Cała prawda o tym, jak obecnie wygląda Agile

Metodyka Agile w wydaniu praktykowanym przez większość „zwinnych” firm, z którymi współpracowałem na przestrzeni ostatnich pięciu lat, to pseudo Agile. To jej ułomna wersja, która szkodzi zamiast przynosić efekty. W większości firm, które przeszły taką transformację, filozofia Agile sprowadza się do pustych słów. Chwalą się swoją „zwinnością” i nawet stosują niektóre zwinne praktyki, ale wciąż funkcjonują jak zwykłe biurokracje. Z tym, że teraz zamiast szefa mają „właściciela produktu”, zamiast analityka biznesowego – „rzecznika klienta”, a za-miast menedżera projektu – „Scrum Mastera”. Wszystkie wymienione osoby pracują tak samo jak wcześniej, tylko że w krótszych cyklach: analiza, projektowanie, testowanie, dostarczenie produktu. I tak co dwa tygodnie. Aha, no i nie zapominajmy: za każdym razem, gdy zespół potrzebuje podjąć jakąś decyzję, musi czekać na zgodę kierownika…

Rzeczywistość jest brutalna. Według sondażu Annual State of Agile Survey (www.stateofagile.com) w większości firm koncepcje Agile i DevOps nie działają. Powodem numer jeden takiego stanu rzeczy jest fakt, że kultura korporacyjna stoi w sprzeczności z wartościami Agile. Steven Denning pisze w swojej książce: „To nie dostęp do technologii i danych robi różnicę. Różnica polega na innym sposobie prowadzenia firmy, gdzie technologię i dane wykorzystuje się sprawniej” („The Age of Agile: How Smart Companies Are Transforming the Way Work Gets Done”, Amacom, 2018).

Niejednokrotnie przedsiębiorstwa próbują stosować praktyki Agile, ale po dobrze rokującym okresie zaczynają się schody: tempo pracy spada, jej jakość się pogarsza, a czas potrzebny na dostarczenie produktu wydłuża się. Na tym etapie kierownictwo zaczyna zazwyczaj wywierać nacisk, aby wrócić do tradycyjnego modelu. Zamiast tego należałoby przeanalizować, co hamuje pracę zespołu, dlaczego testowanie odbywa się źle i dlaczego ten śmieszny planning poker notorycznie sprzyja zawyżonym szacunkom.

Brak faktycznego doświadczenia

Do tego równania trzeba dodać coś jeszcze: brak faktycznego doświadczenia w stosowaniu metod Agile. Wszyscy specjaliści ds. Agile, z którymi miałem okazję pracować, mieli taki sam zakres doświadczenia – nie przeprowadzili ani jednej udanej transformacji od początku do końca. Z różnych powodów (często zupełnie od nich niezależnych) idą do jakiejś firmy, szkolą pracowników, biorą udział w 1–2 projektach, po czym odchodzą z nadzieją, że od tej pory firma będzie „zwinna”. Nie zawsze jest to ich wina; zatrudnia się ich po to, żeby szybko przeprowadzili szkolenie i koniec. Nie mają więc szansy zobaczyć, dlaczego Agile przestaje działać 2–3 miesiące po ich odejściu. Nie mówię tu nawet o osobach noszących tytuł „Agile Coach”, które nigdy nie zrealizowały w całości żadnego projektu, ukończyły za to dziesiątki kursów online na temat metodyki Agile. Ci to dopiero koszmar.

Dlaczego podążanie za modą (oraz stosowanie wybranych praktyk Agile i DevOps) nie sprawia, że firma staje się „zwinna”? Odpowiedź jest prosta: wdrożenie metodyki Agile polega na zmianie kultury i organizacji całego przedsiębiorstwa, a nie na stosowaniu Agile w pojedynczych działach czy na arbitralnym wybieraniu tylko niektórych zwinnych praktyk. Nawet, jeśli firma będzie z nich korzystać pod nadzorem arcykosztownego Agile Coacha z wielkiej czwórki. Poza tym warto pamiętać, że aby z powodzeniem przestawić się na metodykę Agile, trzeba przebyć długą drogę. Nie obędzie się bez zmiany paradygmatu, spadku produktywności i wielu niedotrzymanych terminów. Właśnie dlatego większości firm łatwiej jest zorganizować szkolenie, zatrudnić Agile Coacha i zadeklarować „zwinność”. Bycie Agile jest dziś w modzie; pomaga przyciągnąć klientów, inwestorów, a nawet nowych pracowników.

Klienci też mają swoje za uszami

Wyobraź sobie prawdziwą firmę i realizowany na jej zlecenie projekt – dla ułatwienia niech będzie to projekt IT. Teraz pomyśl sobie, że idziesz do pani dyrektor ds. obsługi klienta i mówisz jej, że nie dostarczysz pełnego systemu obsługi klienta z call center i monitorowaniem mediów społecznościowych. Pomimo złożonych firmie obietnic i powodów, dla których w ogóle zdecydowała się zainwestować w ten projekt, dostarczysz jej MVP, czyli minimalny opłacalny produkt, który umożliwi wyłącznie rejestrowanie zgłoszeń w systemie (możesz zastąpić rejestrowanie zgłoszeń dowolnym szczątkowym fragmentem obiecanej funkcjonalności). Kiedy wszyscy pracownicy firmy zaczną się uczyć nowego systemu, będziesz stopniowo dostarczać kolejne funkcje. Póki co nie jesteś jednak w stanie powiedzieć, kiedy dokładnie będą gotowe, bo najpierw musisz zobaczyć, z jaką prędkością pracuje zespół.

Założę się, że wydarzą się wówczas dwie rzeczy: albo wyrzucą Cię za drzwi i/lub z firmy (jeśli jesteś nowym vendorem), ewentualnie popatrzą na Ciebie jak na idiotę i pójdą do innego vendora, który z przyjemnością dostarczy im „wszystko, czego chcą”. Gratulacje! Teraz już wiesz, w jaki sposób większość firm zabija metodykę Agile – wśród nich nawet te, które twierdzą, że są zwinne. Dlatego, jeśli nie jesteś gotów na wyzwania, które niesie ze sobą metodyka Agile, nie porywaj się z motyką na słońce.

Musisz przyjąć do wiadomości, że Agile to długa i – jeśli dobrze podejdziesz do innowacji – niekończąca się droga. A poza tym przez pewien czas będzie przynosić gorsze rezultaty niż Twój ukochany model kaskadowy. Ponadto będzie wymagać od Ciebie poświęceń, wiele razy obnaży błędy w zarządzaniu firmą, jak też wymusi olbrzymie zmiany w sposobie myślenia, kierowania projektami, testowania i dostarczania produktów. I wreszcie będzie wymagać zainwestowania dużej ilości czasu i pieniędzy w produkty MVP, które mogą z początku wyglądać jak kompletny szajs. A przy tym wszystkim z pewnością spowolni tempo prac nad projektami w okresie przejściowym.

Jeśli tego nie akceptujesz, nie próbuj wdrażać metodyki Agile. W przeciwnym razie dołączysz do firm, które są „zwinne” tylko na papierze – w prezentacjach dla klientów i inwestorów. Bo taka jest moda.

Jakub Skałbania Jakub Skałbania  

Autor pełni rolę Chief Growth Officera w Netwise.