Koniec imprezy dla startupów
Inwestorzy venture capital stają się coraz mniej pobłażliwi dla technologicznych startupów i przykręcają kurek z pieniędzmi.
Pod koniec ubiegłego roku spodziewano się spektakularnego debiutu giełdowego startupu Thrasio. Ta amerykańska firma jest jednym z kluczowych graczy wśród tzw. agregatorów e-commerce, których działalność polega na wyszukiwaniu dobrze rokujących sklepów internetowych w celu ich zakupu. Jednak wyceniana w ubiegłym roku na 10 miliardów dolarów firma porzuciła swoje plany związane z giełdą, tłumacząc to problemami z audytem finansowym. W ostatnich tygodniach startup zwolnił 20 proc. pracowników, wstrzymał zakupy i wymienił dyrektora generalnego. Co ciekawe, jeszcze do niedawna agregatory e-commerce należały do pupilków funduszy venture capital. Czym zatem tłumaczyć ten nagły zwrot?
Thrasio w ciągu czterech lat swojej działalności zebrało od inwestorów 2,4 miliarda dolarów (sic!). Oczywiście nie jest to jednostkowy przypadek. Według PitchBook w samym tylko czwartym kwartale ubiegłego roku inwestycje venture capital osiągnęły rekordowy poziom 95 miliardów dolarów. Startupy stały się w ostatnich latach benificjentami niskich stóp procentowych i spadku liczby akcji spółek publicznych. Oba czynniki przyciągnęły inwestorów do kapitału wysokiego ryzyka. Trend ten umocnił się wraz z nadejściem pandemii. Fundusze venture capital zwiększyły wówczas swoje zainteresowanie startupami technologicznymi, ponieważ aplikacje i cyfrowe usługi stały się wyjątkowo gorącymi aktywami.
Jednak od kilku miesięcy mamy do czynienia z odwrotem. Inwestorzy unikają wysokich wycen i domagają się, aby firmy wydawały mniej i poprawiały swoje marże, choć jeszcze do niedawna ważniejszy od rentowności był szybki wzrost przychodów. PitchBook informuje, że skala inwestycji venture capital zmalała o 26 proc. w pierwszych trzech miesiącach tego roku w ujęciu kwartalnym. Natomiast według Carta, począwszy od końca ubiegłego roku do pierwszego kwartału bieżącego roku, wyceny szybko rozwijających się startupów spadły średnio o 42 proc.
Zaciskanie pasa
Presja ze strony funduszy VC skłoniła startupy, które jeszcze kilka miesięcy temu pięły się w górę, do zwalniania pracowników, ograniczania wydatków na marketing, anulowania projektów… Matt Schulman, dyrektor generalny firmy programistycznej Pave, żali się, że inwestorzy analizują marże brutto w sposób, w jaki nie robili tego wcześniej. W odpowiedzi na to menadżer sporządził listę piętnastu potencjalnych sposobów na zmniejszenie wydatków. Jednym z nich było zwiększenie zatrudnienia w tańszych regionach, takich jak Ameryka Łacińska.
W ciągu dekady inwestorzy przeznaczyli 1,3 biliona dolarów na startupy, tworząc rocznie setki firm, które osiągnęły wyceny powyżej miliarda dolarów. Tym samym przyciągały zainteresowanie zagranicznych rządów i czołowych funduszy hedgingowych. W 2021 roku fundusze venture capital zebrały 132 miliardy dolarów na inwestycje w startupy, a więc prawie dwukrotnie więcej niż w 2019 roku i sześciokrotnie więcej niż dziesięć lat temu, kiedy liczba funduszy wynosiła około jednej trzeciej obecnej.
Startupy, które pozyskiwały od inwestorów duże sumy przy wysokich wycenach, znalazły się pod presją rozwoju. W rezultacie szybko zaczęły zwiększać zatrudnienie i dokonywać często niezbyt przemyślanych przejęć, co w większości przypadków doprowadziło do znacznego pogorszenia jakości pracy.
Nie najlepszą passę mają też największe spółki technologiczne, tak przecież świetnie radzące sobie w czasie pandemii. Akcje Meta i Amazona spadły w tym roku o ponad 30 proc., zaś Apple’a, Microsoftu i Alphabetu o około 20 proc. Wyjątkowo trudny czas ma Netflix, ze spadkiem aż o 69 proc. Złe wiadomości napłynęły też między innymi z SoftBanku, który w pierwszym kwartale bieżącego roku stracił na inwestycjach w spółki technologiczne rekordowe 26,2 miliarda dolarów. Trudno się zatem dziwić minorowym nastrojom panującym w Dolinie Krzemowej.
Jednak, jak to zwykle bywa nawet w najczarniejszych czasach, nie wszyscy tracą rezon. „Moim zdaniem nie jest to scenariusz z 2001 ani z 2008 roku. Po prostu słabsze startupy nie otrzymują finansowania, co uważam za zdrowe zjawisko” – podkreśla John Chambers, były dyrektor generalny Cisco Systems, a dziś jeden z inwestorów venture capital. I w zasadzie trudno się z nim nie zgodzić.
Artykuł powstał na podstawie materiałów z The Wall Street Journal.
Podobne artykuły
100 Błędów Venture Capital
W oparciu o swoje doświadczenia i to, co opowiedzieli mi inni founderzy, stworzyłem listę błędów popełnianych przez fundusze venture capital. Jednak nie po to, żeby komuś wytykać niepowodzenia, ale żeby relatywnie młodzi adepci polskiego sektora VC mogli uczyć się na cudzych doświadczeniach.
Rynek chipów powraca do zdrowia
Wiele wskazuje na to, że globalny przemysł półprzewodników osiągnął już swoje dno. Nadszedł czas, żeby się od niego odbić.
SI: biznes robiony na plecach twórców
Strony internetowe, a także znani pisarze żądają odszkodowań za swoją pracę, która zo-stała wykorzystana do szkolenia modeli generatywnej sztucznej inteligencji. Twórcy zdali sobie bowiem sprawę, że takie firmy jak OpenAI, budują biznes na ich plecach.