Jak bardzo cała ta sytuacja jest problematyczna dla integratorów i użytkowników końcowych?

Jarosław Bańkowski Dla klientów biznesowych to problem, bo jeśli korzystają w swoim centrum danych z rozwiązań technicznych jednego producenta, to często trudno je zamienić na systemy konkurencyjnego dostawcy, które akurat są w magazynie. My zresztą też jesteśmy producentem komputerów, który boryka się z dostępnością banalnych nieraz podzespołów. Zdarza się, że duży producent nie może zrealizować dostaw serwerów czy macierzy, bo brakuje obudów, w których powinny być one zainstalowane. Tego typu problemy są obecnie nieprzewidywalne, więc dziś już nikt nie pyta „za ile?”, tylko „kiedy możecie dostarczyć sprzęt, który spełnia moje potrzeby?”.

Jarosław Smulski Na rynek IT coraz bardziej zaczyna kłaść się cieniem kwestia geopolityki. Układy półprzewodnikowe stały się produktem strategicznym, od którego zależy cyfryzacja przemysłu i gospodarki. Tymczasem cały świat w tej kwestii jest mocno uzależniony od Chin. Dlatego w USA producenci zawierają sojusze, widzimy też ogłoszone przez Intela olbrzymie plany inwestycyjne. Także w Unii Europejskiej przyjęty został European Chips Act, który przewiduje zainwestowanie 43 mld euro w rozwój branży produkcji półprzewodników na naszym kontynencie. Dzięki temu można spodziewać się, że ta sytuacja bardzo mocno zmieni się w ciągu kilku lat i sporo mocy wytwórczych znajdzie się w zachodniej hemisferze. Obecna sytuacja w Ukrainie obrazuje, że lokowanie ich wyłącznie w Azji Wschodniej nie gwarantuje dostępności towaru. Trzeba bowiem pamiętać, że takie kraje jak Tajwan, Korea Południowa czy Japonia formalnie są w trakcie konfliktów z innymi państwami – chwilowo zamrożonych, ale może dojść do sytuacji, że zostaną „odgrzane”.

  W jaki sposób obecna sytuacja w Ukrainie może wpłynąć na rynek pracy w Polsce? Czy jest szansa na pozyskanie uzdolnionych pracowników z Ukrainy, a może też z Rosji, skąd obecnie ucieka wiele osób?

Szymon Bartkowiak Każdy integrator czy software house szuka możliwości zatrudnienia dodatkowych osób, bo popyt jest przeogromny. Ukraina to drugi po Polsce kraj z największą liczbą specjalistów IT – przed wojną pracowało ich tam ponad 250 tysięcy. Problem w tym, że oni obecnie albo nie są w stanie spełniać swoich zawodowych obowiązków, bo są zaangażowani w działania zbrojne, albo mają problemy z dostępem do klientów czy internetu. W Ukrainie wiele międzynarodowych firm ulokowało swoje centra informatyczne i ze względu na obecną sytuację próbują szybko przenosić je do Polski, Rumunii czy Czech. Jednakowoż, jeśli nie zrobiły tego wcześniej, to w tej chwili trudno będzie im zatrudnić te same osoby, które w nich pracowały. Natomiast nie widzę raczej szans na masowe zatrudnianie osób z Rosji – nie tylko ze względu na obecnie obowiązujące sankcje, ale też niechęć innych osób z międzynarodowych zespołów, w których miałyby one pracować.

Jarosław Smulski Liberalną politykę migracyjną pod tym względem prowadzi Gruzja. Drugi popularny kierunek to Izrael – wielu rosyjskich informatyków ma korzenie żydowskie, poza tym jest wśród nich wielu specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa, a ci są szczególnie poszukiwani. Ciekawostką jest, że izraelskie firmy nie obawiają się ryzyka potencjalnej równoległej współpracy tych osób z rosyjskimi służbami…

Tadeusz Kurek My zatrudniamy kobiety z Ukrainy do prostych prac w logistyce – chcemy zapewnić im oraz ich dzieciom byt i względnie komfortowe warunki integracji ze społeczeństwem. Natomiast raczej nie widzimy zwiększonej dostępności ekspertów, a potrzebujemy wielu techników do produkcji rozwiązań IoT i jest o to bardzo trudno.

Jarosław Słowiński W grupie kapitałowej AB jesteśmy otwarci na osoby z Ukrainy. Zazwyczaj piastują stanowiska w obszarze szeroko rozumianej logistyki, czasami kierownicze. Z kolei, tak jak inne firmy, w obecnej sytuacji nie mamy planów zatrudniania osób z Rosji, nawet jeżeli zniesione zostałyby sankcje, a to z uwagi na bardzo ograniczone zaufanie do nich w znaczącej części Europy. Nieustannie jednak w Polsce potrzebujemy napływu specjalistów, zwłaszcza że pandemia spowodowała osłabienie lojalności pracowników. W jej trakcie większość osób było zatrudnianych przez ekran monitora i pracując w ten sam sposób nie czują związku z pracodawcą, równolegle szukając innych wyzwań – to jest zresztą problem globalny. Mamy do czynienia z dużą łatwością w porzucaniu jednej pracy na rzecz innej.

Jarosław Bańkowski Z zatrudnianiem osób z Ukrainy przewidujemy jeszcze jeden problem. Gdy wojna się skończy, będą oni masowo wracać całymi rodzinami, aby odbudowywać swój kraj. To będzie duży problem dla firm, które obecnie zatrudniają Ukraińców – szczególnie na technicznych stanowiskach. Polski administrator sieci dwa lata temu zarabiał miesięcznie 6 tysięcy złotych, a dziś dobry specjalista oczekuje nawet 20 tysięcy. Dlatego trzeba zakładać, że w Polsce w bardzo dużym stopniu wzrośnie zapotrzebowanie na usługi outsourcingu IT, gdyż firmy nie będą w stanie samodzielnie zapewnić utrzymania krytycznych systemów i usług potrzebnych do funkcjonowania przedsiębiorstwa. Niespotykane dotychczas rzeczy dzieją się też w kwestiach związanych z HR – to już nie jest „wyciąganie” poszczególnych pracowników, ale całych zespołów. Często w wątpliwy etycznie sposób.

Jarosław Smulski Powszechnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak duży i wartościowy był rynek outsourcingu w Ukrainie – to była trzecia pod względem przychodów z eksportu branża w tym kraju, odpowiedzialna za generowanie ponad 4 procent PKB. Bez wątpienia wielu klientów zainteresowanych usługami outsourcingowymi przez pewien czas będzie wykluczało korzystanie z ukraińskich podmiotów ze względu na zbyt duże ryzyko – w tej kwestii nie będzie sentymentów, a usługobiorcy raczej bez problemu zgodzą się nawet na wyższe ceny. Jeśli chodzi o Rosję, to możliwość świadczenia usług outsourcingowych jest tam tematem zamkniętym na dekady, a w kwestii IT rynek rosyjski skazany jest na zacofanie. Beneficjentami tej sytuacji będą kraje naszego regionu, chociaż to słodko-gorzka korzyść – tak jak wspominaliśmy, brakuje obecnie specjalistów do obsługi IT już istniejących podmiotów, a tymczasem musimy liczyć się z tym, że będzie powstawać wiele kolejnych. Natomiast ekspertów nie przybywa – obecna luka kompetencyjna w Polsce to 50 tysięcy specjalistów IT, zaś uczelnie wyższe w Ukrainie wprowadzały na rynek 80 tysięcy wykształconych osób rocznie, znacznie więcej niż w Polsce. W tej kwestii ukraiński rynek edukacyjny był bardzo mocno rozwinięty, a u nas relatywnie ciągle niewiele osób podejmuje studia informatyczne. Popularne są natomiast kierunki inne, na przykład humanistyczne, mimo że na takich absolwentów nie ma tak dużego popytu na rynku pracy.

Rozmawiał Krzysztof Jakubik