Administratorzy odpowiedzialni za zarządzanie urządzeniami końcowymi mają codziennie twardy orzech do zgryzienia. Nieustanne zmiany zachodzące na rynku informatycznym sprawiają, że coraz trudniej jest im zapanować nie tylko nad inwentaryzacją sprzętu, ale również bezpieczeństwem użytkowników. W czasach, gdy pracownicy mieli do dyspozycji wyłącznie desktopy, działy IT nie potrzebowały zaawansowanych aplikacji do monitorowania stacji roboczych. Jednakże sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z inwazją smartfonów. Administratorzy musieli zmierzyć się z nieznanymi wcześniej zjawiskami, a także nauczyć się zarządzać terminalami działającymi pod kontrolą różnych systemów operacyjnych.

Nic nie wskazuje na to, że najbliższa przyszłość będzie dla nich łaskawa. Wszyscy z niepokojem patrzą na zuchwałość hakerów, często biorących na cel użytkowników urządzeń końcowych. Dodatkowe obowiązki na działy IT nakłada rozporządzenie RODO, KRI czy ISO 27001. Nowe zadania pojawią się wraz z rozwojem Internetu rzeczy. Wymienione czynniki coraz bardziej stymulują popyt na systemy do zarządzania sprzętem informatycznym.

Jednak o ile komórki informatyczne dostrzegają korzyści wynikające z zastosowania tego typu rozwiązań, o tyle działy finansowe podchodzą do ich zakupu z rezerwą. Ciekawych danych na ten temat dostarczają wyniki badań przeprowadzonych przez krakowski Axence. Jedynie 34 proc. administratorów IT uważa, że ich potrzeby są rozumiane przez firmowych decydentów. Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja w administracji publicznej, gdzie wskaźnik ten wynosi jedynie 17 proc.

Wciąż istnieje ogromny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami działów IT i kierownictwa. Dlatego przedstawiciele naszej branży muszą systematycznie uświadamiać decydentów – mówi Piotr Wojtasik, inżynier działu sprzedaży w Axence.

Nakłonienie potencjalnych klientów do zakupu narzędzi byłoby łatwiejsze, gdyby nie ich wysokie ceny. Dostawcy są na ogół zgodni, że jest to jedna z największych barier hamujących sprzedaż. Roch Norwa, Lead System Engineer, End User Computing & Mobility w VMware Polska, zwraca uwagę na jeszcze jedną przeszkodę, a mianowicie dług technologiczny przedsiębiorstw. Wiele polskich firm nadal używa rozwiązań sprzed dziesięciu, a nawet dwudziestu lat, co spowalnia cyfrową transformację. Nowoczesne narzędzia do zarządzania często nie są bowiem przystosowane do obsługi archaicznych systemów.

 

Bogactwo wyboru

Administratorzy IT nigdy wcześniej nie mieli tak szerokich możliwości w zakresie wyboru produktów do zarządzania urządzeniami końcowymi. Na pierwszy plan wysuwają się: UEM (Unified Endpoint Management), MDM (Mobile Device Management), EMM (Enterprise Mobility Management) czy ITAM (IT Asset Management). Tę listę uzupełnia IAM (Identify Access Management), jak również specjalistyczne systemy, np. aplikacje służące do monitorowania i zarządzania sprzętem AV. Nic dziwnego, że firmy wielokrotnie stają przed dylematem, czy zainwestować w rozwiązanie zunifikowane, czy raczej to przeznaczone wyłącznie do obsługi smartfonów i tabletów.

Klienci czasami gubią się w gąszczu ofert. Część funkcji występuje we wszystkich systemach, ale są też komponenty charakterystyczne dla poszczególnych rozwiązań. Do tego dochodzi strategia marketingowa dostawców, którzy używają sprytnych sformułowań, aby jeszcze bardziej zaciemnić obraz – mówi Sebastian Wąsik, Country Manager baramundi.

Eksperci i analitycy nie mogą jednak uciec od klasyfikacji i starają się w sensowny sposób pogrupować produkty, jak również przewidzieć ich dalszy rozwój. Agencje badawcze uważają, że najlepsze perspektywy rysują się przed dostawcami zunifikowanych systemów UEM. Szacuje się, że w 2023 r. ten segment rynku osiągnie wartość 10 mld dol., a przychody ze sprzedaży mają rosnąć w najbliższych czterech latach w tempie 40 proc. rocznie.

– Popyt na tę grupę produktów jest wynikiem szeroko pojętej cyfrowej transformacji. Przedsiębiorstwa inwestują w innowacyjne rozwiązania bazujące na mobilności, Internecie rzeczy lub urządzeniach ubieralnych. Różnorodność produktów i nowe typy aplikacji dostarczanych z chmury wymagają od firm zmiany podejścia do zarządzania infrastrukturą – tłumaczy Roch Norwa.

UEM wpisuje się w potrzeby firm korzystających z technologicznych nowinek. Platforma pozwala na zarządzanie komputerami stacjonarnymi, tabletami, smartfonami, a nawet punktami końcowymi IoT. UEM oferuje ujednolicony zestaw funkcji i umożliwia centralne zarządzanie „końcówkami”. Dzięki temu w łatwy sposób egzekwuje się aktualizacje, licencje, a także zarządza i śledzi transakcje związane z zakupami aplikacji.

Pulpit nawigacyjny zapewnia wgląd w czasie rzeczywistym w stan pracy firmowych urządzeń, niezależnie od tego, czy znajdują się w środowisku lokalnym, chmurze, czy na jednej z platform (Windows, Unix/Linux, macOS, Android, Chrome lub IoT).

Niemniej UEM ma też kilka słabych stron. Tego typu systemy najlepiej sprawdzają się we współpracy z nowymi produktami. Na przykład wykorzystują liczne udogodnienia Windows 10, ale zdecydowanie gorzej radzą sobie w przypadku zarządzania komputerami z Windows 7. Poza tym firmy wdrażające UEM powinny przeznaczyć środki nie tylko na zakup samego rozwiązania, ale również szkolenia użytkowników oraz modernizację istniejącej infrastruktury informatycznej.

 

Zdaniem specjalisty

Sebastian Wąsik, Country Manager, baramundi

Popyt na systemy przeznaczone do zarządzania urządzeniami końcowymi wzrasta. Nawet w małych urzędach zdają już sobie sprawę ze złożoności zagadnień związanych z bezpieczeństwem stacji roboczych. Popularność tych systemów w znacznym stopniu wynika z konieczności automatyzacji zadań administracyjnych w działach IT. Warto zaznaczyć, że mamy do czynienia z serią czynników, które negatywnie wpływają na sprzedaż tego typu systemów. Do najważniejszych zaliczyłbym heterogeniczne środowisko i wymagania, jakie stawia administratorom specyfika najnowszego systemu operacyjnego Windows.

Grzegorz Filarowski, CEO LOG Systems

Firmy coraz bardziej przekonują się, że w Excelu nie da się już wszystkiego utrzymać, i inwestują w narzędzia do zarządzania infrastrukturą IT. Dodatkowym czynnikiem kreującym popyt na tę grupę produktów są rosnące koszty zatrudnienia specjalistów. Tym bardziej więc działy IT nie powinny realizować zadań, które mogą wykonywać narzędzia, na dodatek wywiązujące się z tego zdecydowanie lepiej. Swojego rodzaju wyzwaniem dla resellerów jest mnogość dostępnych na rynku rozwiązań. A z drugiej strony producenci dążą do integracji lub wręcz tworzenia wielofunkcyjnych platform, co znacznie ogranicza koszty utrzymania systemów.

Piotr Wojtasik, inżynier działu sprzedaży, Axence

Popyt na zarządzanie urządzeniami końcowymi cały czas rośnie. Dzieje się tak z kilku powodów. Firmy chcą poprawić sprawność procesów wewnętrznych, ograniczyć do minimum ryzyko wycieku danych, a także dostosować się do wymogów prawnych. Na IT spoczywa odpowiedzialność za stałe podnoszenie poziomu bezpieczeństwa i niezawodności systemów, które realizują cele strategiczne przedsiębiorstwa. A do takowych należy kontrola i zdalne zarządzanie stacjami roboczymi. Poza tym ten obszar działania pochłania najwięcej czasu zespołów IT.

Kamil Węglarz, Products Sales Specialist, Aten

Oprogramowanie serwerowe do centralnego monitorowania, sterowania i zarządzania urządzeniami AV zapewnia dostęp do całego systemu z dowolnego miejsca i o każdej porze. Uważam, że takie rozwiązania to przyszłościowy kierunek. Obecnie każdy liczący się producent z branży AV ma w swojej ofercie tego typu platformy, co świadczy o ich rosnącej popularności. Korzystają z nich firmy z branży energetycznej czy transportowej, wykorzystując je chociażby do kontroli ruchu lotniczego, gdzie nadzór i szybkość reakcji mają pierwszorzędne znaczenie.

Bogdan Lontkowski, dyrektor regionalny, Ivanti

Zarządzanie urządzeniami końcowymi w dobie cały czas ewoluującego środowiska IT, ograniczonych zasobów ludzkich, a także wzmożonych cyberataków staje się koniecznością.  Nowoczesne narzędzia automatyzują wiele procesów, przyspieszają pracę, zwiększają bezpieczeństwo, a tym samym przynoszą oszczędności. Zbiór funkcji oferowanych przez rozwiązania do zarządzania infrastrukturą IT jest w zasadzie zdefiniowany. Jeśli wierzyć deklaracjom dostawców, różnice pomiędzy poszczególnymi produktami są niewielkie. Sytuacja ulega zmianie, kiedy zaczniemy bardziej wnikliwe analizować ofertę i przetestujemy systemy. Często okazuje się, że atrakcyjne cenowo oprogramowanie nie jest kompatybilne z niektórymi systemami operacyjnymi bądź nie potrafi dostosować się do zmieniającego się środowiska.

 

Dobre prognozy dla MDM

O swój los nie powinni się martwić dostawcy MDM. Analitycy przewidują, że na koniec 2023 r. globalna wartość tego rynku sięgnie niemal 8 mld dol. Dla porównania: w ubiegłym roku producenci sprzedali systemy o łącznej wartości 2,8 mld dol. Coraz większa popularność MDM to pokłosie rosnącego znaczenia smartfonów. Mobilne terminale służą nie tylko do realizacji połączeń głosowych czy wysyłania SMS-ów, ale zaczynają pełnić rolę przenośnych biur umożliwiających codzienne korzystanie z poczty elektronicznej, oprogramowania CRM i ERP z każdego miejsca. Co ważne, nie wszyscy przedsiębiorcy wychodzą z założenia, że unifikacja jest panaceum na bolączki związane z przyrostem terminali w firmach oraz instytucjach.

Poszczególne systemy operacyjne bardzo się od siebie różnią, więc pojęcie zunifikowanego zarządzania okazuje się trudne do zdefiniowania. Tylko niewielki zakres funkcjonalności jest wspólny dla wszystkich systemów operacyjnych. Co więcej, każda platforma ma unikalne cechy, np. interaktywny zdalny pulpit w przypadku Samsunga, konteneryzacja urządzeń dla Androida czy wreszcie zarządzanie zakupami płatnych aplikacji dla Apple’a – mówi Mikołaj Sikorski, Product Manager rozwiązań Proget MDM w Dagmie.

Wszystko wskazuje na to, że w cieniu UEM czy UDM znajdą się platformy ITAM oraz EEM. Analitycy prognozują, że za cztery lata globalne przychody z ich sprzedaży wyniosą odpowiednio 1 mld oraz 3 mld dol. Jednak należy podkreślić, że obie grupy produktów będą z roku na rok zyskiwać zwolenników.

Nowe urządzenia, nowe problemy

Zarządzanie firmowymi urządzeniami nigdy nie było aż tak skomplikowane. W znacznym stopniu wynika to z rosnącej liczby, a także złożoności i zróżnicowania sprzętu. Jednocześnie zmieniają się wymagania pracowników, którzy chcą używać własnych i służbowych urządzeń, a na dodatek mieć stały dostęp do aplikacji oraz danych z dowolnego miejsca. Skala występowania tego zjawiska różni się w zależności od regionu świata bądź wielkości przedsiębiorstwa. O ile BYOD jest bardzo widoczny za oceanem czy w państwach Europy Zachodniej, o tyle w rodzimych przedsiębiorstwach praktycznie nie występuje. Wynika to stąd, że polskie firmy zdecydowanie preferują model COPE (Company Owned Personally Enabled), w którym pracownicy używają służbowego sprzętu, a jego właściciel przyznaje im uprawnienia w zakresie korzystania z terminali oraz aplikacji.

Firma w ten sposób kontroluje koszty, bezpieczeństwo i inne obszary objęte potencjalnym ryzykiem. Ten model działania bardzo często spotykamy w korporacjach, które dzięki korzystnym umowom z operatorami sieci komórkowych zamawiają dla swojego personelu całą flotę mobilnych urządzeń – mówi Sebastian Kisiel, Senior Sales Engineer w Citrix Systems.

 

Obecnym od pewnego czasu trendem jest tzw. shadow IT, pod którym to pojęciem kryją się wszelkie zakupy i projekty informatyczne wdrażane bez wiedzy działu informatycznego. Wyjątkowo dużą aktywność w tym zakresie wykazują działy marketingu, z reguły wydające pieniądze na sporo przydatnych aplikacji. Na pierwszy rzut oka wydaje się to niezłą opcją, przedsiębiorstwo wdraża bowiem innowacyjne rozwiązanie niemal od ręki. Nie trzeba czekać, aż wiecznie zapracowani informatycy zrealizują projekt własnymi siłami bądź wyrażą zgodę na złożenie zamówienia u zewnętrznego usługodawcy. Niemniej eksperci uważają, że przedsiębiorcy, godząc się na tego typu praktyki, otwierają kolejną furtkę dla cyberprzestępców.

To zjawisko występuje w wielu polskich firmach. Co gorsza, bywa tak, że nie mają one pełnej świadomości, że takowy kłopot istnieje. Trudno w takiej sytuacji o skuteczne, a przede wszystkim bezpieczne zarządzanie infrastrukturą – podkreśla Sebastian Kisiel.

Nawet jeśli uda się ograniczyć zjawisko shadow IT, wkrótce pojawią się kolejne problemy związane chociażby z nową falą urządzeń albo zwyczajami pracowników. Ich rozwiązywanie bez wsparcia w postaci solidnych narzędzi do zarządzania, nadzorujących i zabezpieczających sprzęt oraz dane, będzie przypominać walkę z wiatrakami.

Zdaniem integratora

Bartłomiej Cholewa, Business Development Manager IT Management Software Solutions, Advatech

Z naszych obserwacji wynika, że popyt na systemy do zarządzania urządzeniami końcowymi utrzymuje się od kilku lat na zbliżonym poziomie. Do wzrostu popularności tej grupy produktów przyczyniają się głównie większa świadomość decydentów, którzy zaczynają doceniać automatyzację procesów, a także oczekują szczegółowej wiedzy na temat posiadanego sprzętu i oprogramowania. Dzięki temu mogą podejmować właściwe decyzje o nowych zakupach i zachować odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Przy czym na rynku istnieją rozmaite narzędzia do zarządzania urządzeniami końcowymi. Ich różnorodność jest zrozumiała, ze względu na odmienne potrzeby klientów. Dlatego jest miejsce dla wielu producentów tego typu rozwiązań. Nie spodziewam się, aby powiódł się proces totalnej unifikacji systemów. Byłoby to bardziej realne, gdyby Microsoft odniósł sukces w segmencie mobilnych systemów operacyjnych, a tak się nie stało.