znaczek2-linkedin Leszek Ślazyk, pełniący funkcję redaktora naczelnego portalu Chiny24.com, odnotowuje, że „China Aviation Industry Corp. (AVIC), główny producent samolotów w Chinach, uruchamia seryjną produkcję śmigłowca AC352. Dlaczego to powinno przyciągać czyjąkolwiek uwagę? Otóż śmigłowiec ten skonstruowany i produkowany jest w ścisłej współpracy z Airbusem. To taka firma z Europy, od której mieliśmy kupować (współprodukować) śmigłowiec H225M Caracal. Ale przyszedł jeden pan i bez mrugnięcia okiem storpedował ten koncept. Oczywiście na rzecz wielu znacznie lepszych konceptów… AVIC podpisał umowę z Airbusem w 2006 r. W tym samym roku rozpoczęto wspólne prace. Pierwsze egzemplarze z 1 tysiąca zakontraktowanych maszyn trafią do odbiorcy przed końcem 2024 r.” My też w redakcji stawiamy na hasło: „make business, not war”.

znaczek2-linkedin Andrzej Sadowski, założyciel Centrum im. Adama Smitha, zwraca uwagę na niezaprzeczalny fakt, że „polscy przedsiębiorcy nigdy nie zostali tak docenieni przez rządy w Polsce, jak przez rząd Niemiec, który przed przyjęciem nas do Unii wystąpił do Komisji Europejskiej o nadzwyczajne środki na przeszkolenie własnych przedsiębiorców, aby podołali nadchodzącej konkurencji. Gdyby rządzący w Polsce zadali sobie intelektualny trud i przeczytali ‘Wiedzę i władzę’ George’a Gildera to zrozumieliby, że ‘przedsiębiorca jest zbawcą systemu. Przedsiębiorczość stała się rozpoznawalną w Unii kompetencją polskiego społeczeństwa. Poza odzyskaną niepodległością to przedsiębiorczość jest najlepszą stroną Polski, która daje nam ciągle przewagę w socjalizującej się coraz bardziej Unii. Dziś znów potrzebujemy kontrrewolucji straganów jak w 1989. Zamiast kolejnego odbiurokratyzowania i tzw. ułatwień potrzebna jest wolność gospodarcza uwolniona od arbitralnej władzy urzędniczego aparatu. Żadna jak do tej pory pomoc zagraniczna, kredyty czy nawet dotacje nie uruchomiły takiej energii polskiego społeczeństwa, jak zwyczajne przywrócenie wolności gospodarczej”. Oby!

znaczek2-linkedin Mariusz Kochański, CEO Exclusive Networks CEE, we wpisie zatytułowanym „Janusz Filipiak in memoriam” wspomina, że „Kraków początku lat 90-tych nie był ani miastem bogatym, ani nie kusił ofertami pracy w IT. Pieniądze i prestiż były w Warszawie i na tzw. Zachodzie. Wydział EAiE AGH był wtedy kuźnią IT, ale kariera naukowa nie była źródłem profitów, nieliczni wyjeżdżający na roczne zagraniczne stypendia oszczędzali na mieszkanie. Taka była tamta skala marzeń. Profesor był postacią w środowisku AGH znaną i śmiem twierdzić, że chyba jedyną, z wizją zbudowania naprawdę dużego ambitnego biznesu, w naszym (wtedy) biednym akademickim mieście. Prowadząc rozmowy z zachodnimi vendorami, musiałem długo tłumaczyć czemu centrala Veracomp jest w Krakowie – tłumaczenie, że AGH to takie polskie MIT, nie działało. (…) Obecnie vendorzy IT, przylatujący do Krakowa, nie pytają już gdzie to jest i każdy zna Comarch. W zestawie krakowskich legend, zatrzymując się przy Wierzynku opowiadam im romantyczną historię o polskim Billu Gatesie. A Kraków… został stolicą polskiego IT! OK wrocławianie, możecie mieć inne zdanie, my wiemy swoje. Tak jak sukcesy Comarchu, śledzę teraz też sukcesy Selvity. Dziękuję Panie Profesorze, że zmieniłeś nasze miasto”. Chociaż redakcja CRN mieści się w Warszawie, bez wahania przyłączamy się do podziękowań.

znaczek2-linkedin Jakub Skałbania, Chief Growth Officer w Netwise, zastanawia się, ile jest jeszcze polskich firm, które mają następujący model biznesowy: „Odebraliśmy system i go używamy, potwierdziliśmy, że zapłacimy faktury. Ale jest koniec roku, mamy problem z płynnością, więc zrobimy tak: nie zapłacimy w ogóle dostawcy, mimo wezwań, windykacji itd. Potem wrócimy z propozycją – zapłacimy 50 proc. należnych faktur, bo wiemy, żebyście Państwo odzyskali należne Wam pieniądze, ale koszt prawników, sądu i pieniądze w czasie i tak zje 50 proc. naszego zobowiązania. A będziecie mieli jeszcze koszty wewnętrzne w przygotowaniu pozwów. To co, będzie OK? Inaczej nie zapłacimy wcale. Ale prawa autorskie to jednak chcemy na ten system tak, jakbyśmy zapłacili za całość. Polskie SMB w pigułce. Nigdy więcej”. A my, w redakcji, naiwnie myśleliśmy, że lata 90-te już dawno za nami…

znaczek2-linkedin Arnold Adamczyk, twórca startupów technologicznych, który pracuje na stałe w Chinach, pod koniec listopada ubiegłego roku wybrał się do Polski. Towarzyszyły mu dwie osoby z zarządu Hong Kong Sunway Network, którym chciał pokazać nasz kraj. Jak wspomina: „wydarzenie dla nich było tym bardziej niesamowite, że mogli pierwszy raz w życiu zobaczyć padający śnieg. Ja także czułem się prawie jak turysta w nowym miejscu. Od ośmiu lat bywam w Polsce sporadycznie i to zazwyczaj z lotniska prosto do rodzinnej miejscowości i z powrotem. Tym razem zrobiliśmy sobie wycieczkę po Warszawie, Gdańsku, Sopocie i… Pelplinie – moim miasteczku rodzinnym. Nasze wrażenia były takie, że Gdańsk jest najpiękniejszym miastem Europy, a Warszawa to wspaniała metropolia plasująca się w czołówce europejskich stolic. Największe wrażenie robią pięknie odrestaurowane zabudowania i zabytki oraz czyste i wspaniale utrzymane ulice, parki, place i skwery. W Warszawie perfekcyjnym pomysłem są „street-foods”. Są to pięknie odrestaurowane stare elektrownie albo browary przemienione na otwarte przestrzenie restauracyjne. Moi chińscy goście „zaginęli” w tych uliczkach i tyle ich widziałem przez cały wieczór. (…) Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony uprzejmością obsługi w restauracjach, sklepach i kawiarniach. Na parkingu przy centrum handlowym rozglądałem się za maszyną do wydawania biletów parkingowych i przypadkowa starsza pani zauważyła moje zdezorientowanie i podała mi bilet ze zwykłej uprzejmości. Zastanawiałem, czy nie jestem w ukrytej kamerze albo to może był szok kulturowy osoby, która długo przebywała w odmiennym otoczeniu. Dodam, że podobne wrażenia odniósł mój chiński staff, który bezwarunkowo zakochał się w Polsce”.

znaczek2-linkedin Robert Boroch, General Manager ETC-PZL Aerospace Industries, usłyszał niedawno od pewnej młodej osoby: „Nie zostanę na uczelni. Nie stać mnie nawet na dentystę, a co dopiero na rodzinę”. Robert Boroch wspomina, że był kiedyś w identycznej sytuacji. „W 2002 r., gdybym po studiach został na Politechnice Warszawskiej i tu robił doktorat, dostałbym 800 zł stypendium. Nie zostałem. Zrobiłem doktorat, ale w Niemczech. Tam moje stypendium wyniosło 1450 euro na rękę. Mogłem rozwijać się, robić badania, pisać doktorat i bez problemu się utrzymać. Nie doceniamy wydatków na badania naukowe, które są na żenująco niskim poziomie. Polskie wydatki na naukę i badania to około 30-50 proc. finansowania w wiodących krajach UE i około 60-70 proc. finansowania w krajach naszego regionu. Brak myślenia projakościowego to zarzut pod adresem wszystkich rządów ostatnich dekad. Jeśli nowa władza miałaby zmienić tylko jedną jedyną rzecz, niech to będzie zasadnicza zmiana w podejściu do finansowania edukacji, badań i rozwoju. Ta jedna zmiana w perspektywie wielu lat wpłynie na absolutnie wszystkie obszary naszego życia”. W redakcji przyłączamy się w pełni do tych życzeń, choć bez wielkich nadziei na poprawę sytuacji…