Brakuje dokładnych statystyk oddających liczbę
poszczególnych urządzeń IT działających w polskich szkołach. Niewątpliwie
jednak placówki odczuwają duże niedobory w tej dziedzinie. Minister
edukacji narodowej Anna Zalewska, podsumowując w marcu br. aktualną
sytuację dotyczącą informatyzacji szkół, przyznała, że wciąż wiele z nich
nie dysponuje sprzętem w wystarczającej ilości i jakości (zdarza się,
że na klasę przypada jeden komputer) – co więcej, nierzadko brakuje im
dostępu do Internetu. Kolejny problem to zbyt mało nauczycieli dobrze
przygotowanych do prowadzenia zajęć z informatyki – są placówki,
w których lekcje te przydzielono nauczycielowi plastyki lub techniki.

Przedstawiciele rządu
zapowiadają, że niebawem zdobędą dokładną wiedzę na temat stopnia
zinformatyzowania szkół (rozesłano już specjalne ankiety). W drugiej
połowie 2016 r. zostanie poza tym ogłoszony konkurs, którego przedmiotem
będzie zapewnienie dostępu do szerokopasmowego Internetu wraz z instalacją
Wi-Fi dla każdej z 32 tys. publicznych placówek oświatowych. Wszystkie te
działania mają związek z planami wprowadzenia nauki programowania już od
pierwszej klasy szkoły podstawowej. W projekt zaangażowane są trzy
ministerstwa: edukacji, cyfryzacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego.
Pilotaż zajęć rozpoczął się w kwietniu w dwudziestu szkołach
województwa mazowieckiego i podlaskiego. Docelowo od 2017 r. mają je
prowadzić, po wcześniejszym przygotowaniu, wszyscy nauczyciele informatyki.

Mimo że w mediach można spotkać się z opinią, iż
kolejny rządowy program mocniejszego włączenia nowych technologii do edukacji
jest tylko… kolejnym rządowym programem, branża IT podchodzi do sprawy
o wiele bardziej optymistycznie. „Cyfrowa szkoła” może niezbyt szeroko,
ale otworzyła resellerom drzwi do placówek edukacyjnych. Kontynuacja projektu
i nowe plany, jak chociażby te związane z nauką programowania,
a także pieniądze z tzw. perspektywy finansowej 2014–2020 wcześniej
czy później powinny przełożyć się na rezultaty sprzedażowe producentów
i ich partnerów.

 
Z punktu widzenia dostawców IT

Planowane nauczanie programowania powinno, przynajmniej
teoretycznie, wymusić unowocześnienie sal informatycznych. Specjaliści
z branży IT zwracają uwagę na to, że sprzęt, z którego obecnie
korzystają szkoły, był zwykle kupowany siedem, osiem lat temu. Wciąż pokaźna
jest liczba szkół, które nie dysponują tablicami interaktywnymi czy
projektorami. Z kolei z dzienników elektronicznych korzystają
najczęściej jedynie duże placówki, które obawiają się, że bez nich mogą sobie
nie poradzić z zarządzaniem. Nie mówiąc o tym, że w wielu
szkołach nadal działa niewspierany już Windows XP.

Nasycenie szkół rozwiązaniami IT – opinie specjalistów

• Andrzej
Bieniek, Business Account Manager, Epson

W ostatnich latach obserwujemy wzrost sprzedaży na rynku
edukacyjnym. Niestety, tempo wdrażania nowych technologii w szkołach jest wciąż
zbyt niskie. Do tego potrzebne jest odpowiednie strukturalne wsparcie ze strony
władz oraz dobra wola nauczycieli. Różnice w tym zakresie niestety wpływają na
poziom innowacyjności szkół w poszczególnych rejonach Polski, a nawet
placówek w tym samym mieście.

• Robert
Szymera, specjalista ds. rozwoju, Incom

Nauczyciele dostrzegają zalety unifikacji szkolnego sprzętu,
instalacji nowoczesnego oprogramowania i podkreślają dużą rolę tabletów jako
znakomitych pomocy naukowych. Rząd zapewne będzie chciał wyposażać szkoły w
tablety z racji rozwoju e-podręczników, do obsługi których tablet jest idealnym
rozwiązaniem. Prowadzone są także działania zmierzające w stronę regionalnego
wyrównywania szans i umożliwienia wszystkim uczniom w Polsce korzystania z
szybkich łączy internetowych.

• Beata
Borysiewicz, wiceprezes, Mentor

Aktualnie szkoły bardziej uzupełniają bazę sprzętu,
wymieniają brakujące lub zużywające się elementy, niż inwestują w doposażenie
placówek w IT. Jednak popyt w sektorze edukacji na nowe technologie jest
ciągle rosnący, choć oczywiście silnie determinowany przez środki, jakimi
dysponuje szkoła. Wszyscy w branży mamy nadzieję na rychłe ożywienie gospodarcze na rynku placówek edukacyjnych.

 

Dużo do życzenia pozostawia ponadto legalność oprogramowania
używanego w instytucjach państwowych, w tym w szkołach. Ostatnio
na alarm w sprawie obecności pirackiego software’u w przetargach bił
Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan. Obecność programów
z wątpliwych źródeł w palcówkach edukacyjnych potwierdza Microsoft, zastrzegając
jednocześnie, że zwykle zarządzający szkołami nie są tego świadomi. Dlatego
producent proponuje bezpłatny audyt, który ma na celu ocenę stanu
infrastruktury informatycznej w szkołach i samorządach. Po jego
przeprowadzeniu placówka otrzymuje specjalny certyfikat. Warto zachęcać
zarządzających szkołami do przeprowadzenia takiego audytu, mówią specjaliści.
Dzięki temu resellerowi może być łatwiej rozmawiać o rozwiązaniach, które
trzeba wprowadzić po oczyszczeniu infrastruktury z nielegalnego
software’u.

 

Cisza przed… zakupami?

Na razie na rynku
edukacyjnym – z punktu widzenia resellerów – niewiele się
dzieje. Zmiana władzy, oczekiwanie na nowe rekomendacje i na dostępność
funduszy unijnych zrobiły swoje. Jeśli szkoły dokonują obecnie jakichś zakupów,
to związanych tylko z bieżącymi potrzebami, ograniczając się do tych
najpilniejszych.

Nasycenie szkół rozwiązaniami IT – opinie specjalistów – cd.

 • Tomasz Kliczkowski, prezes zarządu, Vidis

W nowej perspektywie znajdą się pieniądze na znane już w
szkołach rozwiązania oraz takie nowości jak przenośne laboratoria
doświadczalne. W dalszym ciągu obserwujemy na rynku dyktat niskiej ceny, ale
powoli zaczyna się to zmieniać. Część decydentów wie, że nowe fundusze unijne
mogą być ostatnią okazją do pozyskania dużego dofinansowania, i już teraz
wybiera urządzenia, które oferują najlepszy całkowity koszt posiadania.

• Barbara
Stasiak, dyrektor marketingu, Agraf

Wciąż jest ogromna ilość szkół, które tablic interaktywnych
nie mają wcale lub posiadają jedną sztukę. Mimo to popyt nie rośnie w
dynamicznym tempie, ale też jeszcze nie spada w widoczny sposób. Szkoły
dobrze wyposażone chętniej szukają kolejnych nowoczesnych rozwiązań i biorą
udział w projektach, interesując się cyfrowymi laboratoriami doświadczalnymi,
cyfrowymi pracowniami językowymi itp. Nieustającym problemem jest pozyskanie
funduszy.

• Jacek Smak, Education Key Account Manager, NEC Display
Solutions

Szkoły mają już część pracowni wyposażonych w nowoczesny
sprzęt IT i widzą, że te rozwiązania są bardzo pomocne i skuteczne w edukacji.
Dlatego chcą nadal inwestować. Problemem są pieniądze. Brak środków na
realizację programów unijnych i ograniczone budżety lokalne sprawiają, że
często placówki wybierają tańsze rozwiązania. Jednak te, które dysponują
większymi budżetami, ostatnio odchodzą od dyktatu ceny.

 

Większość dostawców nie ma jednak wątpliwości, że pieniądze
z UE pozytywnie wpłyną na popyt na rynku edukacyjnym. Co prawda, uważają
oni, że nie uniknie się przy tym dyktatu niskiej ceny, który towarzyszy szkołom
od początku wprowadzania do placówek nowych technologii, jednak część
decydentów weźmie sobie do serca to, że najbliższa perspektywa unijna może być
ostatnią okazją do pozyskania pokaźnego dofinansowania, i wyboru urządzeń
dokona pod kątem współczynnika TCO.

Z drugiej strony
fundusze unijne w nowej perspektywie są przewidziane głównie na projekty
„miękkie”, np. szkolenia i rozwój pracowników. Na sprzęt można przeznaczyć
tylko 20 proc. całej kwoty finansowania. Firmy IT obsługujące szkoły,
jeśli chcą czerpać korzyści z tzw. nowej perspektywy, muszą wziąć pod
uwagę konieczność zaoferowania czegoś więcej niż hardware. Spore znaczenie
będzie miał opis projektu, w ramach którego sprzęt ma być wyłącznie jednym
ze środków do osiągnięcia celu edukacyjnego.

Często firmy resellerskie nie
wykorzystują tych projektów, ponieważ nie mają w ofercie szkoleń

mówi Barbara Stasiak, dyrektor marketingu w Agrafie. – Tymczasem
jest wiele możliwości współpracy pomiędzy przedsiębiorstwami szkoleniowymi
a tymi, które oferują nowoczesne rozwiązania sprzętowe dla szkół.

Firma IT na rynku edukacyjnym

Wiele firm IT działa ciągle w modelu
resellerskim. Tymczasem coraz częściej chodzi o to, aby dostarczać szkołom
przede wszystkim innowacyjne usługi, a sprzęt niejako przy okazji (zwłaszcza w
kontekście nowej transzy funduszy unijnych). Aby to osiągnąć, warto…

… uważnie wybierać producentów, zwracając uwagę na zapewniane
wsparcie w rozwijaniu kompetencji związanych ze świadczeniem usług,

… stawiać na dostawców, którzy są w stanie bezpośrednio
wspomagać partnerów w rozmowach z klientami,

… mieć dobrą orientację w rozwiązaniach, które producenci
oferują szkołom w bardzo atrakcyjnych cenach lub wręcz za darmo, a następnie, z
wykorzystaniem tych produktów, budować swoje komercyjne rozwiązania,

… jak najlepiej orientować się w potrzebach szkoły i proponować
rozwiązania, które rzeczywiście tym potrzebom odpowiadają, co można osiągnąć wyłącznie
poprzez utrzymywanie stałego kontaktu z taką placówką,

… rozwijać kompetencje (szczególnie ważni stają się dla rynku
edukacyjnego programiści) lub nawiązywać współpracę z wyspecjalizowanymi w określonej
dziedzinie firmami,

… zaplanować i zaproponować szkole stałą opiekę serwisową, w
którym to modelu firma IT nie pobiera żadnych opłat za wdrożenie, ale umawia się
na miesięczny abonament, np. na okres trzech lat, jak w przypadku usług
telefonicznych (warunkiem opłacalności jest duża grupa klientów rozliczających
się w takim modelu).


 


 

e-podręczniki i tabletowe klasy

Powstanie e-podręczników było jednym z czterech punktów
programu „Cyfrowa szkoła” w latach 2012–2015. Również w nowej transzy
środków unijnych są pieniądze na tworzenie tzw. otwartych cyfrowych zasobów
edukacyjnych do kształcenia ogólnego. Za tym muszą pójść inwestycje
w szkolny sprzęt informatyczny (tablice, projektory) i szybkie łącza
internetowe. Możliwe, że rosnąca ilość cyfrowych treści, z których mogą
korzystać nauczyciele, przyspieszy w przyszłości rozwój tzw. tabletowych
klas.

Na razie trend wykorzystania tabletów, czy to na potrzeby
e-podręcznika, czy też w innych działaniach edukacyjnych, powoli
kształtują sami nauczyciele, którzy chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami
w sieci i na rozmaitych konferencjach. Są już pierwsze przykłady
modelowych tabletowych klas, na przykład Szkoła Podstawowa nr 48
w Szczecinie. Są też jednak szkoły, w których edukatorzy radzą sobie
tak, jak pozwala im na to sytuacja. Oto przykład wpisu na jednym z blogów
nauczycielskich:

„(…) tablety są prywatną
własnością uczniów. Pracujemy na nich już drugi rok. Ciągle walczymy
z materią. Sprzęt pochodzi od różnych firm – aplikacje się pobierają
lub nie, co tablet, to inna metoda robienia zrzutu ekranu. Wi-Fi w klasie
też na prywatnym routerze ze szkolnej sieci” (paty-
czakitableciaki.jimdo.com).

Zdaniem specjalistów zaprojektowanie tabletowej klasy nie
powinno doświadczonemu integratorowi nastręczać problemów. Trzeba jednak bardzo
dokładnie przeanalizować z nauczycielem jego potrzeby i pomysł na
prowadzenie zajęć z wykorzystaniem ultramobilnych urządzeń. Jeśli
tabletowa klasa miałaby się opierać na prywatnym sprzęcie uczniów, niezbędne
jest przygotowanie każdego z urządzeń do tego, aby skutecznie spełniało
swoją rolę na lekcji. Ogólnie należy jednak unikać takich rozwiązań, na rzecz
unifikacji sprzętu.

Pierwszą kwestią, którą
podnoszą specjaliści, jest oczywiście jakość wykorzystanych w tym celu
urządzeń. Szczególną uwagę trzeba zwrócić m.in. na wytrzymałość baterii.
Kolejnym ważnym aspektem w projekcie tabletowej klasy jest integracja
sprzętu, aby zapewnić bezproblemową komunikację między tabletami uczniów,
urządzeniem nauczyciela i na przykład tablicą interaktywną. Niezbędny jest
dobrej jakości przenośny router, który zapewni stabilny dostęp do Internetu
również poza klasą. Na rynku istnieją też gotowe całe rozwiązania IT dla
tabletowych klas.

 
Laboratoria przyrodnicze

Nowa perspektywa unijna
przewiduje pieniądze również na takie nowości, jak przenośne laboratoria do
przeprowadzania doświadczeń na lekcjach fizyki, chemii czy biologii
i sprzęt, który wspomaga ich wykorzystanie. Chodzi na przykład
o czujniki zbierające rozmaite dane i komunikujące się z pecetem
– zarówno w klasie, jak i w terenie. Dlatego dobrym
rozwiązaniem uzupełniającym mógłby być komputer przenośny 2w1, który działając
w trybie tabletu, umożliwiałby wygodne prowadzenie pomiarów poza szkołą.

Ponieważ podczas zajęć przyrodniczych często pracuje się
w grupach, szkolne laboratorium nie musi dysponować oddzielnym urządzeniem
komputerowym dla każdego ucznia (choć byłaby to sytuacja idealna). W takiej
sali trzeba natomiast zapewnić niezawodną sieć i tablicę interaktywną
z projektorem, ewentualnie interaktywny monitor (dla szkół to ciągle za
drogie urządzenie). Rozwój takich pracowni może dodatkowo stymulować sprzedaż
nowoczesnych wizualizerów, które pozwalają na nagrywanie i wyświetlanie za
pomocą projektora np. przebiegu doświadczenia. Podstawę przenośnego
laboratorium może stanowić doświadczalny dysk, na którym zapisuje się uzyskane
w czasie pomiarów dane. Taki nośnik jest wyposażony we wbudowany
akumulator, wewnętrzną pamięć i wyświetlacz, na którym pojawiają się
odczyty. Po powrocie do klasy można przenieść informacje do pamięci szkolnego
komputera.

Uzupełnieniem każdej lekcji – również
w pracowniach przyrody – będą piloty do zbierania z sali
odpowiedzi na dowolne pytania zamknięte. Za pomocą takiego sprzętu nauczyciel
niemal natychmiast uzyska podsumowanie uzyskanych odpowiedzi uczniów. Z kolei zdaniem firmy KDZ z Czech, partnera szczecińskiego Mentora, godne polecenia szkołom są nowoczesne symulatory energii odnawialnej. Dzięki nim łatwo można unaocznić uczniom jak pozyskiwana jest energia ze słońca czy wiatru i zamieniana na energię mechaniczną czy też elektryczną. Rozwiązania te, poza tym, że budują świadomość ekologiczną, dają też możliwość dokonywania prostych pomiarów poziomu wytwarzanej energii.

Według Marii Sołtan, szefowej IRS, nauczyciel dysponujący
nowoczesną pracownią musi mieć możliwość zwrócenia się do sprzedawcy, zarówno
w sprawach technicznych, jak i w kwestii przygotowania do
konkretnej lekcji. Opieka nad szkolnym laboratorium może wykraczać poza kwestie
IT i obejmować np. dostawę lodówki lub bieżące dostarczanie produktów,
które zwyczajnie się zużywają.

Zakup dobrej jakości sprzętu
zagwarantuje lojalność klientów, kiedy fundusze unijne będą już przeszłością

mówi Maria Sołtan. – Za cztery lata do dobrej pracowni
użytkownik będzie mógł dokupić dodatkowe urządzenia, a nie inwestować we
wszystko od początku.

 

 


 

Klasyka IT

Tablice interaktywne i projektory są obecne
w szkołach od co najmniej siedmiu lat. Jednak rozwój e-podręczników
– ciągłe dostarczanie nowych wirtualnych treści, pomocnych
w nauczaniu poszczególnych przedmiotów – będzie nadal stymulował
popyt na te rozwiązania.

Tablic i projektorów
jest wciąż za mało. Oficjalne dane MEN pochodzą sprzed trzech lat. Wynika
z nich, że w polskich szkołach działa obecnie 26,5 tys. tablic
interaktywnych i 69,5 tys. projektorów multimedialnych. Dostawcy twierdzą,
że popyt na te rozwiązania utrzymuje się na stałym poziomie. Według Tomasza
Kliczkowskiego, prezesa Vidisu, polski rynek wchłania ok. 10 tys. tablic
rocznie (sam Vidis dostarczył w zeszłym roku ponad 3 tys. sztuk).

Z doświadczeń niektórych specjalistów wynika jednak, że
sporo szkół, które wcześniej zaopatrzyły się w tablice, wykorzystuje je
w ograniczony sposób. Czasami urządzenia te pełnią funkcje kosztownych
ekranów projekcyjnych.

Błąd tkwi w tym, że szkoły
kupują różne tablice z różnym oprogramowaniem
– mówi Maria
Sołtan. – Często nauczyciele nie mają nawet podstawowego
przeszkolenia i to ich demotywuje. Nie są przy tym w stanie uzyskać
wsparcia od kolegów, bo przecież każdy z nich ma inne urządzenie.

Jednym z zadań dla integratorów jest ujednolicenie
oprogramowania – wprowadzenie przyjaznego w obsłudze software’u
i przeszkolenie nauczycieli.

Na rynku tablic interaktywnych pojawiają się nowe
rozwiązania, np. technologia optyczna obsługująca dziesięć punktów dotyku,
a nawet urządzenia z dotykiem pojemnościowym. Szkoły, zamiast zestawu
tablica i projektor, mogą rozważać kupno interaktywnych projektorów. Czynnikiem
decydującym o tym wyborze jest stosunkowo niska cena.

Nowościami, które raczej
jeszcze w małym stopniu zaistnieją w szkołach, są projektory laserowe
i monitory interaktywne. Ceny dużych monitorów nadal są nierzadko dwa razy
większe niż zestawu tablicy z projektorem. Jednak gdy weźmie się pod uwagę
okres żywotności matrycy i brak potrzeby obsługi serwisowej, wydatek ten
okazuje się ekonomiczny – przekonują dostawcy. Mogą się nimi zainteresować
szkoły, które muszą wymienić lampy w projektorach lub całe projektory. Warto też uświadomić placówce edukacyjnej, że duży monitor pełni różnorakie funkcje. Jak informuje Beata Borysiewicz, wiceprezes Mentora, firma od kwietnia dodaje do każdego monitora wielkoformatowego specjalną aplikację, która zmienia go w e-biuletyn, infokiosk,a to z kolei pozwala na wykorzystanie urządzenia podczas zebrań z rodzicami, na szkolnych wydarzeniach, egzaminach.