Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami kwota opodatkowania „od marketów” ma wynieść od 0,5 do 2,0 proc. obrotów na sprzedaży detalicznej. Podatkiem mają być objęte wszystkie sklepy o powierzchni powyżej 250 mkw. Prace nad kształtem propozycji trwają. Brana jest pod uwagę także opcja podniesienia limitu powierzchni sklepu objętego podatkiem do 400 mkw., a w innym wariancie rezygnacja z kryterium wielkości lokalu i naliczania podatku wyłącznie od obrotów.

Trwają konsultacje branżowe. Sieci i stowarzyszenia handlowców protestują przeciwko daninie. Twierdzą, że jest to rozwiązanie niekonstytucyjne. – Jeżeli powinniśmy być traktowani równo zgodnie z artykułem 32. konstytucji, jak wszystkie podmioty gospodarcze, to taki podatek selektywny nie do końca spełnia swoje zadanie – uważa Renata Juszkiewicz, prezes POHiD. 

Ponadto przedstawiciele branży przekonują, że podatek od marketów odbije się zarówno na dostawcach, jak i na klientach, spowoduje odpływ kapitału z Polski. Tymczasem rządzący liczą na zasilanie budżetu kwotą 3,5 mld zł rocznie z tytułu nowego podatku.

Zatrzymać zyski w Polsce

– Podatek powinien zatrzymać wypływanie z Polski ogromnych miliardów złotych, które tu są generowane, są wynikiem naszej konsumpcji, a jednocześnie zasilają wielkie sieci międzynarodowe, które nie pozostawiają w Polsce podatków – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. – Powinien on obciążać tych, którzy dziś wcale albo prawie wcale nie płacą podatków.

– Słyszałem, że sklepy wielkopowierzchniowe zaczynają renegocjować marże, czyli będą się starały zrekompensować dodatkowe koszty obniżonymi marżami dla dostawców, a być może i zwiększonymi marżami wobec klientów – przestrzega Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Suski zapewnia, że ustawodawca zadba o to, by koszty nie były przerzucane na klientów. Tym bardziej że wzrost cen w dużych zagranicznych sieciach handlowych spowoduje automatycznie, że mniejsze podmioty, przede wszystkim polskie, staną się bardziej konkurencyjne. Takie jest założenie autorów pomysłu.

– Polskich sieci jest niewiele. Jeśli zyskają, to – w moim przekonaniu – w bardzo małym stopniu, a gdyby ten podatek został jednak naliczany od powierzchni, to część tych obiektów kwalifikowałaby się do tego podatku – ripostuje prezes KIG.


Media Expert: podatek – tak, ale także od małych sklepów

Głos zabrało Forum Polskiego Handlu, zrzeszające sieci z polskim kapitałem, w tym Media Expert. Krytykuje pomysł uzależnienia podatku od powierzchni. Proponuje, by nowy podatek – naliczany wyłącznie od obrotu – płaciły wszystkie przedsiębiorstwa handlu detalicznego, także małe sklepy, franczyzowe oraz sieci własne. Inną formułę uważa za niesprawiedliwą. Za niebezpieczne dla polskiego handlu uznaje wyłączenie z podatku handlu w Internecie, co według FPH może prowadzić do budowania przewagi konkurencyjnej części zagranicznych sieci.

Pierwszy proponowany przez organizację próg podatku to 0,1 proc. od rocznego obrotu od 0 do 12 mln zł  netto. Potem stawka jest progresywna, rośnie im wyższe są obroty (do 4 proc. podatku). Dzięki temu, jak przekonują autorzy pomysłu, małe i średnie polskie firmy zapłacą niższy podatek niż najwięksi gracze, więc takie rozwiązanie lepiej chroni interesy drobnych resellerów.

Przedstawiciele sieci handlowych spodziewają się, że danina będzie mieć negatywny wpływ na rynek, bo selektywny podatek, który dotknie wyłącznie część sprzedawców, zaburzy rynkową równowagę. Zdaniem prezes POHiD niezależnie od ostatecznej formy podatku nasz kraj w oczach zagranicznych inwestorów znacznie straci na atrakcyjności, a wtedy kapitał może popłynąć w innym kierunku. Z kolei prezes KIG przewiduje, że firmy handlowe będą ciąć koszty, co przełoży się na ograniczenie zatrudnienia.

Jak wynika z lipcowego raportu PwC przygotowanego we współpracy z POHiD, wprowadzenie w Polsce rozwiązań analogicznych do tych przyjętych na Węgrzech, czyli podatku od sieci osiągających najwyższe obroty, spowodowałoby utratę przez nich większości zysków. To pociągnęłoby za sobą obniżenie wpływów do budżetu z podatku CIT i spadki sprzedaży, a to z kolei oznaczałoby niższe wpływy z VAT.

Nowy podatek ma wejść w życie w I kw. 2016 r.