SSD: Szybko Się Dewaluują?
Ciekawe, czy klienci równie chętnie wybieraliby komputer wyposażony w SSD lub wymieniali w posiadanych komputerach dysk magnetyczny na półprzewodnikowy, gdyby mieli pełną świadomość, że taki nośnik z pewnością będzie wymagał wymiany za kilka lat. A do tego może się okazać dużo bardziej awaryjny od swojego tradycyjnego poprzednika.
Do niedawna napędy półprzewodnikowe stanowiły niszę. Być może właśnie dlatego powszechnie nie interesowano się kwestią ich realnej żywotności. Jednak od zeszłego roku zaczęły być stosowane masowo jako standardowy nośnik danych w pecetach, nie tylko przenośnych, ale też stacjonarnych. Nie ulega już chyba najmniejszej wątpliwości, że w tym roku tradycyjne „kręciołki” będą stosowane tylko w dobrze uzasadnionych przypadkach, czyli tam, gdzie rzeczywiście potrzebny jest dysk o dużej pojemności.
Obserwowany od mniej więcej roku gigantyczny wzrost zainteresowania SSD wynika z równie gigantycznych spadków cen. Teoretycznie jedyne, co mogłoby powstrzymać ten trend, to radykalny wzrost wartości takich nośników, na co wprawdzie się nie zanosi, ale oczywiście pewności nie ma – zwłaszcza w rozchwianym segmencie pamięci, czy to flash, czy DRAM. Ale czy rzeczywiście jedynym, co mogłoby zatrzymać proces zmiany standardu typu nośników w komputerach, jest ewentualna nagła i duża podwyżka cen kości NAND? Kto wie, może niejeden klient zweryfikowałby swoją potrzebę wymiany HDD na SSD lub zakupu komputera z dyskiem półprzewodnikowym, gdyby wiedział, że będzie musiał go zastąpić nowym po kilku latach? Potrzeba wymiany będzie wynikała z pogorszenia się parametrów za sprawą zużycia lub najzwyczajniej, prewencyjnie, chęci uniknięcia niebezpieczeństwa utraty zawartości dysku wskutek awarii.
Skąd z kolei wiadomo, w jakiej kondycji znajduje się napęd? Informuje o tym program diagnostyczny, który cały czas monitoruje stan dysku – prawie każdy producent dysków dysponuje takim narzędziem. W razie czego można takie znaleźć w sieci. Kontrola jest również możliwa z poziomu systemu operacyjnego (np. Windows 10). Oczywiście nie trzeba tego uświadamiać resellerom ani klientom korporacyjnym, których zasoby sprzętowe znajdują się pod opieką administratorów. Ale z całą pewnością nie można powiedzieć, że wszyscy użytkownicy SSD mają pełną świadomość ograniczonej trwałości nośnika, która jest wręcz wpisana w jego specyfikę!
Trudno się dziwić, że producenci nie dbają o upowszechnienie tej wiedzy. Właściwie czemu miałoby im na tym zależeć? Po pierwsze, gdyby przy zakupie dokładnie uświadamiać klientowi ograniczoną żywotność komponentu, prawdopodobnie niejeden negatywnie zweryfikowałby konieczność posiadania nowego napędu. A po drugie, sprzedając dysk SSD, automatycznie zyskuje się klienta zgłaszającego się po następny za co najwyżej kilka lat… Jednak ograniczona trwałość to niewielki problemw porównaniu z innym zagrożeniem – ryzykiem dużej awaryjności SSD, jakie zdaniem niektórych ekspertów jest całkiem realne, zwłaszcza w napędach półprzewodnikowych najnowszych i kolejnych generacji.
Z czego wynika możliwość awarii w SSD i jak duże jest prawdopodobieństwo jej wystąpienia? Dlaczego co kilka lat należy wymieniać dysk na nowy? Kto i w jaki sposób powinien uświadamiać użytkowników w sprawach niedoskonałości tych konstrukcji? Jakie dyski będą następcami SSD i kiedy należy się ich spodziewać w sprzedaży? Na te i inne pytania związane z przyszłością dysków, w których nośnikami pamięci są kości NAND, staramy się odpowiedzieć w artykule „(Nie)straszne niedoskonałości SSD”.
Podobne wywiady i felietony
Polska – rynek rozwinięty
Opinia, zgodnie z którą Polska jest krajem rozwijającym się należy do przeszłości. Nie ukrywam, że mi z tym dobrze.
Wszyscy jesteśmy złodziejami?
Prawdopodobnie każdy smartfon, komputer czy telewizor Smart TV będzie objęty opłatą reprograficzną. Co w praktyce będzie oznaczać, że wszyscy użytkownicy tych sprzętów zostaną z definicji uznani za… złodziei.
Wojna celna: nie stało się nic?
Wojna handlowa między USA i Chinami (skończona lub przerwana) uświadomiła światu, że w przypadku długofalowego konfliktu w dużo lepszej pozycji byłyby Chiny, które – w przeciwieństwie do USA – stać na autonomię.