Teraz kolej na misję. Tej nie będę cytował, a jest mocno zagmatwana językowo i odwołuje się do pojęcia rzeczywistości cyfrowej, która jest bytem niezdefiniowanym i trącącym takimi konotacjami jak Matrix, Virtual Reality czy Metaverse, czyli czymś w okolicy „hokus-pokus”. Rzeczywistość każdy z nas ma jedną i nie jest ona ani cyfrowa, ani analogowa. Rzeczywistość po prostu jest i jej właśnie doświadczamy swymi zmysłami i intelektem. Na ile jest wypełniona treściami dostarczanymi nam poprzez metody cyfrowe i jaka jest tych metod głębokość, to o tym może decydować ministerstwo. Zatem, jeśli myśleć o ministerialnej misji pozytywnie i zbliżając się do nakreślonej wcześniej wizji, chyba chodzi o to, aby wygodne życie obywateli realizowane było poprzez maksymalizację treści i aktywności stanowiących naszą rzeczywistość dostarczanych nam na drodze cyfrowej.

Poza powyższym „rozkminieniem” enigmatycznej „rzeczywistości cyfrowej” reszta trzyma się kupy i co do równości i niezależności od miejsca zamieszkania oraz kompetencji cyfrowych, które w wystarczającym stopniu powinny być kształtowane przez szkołę i rodzinę w procesie sterowanym przez Ministerstwo Cyfryzacji właściwie nie można mieć uwag. Potem jest omówienie celów i tu nie mam kompetencji, ani wiedzy, aby się z zawartością zgadzać, bądź z nią polemizować. Mam natomiast po ich lekturze nieodparte dwa wrażenia: są te cele dobrze rozpoznane co do ich stanu i deficytów na dziś i przedstawiane aż nazbyt szczegółowo. Drugie wrażenie jest takie, że nie stanowią te cele monolitu i poszczególne z nich i generalnie ich istnienie jako zbioru wynika z zaszłości, a nie z przyjętej wizji i misji.

Weźmy choćby dokładność opisu celu mObywatel 2.0, a ogólność i w zasadzie miałkość opisu celu o „wykluczeniu cyfrowym”. Oczywiście o wiele łatwiej jest zarządzać i oddziaływać na coś, co ma się w swoich pełnych kompetencjach, a inaczej, gdy cel musi być realizowany wspólnie z innymi ministerstwami, jak choćby ministerstwo infrastruktury czy edukacji. Ta kooperacja, a właściwie brak jej przedstawienia jest chyba jednym z głównych braków w tym dokumencie, co może sygnalizować niepełność przemyśleń i asekurację w poruszaniu tematów drażliwych politycznie.

Kolejnym istotnym elementem, którego brak odczuwam, jest poważniejsze niż tylko miękkie i bezpostaciowe prześlizgnięcie się nad tematem, określenie konieczności współpracy z zewnętrznymi podmiotami krajowymi i zagranicznymi oraz zarysowanie jej zasad i paradygmatu. Wszak bez tej współpracy funkcjonowanie ministerstwa jest po prostu niemożliwe. Autarkia w informatyce to ścieżka donikąd i to właśnie z powodu, o którym minister wspomina we wstępnej części listu, czyli ogromnej zmienności i dynamiki charakteryzującej ten sektor.

I jeszcze ostatnia uwaga o braku, który daje się w liście odczuć. Jest to brak emocji po stronie autora. A właściwe ich użycie i umiejętne wplecenie w treść listu mogłyby znacząco podnieść wiarygodność zawartych treści, i atrakcyjność przekazu. Poprawiłyby też one istotność przesłania, zwłaszcza w ustach osoby w młodym wieku, siłą rzeczy o ograniczonym doświadczeniu poza strukturami rządowymi i o jednoznacznych konotacjach politycznych – wszak nie wszyscy pracownicy ministerstwa muszą podzielać te same poglądy, co sprawujący władzę. Chyba, że się okrutnie mylę?

Tym niemniej witam nowo kreowaną jednostkę administracji rządowej z otwartością i nadzieją na jej sprawne funkcjonowanie. Liczę na to, że skoro „wiele osób zobaczyło, że bez wsparcia technologii trudno osiągać ważne dla Polski cele” (to opinia i cytat z listu ministra), to były to osoby ważne i decyzyjne dla kształtowania politycznego, ekonomicznego i legislacyjnego otoczenia ministerstwa, aby te wszystkie cele mogły być zrealizowane. Przecież nie o przeciętnego obywatela „Kowalskiego” w powyżej przytoczonym passusie chodzi. Wszak „ta osoba”, a jest ich naprawdę „wiele”, od dawna czeka na obiecywany dostęp do szybkiego internetu oraz na wiele funkcji umożliwiających realizację całej gamy jego kontaktów z instytucjami reprezentującymi Państwo Polskie w sposób dla niego optymalny. Zatem – powodzenia.