Branża IT odpowiada około za 4 proc. emisji CO2, co stanowi niewielką ilość na tle rolnictwa, gdzie ten wskaźnik wynosi 19 proc. czy produkcji przemysłowej, w przypadku której jest to 24 proc. Jednocześnie sektor technologiczny boryka się z innymi ważnymi wyzwaniami, w tym związanymi ze spowolnieniem gospodarczym czy niepewnością w związku z wojną za naszą wschodnią granicą. Czym zatem tłumaczyć tak znaczny wzrost zainteresowania w branży IT tematyką związaną ze zrównoważonym rozwojem?

Michał Kanownik  Tematyka związana ze zrównoważonym rozwojem mocniej zaistniała w branży IT z kilku powodów. Po pierwsze część podmiotów jest zobligowana do raportowania ESG. W związku z tym, siłą rzeczy, te kwestie będą coraz częściej przedmiotem debaty w środowiskach biznesowych. Obecnie największą aktywnością w zakresie ESG wykazuje się branża finansowa, która zaczyna wymuszać na swoich partnerach, żeby przygotowali się do wdrożenia niezbędnych procedur. I to jest dobry, naturalny proces. Ten medal ma też swoją drugą stronę, czyli modę na bycie zielonym. Niestety, tutaj mam mieszane uczucia, zwłaszcza ze względu na zjawisko tzw. greenwashingu, czyli tworzenia mylnego wrażenia, że dana firma i jej produkty są przyjazne dla środowiska. Często jest trudno znaleźć granicę pomiędzy etycznymi działaniami public relations a nieczystymi działaniami, które wprowadzają w błąd konsumentów. Trzeba o tym głośno mówić, aby należycie przygotować się do tego, co niektórych czeka za kilka miesięcy, a innych za kilka lat. Na bazie doświadczeń instytucji finansowych oraz naszych cyfrowych kompetencji, powinniśmy sugerować biznesowi oraz administracji, w jaki sposób poruszać się w tym nowym dla nich obszarze. Tym bardziej, że dla większości firm jest to poważne obciążenie. Poza tym trzeba pokazywać przedsiębiorcom korzyści związane z ESG, ale nie można się ograniczać wyłącznie do aspektów środowiskowych.

Przemysław Oczyp  Problemy, o których pan wspomniał, leżą właśnie w zakresie ESG, ponieważ jest to bardzo szeroka koncepcja. Dotyka kwestii ochrony środowiska, społeczeństwa, a także łańcucha dostaw, gdzie trzeba mierzyć się z wyzwaniem, jakim jest wydobycie rzadkich surowców w tzw. trudnych rejonach. To z kolei przekłada się na prawa człowieka i miejsca pracy w Europie oraz poza nią. Nie bez przyczyny zatem dąży się do skracania łańcuchów dostaw i produkcji lokalnej. Co ważne, ESG wiąże się też z recesją. Amerykańskie fundusze emerytalne chciały lokować swoje środki w bezpieczne inwestycje i bezpieczne firmy, czyli takie, które przewidują na wiele lat do przodu i uwzględniają różne czynniki, w tym kwestie klimatyczne, gospodarcze i społeczne. Chcąc to zrobić, należy w pierwszej kolejności przyjrzeć się swojej firmie pod kątem ESG, zrobić diagnozę, analizę tego, w jaki sposób firma wpływa na środowisko naturalne, jak wygląda nasz łańcuch dostaw pod kątem społecznym i środowiskowym, w tym zagrożeń związanych z prawami człowieka przy wydobyciu ziem rzadkich. Następny krok wiąże się z ustaleniem stanu bazowego w różnych obszarach, na przykład należy zmierzyć emisję w trzech zakresach: pośrednia emisja, bezpośrednia i emisja w łańcuchu dostaw. Dopiero taka analiza stanowi podstawę do opracowania tzw. alternatywnych scenariuszy biznesowych, na przykład co stanie się, jeśli temperatura zwiększy się o 1,5 stopnia, a jakie konsekwencje przyniesie wzrost o 4 stopnie. W każdym razie nie możemy założyć, że „business as usual” będzie jedynym scenariuszem. Przygotowanie różnych scenariuszy na przyszłość zapewnia inwestorom poczucie bezpieczeństwa, bowiem wiedzą, że firma jest gotowa na różne warianty rozwoju sytuacji. Będzie to również wymogiem już od 2025 roku w ramach nowej dyrektywy CSRD, która obejmie wszystkie duże przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 osób.

Sebastian Pawlak  Nasza firma specjalizuje się w wydłużaniu cyklu życia produktów IT. Działamy w modelu 3 razy R – Repair, Reuse, Recykle, aby zapewnić oszczędności i zrównoważony rozwój. Można powiedzieć, że żyjemy z „zielonego IT”. Jeśli jednak spojrzeć na Europę Zachodnią czy Stany Zjednoczone, to tam konsumpcjonizm cały czas rośnie, co dotyczy również elektroniki. Cykl życia tej grupy produktów skrócił się wśród użytkowników indywidualnych z trzech lat do roku, a w niektórych przypadkach nawet do sześciu miesięcy. Odnoszę wrażenie, że trend ten dociera do Polski, czego najlepszym przykładem jest rynek smartfonów. Obecnie są one wymieniane znacznie szybciej niż kilka lat temu. Tendencja ta staje się również widoczna w przypadku sprzętu IT. Niegdyś minimalny cykl życia wynosił trzy lata, a obecnie jest to maksimum. Wspomniał pan w swoim pytaniu o wytwarzaniu gazów cieplarnianych, ale nie mniej ważne jest eksploatowanie zasobów Ziemi, na co trzeba spojrzeć przez pryzmat ESG.

  Czy powinniśmy zatem ograniczyć konsumpcjonizm, aby chronić środowisko?

Michał Kanownik  To jeden z głównych dylematów naszej branży. Z jednej strony mamy trend skracania czasu użytkowania sprzętu i wymiany go na nowy, zaś z drugiej mówi się o ułatwianiu naprawy urządzeń. To taki mały paradoks. W pewnym momencie obie te tendencje się zderzają i musimy wybrać co jest ważniejsze. Czy lepiej wybierać sprzęt energooszczędny, bardziej ekologiczny, jeśli chodzi o jego użytkowanie? A może bardziej się opłaca utrzymywać przy życiu stare urządzenia, zużywające więcej prądu czy wody, ale dzięki temu ograniczymy użycie rzadkich surowców do produkcji technologicznych nowinek. Na to pytanie trzeba będzie odpowiedzieć w skali globalnej. Pamiętajmy, że poprzez działania regulacyjne nie ograniczymy pędu konsumentów do posiadania nowszego, lżejszego, bardziej funkcjonalnego sprzętu. Człowiek pracuje po to, aby mieć coś nowszego, lepszego, a tymczasem regulacja ma go przymusić do tego, żeby korzystał ze starej lodówki. To trochę nie w porządku. Podobnie, jeśli mamy wodoszczelny zegarek, a Komisja Europejska namawia, żeby można było samodzielnie wymieniać w nim baterie, co spowoduje, że przestanie będzie wodoszczelny. Odnoszę wrażenie, że za pomocą regulacji próbujemy zawrócić rzekę, ale to nam się nie uda.

Przemysław Oczyp  To rzeczywiście bardzo ważny temat, aczkolwiek nieco zależny od rodzaju produktu. Konsumpcjonizm jest plagą z punktu widzenia ochrony środowiska, ale wręcz przeciwnie, jeśli spojrzymy na to zjawisko oczami przedsiębiorców. Przy czym rozwój technologii jest tak szybki, że często nie da się używać sprzętu sprzed dziesięciu lat. Tymczasem tam, gdzie to możliwe, okazuje się nierzadko, że większość konsumentów wcale nie chce wymieniać sprzętu co dwa lata. Dotyczy to chociażby lodówek. Dlatego uważam, że wydłużenie cyklu życia i możliwości naprawy to właściwy kierunek. Wprawdzie nie powinno się nikogo zmuszać regulacjami do używania wysłużonego sprzętu, niemniej możemy edukować społeczeństwo. Warto podkreślić, że samo użytkowanie sprzętu IT, w tym smartfonów i laptopów nie jest tak szkodliwe dla środowiska, jak ich produkcja oraz utylizacja. Co do regulacji, to branża IT podlega im tak samo jak każda inna. Unia Europejska mówi jasno, że mamy dążyć do neutralności klimatycznej przez ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. Wraz z upływem czasu firmy będą wybierać sprzęt o najmniejszej emisji CO2, co oznacza, że zaczną zwracać uwagę nie tylko na technologię, cenę, ale też miejsce produkcji i ślad węglowy.