Kiedy kilka miesięcy temu pisałem o Januszu Cieszyńskim, wówczas świeżo upieczonym ministrze cyfryzacji, życzyłem mu sukcesów, które sprawią, że jego nazwisko przestanie być utożsamiane z respiratorami. Niestety, to się nie udało, a pewnego rodzaju usprawiedliwieniem może być krótki czas sprawowania urzędu. Pamiętam jednak, że Janusz Cieszyński zaczął z „wysokiego C”, kierując pompatyczny list do swoich pracowników. Znalazła się w nim między innymi wizja kierowanego przez niego resortu, którego zadaniem miało być doprowadzenie do tego, że „Polska będzie najwygodniejszym państwem do życia w Unii Europejskiej”. Ireneusz Dąbrowski określił tę wizję jako piękną, ambitną i pociągającą, tyle że niemożliwą do realizacji przez Ministra Cyfryzacji (czytaj: „List, czyli minister w roli CEO”). I trudno się z tym nie zgodzić. Dla większości ludzi wygoda życia oznacza własne przestronne mieszkanie, dobre relacje z rodziną i sąsiadami, bezpieczeństwo fizyczne i satysfakcjonującą pracę.

Janusz Cieszyński w czasie swojego ministrowania wpadł też na pomysł, aby wzbogacić aplikację mObywatel o dostęp do transmisji z wydarzeń sportowych. Wówczas Anna Streżyńska, która pełniła funkcję ministra cyfryzacji w latach 2015–2018, ostro skrytykowała tę koncepcję. Na swoim profilu na LinkedIn oświadczyła: „Uważam to za ostre przegięcie i marnowanie publicznych środków finansowych”. Ówczesny minister tłumaczył, że celem były starania o zwiększenie liczby logowań do mObywatela i dodał: „Ja rozumiem, że oglądanie wczorajszego meczu (Polska–Albania – przyp. red.) było męczarnią dla polskich kibiców, ale bądźmy poważni – możliwość obejrzenia w nieobowiązkowej apce jakichś treści to nie jest żadne narzędzie kontroli”.

W grudniu na fotelu ministra cyfryzacji zasiadł Krzysztof Gawkowski. Wiele wskazuje na to, że nie będzie kontynuował idei swojego poprzednika, choć też ma ambitne cele. Jak powiedział w Radiu Zet: „Ja mam wiedzieć, co zrobić, żeby w Polsce cyberbezpieczeństwo było gwarantowane dla osób i dla firm”. Poza tym nowy minister chce zbadać, w jaki sposób automatyzacja, robotyzacja i sztuczna inteligencja wpływają na pracę wybranych służb państwowych.

Jednak niezależnie od obranej strategii, kolejny problem wynika z tego, że szary obywatel nie rozumie roli, jaką spełnia Minister Cyfryzacji. Podczas wspomnianej wcześniej rozmowy w Radiu Zet redaktor Beata Lubecka zadała Krzysztofowi Gawkowskiemu pytanie od jednego ze słuchaczy: „ile bajt ma bitów?”. Minister odparł, że nie wie, bo nie jest specjalistą od informatyki. Z kolei w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie radia RFM FM Krzysztof Gawkowski zachęcał do dzwonienia na infolinię 8080, przy czym szybko okazało się, że takowa w ogóle nie istnieje, a podany numer służy do przesyłania SMS-ów dotyczących incydentów bezpieczeństwa. Co więcej, minister zapewniał Roberta Mazurka, że numer działa, pytając: „Czy nie ma pan zablokowanych jakichś numerów?”. Natomiast Beata Michniewicz, dziennikarka Programu III Polskiego Radia, prosiła Krzysztofa Gawkowskiego o rozszyfrowanie skrótu CERT (Computer Emergency Response Team). Zupełnie niepotrzebnie, wszak pan minister nie jest specjalistą od skrótów pochodzących z obcych języków.

Niemniej drobne wpadki nie powinny zrażać nowego ministra. Zresztą, zgodnie z maksymą politycznego patrona Krzysztofa Gawkowskiego, mężczyznę poznaje się po tym jak kończy.