliższym roku. W dużej mierze jest to rezultat przechodzenia firm i instytucji na hybrydowy model pracy.

Sytuacja na polskim rynku zasadniczo nie odbiega od trendów światowych. Jak podaje IDC Quarterly Hardcopy Peripherals Tracker w 2022 r. w Polsce sprzedano niemal 625 tys. sztuk urządzeń atramentowych oraz 354 tys. laserowych. Jednak zupełnie inaczej wyglądają statystyki po uwzględnieniu kwot. Otóż wartość sprzedaży atramentówek wyniosła 81 mln euro, zaś w przypadku laserówek było to 215 mln euro.

– Powyższe dane potwierdzają, że polskie gospodarstwa domowe kupują bardzo dużo małych drukarek atramentowych, które wykorzystują do drukowania kilka stron dziennie. W tej grupie klientów koszty bieżącej eksploatacji odgrywają mniejszą rolę. Natomiast w dużych instytucjach i przedsiębiorstwach większość przetargów jest nakierowanych na zakup urządzeń laserowych – mówi Dariusz Szwed.

Laser czy atrament to nie jedyne kryterium wyboru użytkowników biznesowych. Firmy i instytucje najczęściej wybierają kolorowe urządzenia laserowe, a ich sprzedaż wykazuje tendencję wzrostową, za wyjątkiem produktów z niższej półki (prędkość wydruku poniżej 10 stron na minutę). Natomiast sprzedaż monochromatycznych modeli pozostaje na niezmienionym poziomie. Wśród „atramentówek” sprzedawanych dla biznesu, największą popularnością cieszą się kolorowe wielofunkcyjne kombajny. Dla przedsiębiorców wybierających sprzęt drukujący zazwyczaj liczy się cena zakupu, ale ważne stają się też koszty eksploatacji. Oczywiście zdarzają się też klienci stawiający ponad cenę funkcjonalność sprzętu.

– Użytkownicy biznesowi często zwracają szczególną uwagę na prędkość pracy sprzętu. Z perspektywy użytkownika biznesowego ważna jest też funkcjonalność oraz intuicyjny interfejs usprawniający codzienną pracę. Poza tym przedsiębiorcy szukają rozwiązań pozwalających na ochronę danych, zabezpieczając sprzęt przed atakami z zewnątrz – dodaje Piotr Baca.

(Nie)bezpieczne drukarki

Jednym z największych wyzwań, przed jakim staną w najbliższym czasie producenci, jest odpowiednie zabezpieczenie sprzętu przed cyberatakami. Problem nie jest trywialny, bowiem aż 61 proc. firm uczestniczących w badaniu Quocirca przyznało, że doświadczyło utraty danych związanej z nieodpowiednio zabezpieczonymi drukarkami. Pod koniec ubiegłego roku ciekawy eksperyment przeprowadzili eksperci ds. cyberbezpieczeństwa z Cybernews. Za pomocą specjalnej wyszukiwarki znaleźli ponad 800 tys. drukarek, które miały włączone funkcje drukowania sieciowego i były dostępne przez internet. Analitycy doszli do wniosku, że możliwy jest atak na co najmniej pół miliona drukarek. Ostatecznie wybrali 50 tys. urządzeń i za pomocą niestandardowego skryptu wydrukowali dokumenty PDF na niemal 28 tys. niezabezpieczonych urządzeń. Ciekawostką jest fakt, że była to praktycznie powtórka ataku przeprowadzonego cztery lata wcześniej przez napastnika o pseudonimie TheHackerGiraffe. Choć odbił się on szerokim echem w mediach, nie wpłynął w jakiś zasadniczy sposób na poprawę bezpieczeństwa drukarek, o czym świadczy chociażby akcja Cybernews.

Dwa lata temu głośno było o Print Nightmare – krytycznej luce usługi bufora wydruku w Windows. Umożliwiała ona hakerom zdalne wykonanie kodu na urządzeniach i przejęcie nad nimi kontroli. Według Quocirca ta podatność występowała u 19 proc. firm. Producenci po wykryciu luk starają się je jak najszybciej załatać, po czym wysyłają aktualizację użytkownikom. Jednak czasami jest za późno, a bywa również, że właściciele sprzętu nie stosują się do zaleceń dostawców.

Firmy mają bardzo różne podejście do zarządzania drukiem. Według badania Quocirca tylko 19 proc. przedsiębiorstw uważa, że ich infrastruktura druku jest chroniona przed naruszeniami bezpieczeństwa i utratą danych. Natomiast pocieszający jest fakt, iż 79 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększyć wydatki na ten cel. Dużą rolę mają tutaj do odegrania producenci, integratorzy, a także dostawcy usług zarządzania drukiem, którzy powinni edukować użytkowników na temat zagrożeń. To też doskonała okazja, aby zacieśnić współpracę z klientami i oferować im dodatkowe rozwiązania.