Lipiec i sierpień to miesiące zwyczajowo określane mianem sezonu ogórkowego, czyli okresu, w którym nic się nie dzieje. Na pierwsze strony niegdyś gazet, a dziś komunikatorów i innych aplikacji mających z nas tworzyć społeczeństwo XXI wieku, wypełzają wówczas potwory z Loch Ness, cielęta z podwójnymi głowami i inne wstrząsające lub mające za wstrząsające uchodzić informacje, które de facto nie mają żadnego znaczenia. Z taką właśnie mizerią mamy do czynienia wszędzie. Omalże nie możemy się bez niej obejść i staje się ona mimowolnie tematem naszych rozmów. O czym bowiem rozmawiają zazwyczaj dwie osoby, które dopiero się poznały? O pogodzie! Brawo! Zatem od pogody zacznijmy, jak na kulturalne towarzystwo przystaje.

Pogoda jest mizerna w bieżącym roku, aż strach o tym pisać. Wszak upały w zasadzie skończyły się wraz z nadejściem kalendarzowego lata. Zaczęło być „przekropnie”, jak mawiają w moim regionie, co absolutnie nie zmienia stanu wód gruntowych i w pobliskich rzekach. Najbliższy mi prom na Bugu nie działa, bo poziom wody w rzece jest zbyt niski, więc aby dostać się do miejscowości na przeciwległym brzegu, muszę jechać 35 km do najbliższego mostu, a tam i z powrotem to już 70 km. Kiepska sprawa, czyli wypisz wymaluj mizeria. Nie chce mi się, nie jadę. Idę do sklepu u mnie we wsi. Przed sklepem kilku gospodarzy pije piwo i sobie gaworzy. Witają mnie jak swojaka i wciągają w dyskurs. O czym? Ano o pogodzie. A właściwie o wpływie pogody na stan upraw.

Plony będą w tym roku słabe, to oczywiste. Owoców na drzewach jak na lekarstwo, zboża trzeba było na gwałt zbierać, bo zanim ziarna osiągnęły optymalną wielkość, zaczęły się sypać, czyli wypadać z kłosów. Jedynym ratunkiem było przyspieszone wyjście kombajnów w pole. O okopowych będzie jesienią można pomarzyć, a kiszonki z kukurydzy dla bydła trzeba będzie importować. Ceny żywności poszybują w górę. Mizeria na wszystkich frontach.

Polityka to świetny temat, jak sobie omówimy stan okopowych. W bieżącym roku na mojej wsi żywo dyskutowane są dwie sprawy: czy PSL dobrze zrobił, wychodząc przed wyborami parlamentarnymi z koalicji z PO, czy nie oraz „zalatanie” marszałka sejmu. W obu kwestiach, jak to w zwyczaju jest Polaków, zdania są podzielone. Bo jedni w sprawie zachowania PSL myślą, że jest ono ok, że partia chłopska odzyskuje podmiotowość, że sojusz z PO to wspieranie sodomy i gomory. Drudzy są przeciwnego zdania i obawiają się, że ich „Wojtek”, co posłem był już z pięć kadencji, jak PSL nie przeskoczy tego „Donta” (piszę, jak słyszę), to ze skargami trzeba będzie jeździć do dawnego miasta wojewódzkiego ze 70 km, bo przecież ci z PIS-u, nasłani z Warszawy, nie będą w Sarnakach, Kornicy czy innym Konstantynowie uchwytni. Będą zajęci światowymi sprawami, jak konstytucja, Unia Europejska, nauka języków obcych albo pilotażu.

 

Pilotaż zaś prowadzi wprost do marszałka. A tu też odmienne opinie, bo jedni, że to rozpasanie, nadużycie władzy i stanowiska, a drudzy, że skąd, że mu się należy i że to patriotycznie, i ze wszech miar moralne, że latał na weekendy do żony. A co miał na ksiuty latać do Paryża czy choćby do przyjaznego Budapesztu stopem jechać? Przecież to byłby grzech i zgorszenie. A tak jest wszystko po bożemu i każdy biskup to może poświadczyć, nawet ten, co w naszej diecezji jest od paru tygodni. A że kosztuje to nas wszystkich kupę szmalu? To co! Państwo nie może być biedne, jak dawniej bywało! Bida i nędza to nie to, czego chcemy. Chcemy, aby nasi przedstawiciele podróżowali godnie. W tym obszarze nie może być mizerii i już.

To ponad poziom mojego zrozumienia zasad wiary i kanonów etyki, więc opuszczam przedsklepowe zgromadzenie, tłumacząc się rozgrzebaną robotą w ogrodzie. Wracam do domu, a tu pod moją nieobecność był listonosz i dostarczył mi dwie publikacje. Jedna to ostatni CRN, a druga to raport Computerworld TOP200 za rok 2018. Zagłębiam się w lekturę zmęczony nieco dyskusją, słońcem i piwem. Szukam pozytywów. Może choć w naszej branży jakieś pozytywy?

Branża IT, niestety, to też rozczarowanie. W CRN jakiś gość pisze o śmierci, i to o śmierci dystrybutora. Że jeszcze niby nie umarł, ale już nie żyje. Że nazwę na nagrobku wyryli, tylko nie wiedzą, gdzie ten nagrobek postawić. Mają szukać stosownego miejsca. Musiałem się przespać. Następnego dnia rano ze świeżym spojrzeniem oceniłem raport. A CW TOP200 to solidna lektura. Zapewnia najlepszy obraz stanu branży IT w Polsce, jaki można sobie wyobrazić. Ilość danych i ich przekrojów naprawdę poraża. Nie ma czego się wstydzić od strony technicznej, merytorycznej ani edytorskiej.

No, ale co on mówi? Tak na poważnie mówi, że stan naszej branży, jak pogoda, plony i polityka, jest w stanie marazmu. Nie ma czynników pchających branżę do przodu. Inwestycje są w odwrocie. Technologia i trendy jej dotyczące nie przyczyniają się do zwiększania nakładów, a wszystkie formy działalności w obszarze IT są obarczone różnego rodzaju ryzykiem – najgorsze z nich jest to, które wynika z nieprzewidywalności legislacyjnej. Nie będę pisał o podatku VAT, bo to zbyt wyświechtane i wyeksploatowane, ale weźmy RODO. Jeśli urzędnik nie może się zdecydować, co można ujawnić, a co nie, i na wszelki wypadek nie ujawnia nic, to za chwilę będziemy mieli anonimowych sędziów oraz anonimowych prokuratorów. Oskarżać i wydawać wyroki nie będzie się, jak dotąd, w imieniu Rzeczpospolitej, ale sama Najjaśniejsza Rzeczpospolita będzie to robić! Po nich będą anonimowi urzędnicy, lekarze, nauczyciele…

Jak w takich warunkach przetwarzać dane? Kto ma to robić? Czy dział IT przedsiębiorstwa lub byle jakiego urzędu ma być częścią kancelarii tajnej? Czy wszyscy informatycy mają mieć certyfikat dostępu do informacji niejawnej? Jakiego stopnia? Kto to będzie ustalać? Na pewno wiem natomiast, jak to zostanie ustalone – oczywiście anonimowo!

Tu chęć do żartów mnie opuściła, a ogarnęło przerażenie. Bo mizerię znam, lubię, jestem do niej przyzwyczajony od dziesiątków lat, ale horror, apokalipsa czy matrix są mi póki co obce. Nie chcę tego doświadczać w realu na własnej skórze. Informuję, że w razie czego wybieram ścieżkę wspomnianego odchodzącego w niebyt dystrybutora. Tam mnie szukajcie.