Gra o tron
Małe królestwa, które toczą ze sobą zaciekłą walkę, zwykle zapominają o swoim największym wrogu.
Wojciech Urbanek, zastępca redaktora naczelnego CRN Polska
Po kilku latach śledzenia rozwoju wydarzeń na rynku cyberbezpieczeństwa, coraz częściej zdarza mi się celowo omijać wzmianki o kolejnych cyberatakach. Scenariusz jest bowiem niemal zawsze taki sam – trup ściele się gęsto, a ci, którzy mieli zapobiec nieszczęściu, bezradnie rozkładają ręce. „Wina leży po stronie nieroztropnego użytkownika” – tłumaczą. Czy aby na pewno? Trudno w to uwierzyć, skoro po „jasnej stronie mocy” działa – według IT-Harvest Dashboard – aż 3231 producentów sklasyfikowanych w 17 kategoriach. Na rynku wycenianym na ponad 170 mld dol. żadnemu z tych graczy nie udało się osiągnąć dwucyfrowego udziału.
Natomiast po „ciemnej stronie mocy” działają rosnące w siłę cybergangi, które w niczym nie przypominają hakerów z czasów Kevina Mitnicka. Współcześni cyberprzestępcy otrzymują potężne zastrzyki finansowe od autorytarnych rządów, a przy tym nie muszą płacić podatków, przestrzegać różnego rodzaju regulacji i dyrektyw czy zaprzątać sobie głowy strategią zrównoważonego rozwoju. Natomiast chętnie czerpią dobre wzorce z legalnego rynku, czego doskonałym przykładem jest usługa ransomware-as-a-service.
Cybergangi stały się na tyle złowieszcze, że – jak coraz częściej ostrzegają analitycy – wręcz niszczą światową gospodarkę. Cybersecurity Ventures przewiduje, że w 2025 r. szkody będące następstwem cyberataków będą kosztować światową gospodarkę 10,5 biliona dol. Jakby nie patrzeć, wygląda to beznadziejnie, a może być jeszcze gorzej, o ile nie dojdzie do konsolidacji rynku lub przynajmniej zawiązania sojuszy pomiędzy konkurującymi producentami cyberzabezpieczeń. Działanie w pojedynkę przypomina walkę z wiatrakami, choć oczywiście wielu graczom to się opłaca.
W efekcie sytuacja w segmencie cyberbezpieczeństwa budzi pewne skojarzenia z serialem „Gra o tron”. Akcja tej bajki dla dorosłych toczy się w krainie Westeros, gdzie zwaśnione rody toczą bezpardonową walkę o władzę, której symbolem jest wykuty z tysiąca mieczy Żelazny Tron. Uwikłani w najrozmaitsze intrygi i układy, zaślepieni rządzą władzy i pieniądza, bardzo długo nie potrafią dostrzec największego zagrożenia w postaci bezwzględnego, dysponującego nadludzką mocą Nocnego Króla, który wraz ze swoją armią chce pogrążyć Westeros w wiecznej ciemności. Ostatecznie udaje się zbudować sojusz, które zapobiega tragedii. Niestety, jest on mocno spóźniony i w efekcie okupiony wieloma ofiarami.
Odnoszę wrażenie, że dostawcy systemów bezpieczeństwa są bardziej skupieni na walce o tron niż zgładzeniu Nocnego Króla. Wprawdzie chętnie opowiadają o współpracy, ale nie zawsze idą za tym konkretne działania. Warto w tym miejscu wspomnieć o inicjatywie Cyber Threat Alliance, która ma na celu wymianę niemal w czasie rzeczywistym informacji o cyberzagrożeniach. Alians skupia 36 firm z branży cyberbezpieczeństwa, w tym między innymi Check Pointa, Cisco, Fortinet, McAfee, Palo Alto Networks, SonicWalla czy Sophosa. Co z tego, skoro do tego jak najbardziej zacnego grona nie przystąpił ani Microsoft, ani IBM, ani… 3193 innych dostawców z branży bezpieczeństwa.
Gdyby odnieść postępy firm w zakresie tworzenia sojuszy technologicznych do słynnego serialu, to jesteśmy gdzieś w czwartym sezonie „Gry o Tron”, czyli w połowie drogi. Choć nie można wykluczyć, że w tym przypadku życie napisze zupełnie inne zakończenie.
Podobne wywiady i felietony
Procesory graficzne zjadają świat
Po kilku latach fascynacji oprogramowaniem w świecie nowych technologii następuje zwrot w kierunku sprzętu. I bardzo słusznie, bowiem to on w dużym stopniu napędza innowacje.
Sztuczna (i droga) inteligencja
Sztuczna inteligencja ma zastąpić ludzi w wielu gałęziach przemysłu, więc część menadżerów zaciera ręce, licząc przyszłe zyski. Jednak ich radość może okazać się przedwczesna.
8080 zgłoś się
Krzysztof Gawkowski jest nie tylko fascynatem nowych technologii, ale również specjalistą od myślenia strategicznego o cyfryzacji. To może być dobra zmiana na fotelu ministra cyfryzacji. Czy aby na pewno?