Teflon to polimer, który jest niezwykle śliski, co sprawia, że nie przywierają do niego żadne brudy. Człowiekiem pokrytym bardzo grubą warstwą teflonu jest bez wątpienia Mark Zuckerberg. Trzy lata temu Facebookiem wstrząsnęła afera Cambridge Analytica. Przypomnijmy, że ta firma doradcza zebrała i wykorzystała dane ponad 80 mln użytkowników Facebooka bez ich wiedzy i zgody. Wprawdzie Facebook musiał potem wysupłać z kieszeni nieco kasy na rozmaite kary i grzywny, ale nie były one na tyle wysokie, żeby zabolały giganta. Poza tym fani, a w ślad za nimi reklamodawcy, szybko wybaczyli medium Zuckerberga tenże występek. Nie pierwszy raz i zdaje się, że nie ostatni.

Nie dalej jak na początku kwietnia tego roku wybuchła prawdziwa bomba. Światowe media, w atmosferze skandalu, rozpisywały się na temat wycieku danych z 533 milionów kont użytkowników portalu. Tymczasem pani rzecznik Facebooka spokojnie poinformowała agencję Reutera, że nie planuje powiadamiać poszkodowanych użytkowników. Po pierwsze koncern nie jest przekonany czy taka wiedza jest im w ogóle potrzebna. Po drugie udzielanie tego typu informacji ma się mijać z celem, bowiem użytkownicy i tak nie mogliby nic zrobić z danymi, które znalazły się w internecie – ani ich zmienić, ani usunąć… Mark Zuckerberg jest przekonany, że fejsbukowicze przyjmą powyższe tłumaczenie ze zrozumieniem. No cóż… ma rację.

Wysokie miejsce na liście teflonowych menedżerów zajmuje też Elon Musk. Jak teflon kojarzy się z patelnią, tak Muska utożsamia się z Teslą, choć przedsiębiorca znany jest też z kosmicznych ambicji i projektu SpaceX. Ale to elektryczny samochód Muska dość często bywa obiektem krytyki. Tesla zajęła ostatnie miejsce w rankingu J.D. Power, a na przeciwległym biegunie znalazły się Kia oraz Dodge. Zestawienie powstaje w oparciu o głosy użytkowników zgłaszających usterki w ciągu 90 dni od odebrania auta z salonu. Na szczęście Elon Musk z powagą traktuje usługi serwisowe, o czym wspomina w swoim dekalogu sukcesu. I trzeba przyznać, że serwisanci Tesli wykazują się ponadprzeciętną inwencją. Ostatnio nabywcy bryki za 50 tys. dolarów mają kłopoty z przednim bagażnikiem, w którym po opadach deszczu zbiera się woda. Pracownicy serwisu stwierdzili, że wystarczy wywiercić dziurę w plastiku okalającym bagażnik i pozwolić wodzie płynąć dalej. Takie rozwiązanie nie spodobało się jednemu ze świeżo upieczonych użytkowników Tesli z Kolorado, który stwierdził, że poczuł się jak śmieć. Pozostali, jak się zdaje, nie zwracają uwagi na takie błahostki, bowiem auto Muska dostarcza dodatkowych wrażeń, których próżno szukać w innych autach. Jak chociażby… pierdzące kierunkowskazy (serio, wyguglajcie to sobie…).

Do rankingu teflonowych menedżerów pretenduje też Satya Nadella. Jak do tej pory znakomicie odnajdywał się w roli CEO Microsoftu. Niemniej w ostatnich miesiącach doskonale naoliwiona maszyna zaczęła się zacinać. Przy okazji afery SolarWinds eksperci zwracali uwagę na to, że zadanie hakerom ułatwiły błędy w konfiguracji produktów Microsoftu. Jakby tego było mało w marcu gruchnęła wiadomość o lukach w Microsoft Exchange. Specjaliści z Palo Alto Networks szybko wyliczyli, że podatnych na ataki było 125 tys. systemów Exchange. Co na to Microsoft? Koncern poinformował o załataniu luk, ale – jak zauważają eksperci F-Secure – zastosowanie łaty lub środków zaradczych nie usunie istniejących infekcji. Microsoft oznajmia też, iż nie ma dowodów na to, że SolarWinds zaatakowano za pośrednictwem jego usług chmurowych i gorąco zachęcił przedsiębiorców do migracji do chmury Azure jako najbardziej bezpiecznego miejsca przechowywania danych.

Ludzie kochają teflonowych polityków, ale być może jeszcze bardziej kochają teflonowych menedżerów i prowadzone przez nich koncerny. Oczywiście do czasu, bo, jak zauważył jeden z polityków: „nie ma takiego teflonu, który nie podlega zużyciu”.