Zawsze staram się sam wymyślać tytuły do swoich felietonów, ale tym razem muszę się przyznać, że postąpiłem zgodnie ze znaną zasadą „kopiuj i wklej”. Niedawno portal Wired.com zamieścił bardzo interesujący wywiad z Jensenem Huangiem, zatytułowany „Nvidia Hardware Is Eating the World”.

W ostatnich miesiącach, współzałożyciel i prezes Nvidii, jest gwiazdą nie tylko mediów technologicznych. Kierowana przez niego firma dołączyła do elitarnego grona koncernów, których wartość przekroczyła dwa biliony dolarów. Wcześniej ten próg pokonały jedynie Apple i Microsoft. Producent procesorów graficznych jest już wart więcej niż Amazon czy Alphabet. To już nie ta Nvidia, co kiedyś, ożywiająca świat gier komputerów renderując zyliony trójkątów. Nowa Nvidia rozpoczęła erę „rozmawiania z komputerami”.

„Nvidia Hardware Is Eating the World” to tytuł nawiązujący do słynnego artykułu Marca Andreessena „Why Software Is Eating The World”, zamieszczonego trzynaście lat temu na łamach The Wall Street Journal. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że faktycznie mamy do czynienia z pewnym przełomem, a przynamniej powrotem sprzętu do łask. Wprawdzie głównym autorem tego przewrotu jest Nvidia, ale nie można zapominać o jej konkurentach. Poza tym zaczynają się pojawiać nowi gracze: według analityków Pitchbooka tylko w trzecim kwartale ubiegłego roku inwestorzy venture capital wydali ponad 800 mln dol. na chipy przeznaczone do pracy z modelami sztucznej inteligencji.  

Choć nikt nie kwestionuje roli oprogramowania we współczesnym świecie, to jednak nadmierna fascynacja aplikacjami prowadziła czasami do absurdów. Jeszcze do niedawna prelegenci opowiadający o nowych technologiach pokazywali slajd zatytułowany „Something interesting is happening”.  A co się niby wydarzyło? Oczywiście na rynek weszły firmy, które wywróciły do góry nogami świat nowych technologii, a po części ekonomii (taka przynajmniej obowiązywała wówczas narracja)! I tak Uber stał się pierwszą na świecie firmą taksówkarską, która nie posiadała ani jednego własnego samochodu. Z kolei Facebook stał się najbardziej popularną firmą medialną, która nie tworzy treści, podczas gdy Alibaba najcenniejszym detalistą bez zapasów… Nie wspominając o Airbnb – największym na świecie dostawcy zakwaterowania, nieposiadającym nieruchomości.  Czy jednak wymieniona czwórka rzeczywiście w rewolucyjny  sposób zmieniła nasze życie, nie zaś jedynie część nawyków?

Wyjątkiem jest Facebook. Mark Zuckerberg wraz z uruchomieniem serwisu zapewniał, że jest to cudowne rozwiązanie, które pozwala ludziom na całym świecie komunikować się ze sobą, a przez to lepiej zrozumieć swoje problemy. Wyszło na odwrót… Nastąpiła niespotykana nigdy wcześniej polaryzacja opinii publicznej.

Dalszy rozwój procesorów graficznych, a co za tym idzie sztucznej inteligencji, może mieć jeszcze bardziej destrukcyjne skutki dla ludzkości. Nie bez przyczyny Huang Jensen wyznaje na łamach Wired: „robimy tyle, ile musimy, ale tak mało, jak tylko możemy, aby służyć branży”. Tak, jakby chciał przez to powiedzieć: daję wam nóż do ręki, a co z nim zrobicie, zależy od was…