Jakie korzyści mogą odnieść uczestnicy spotkań organizowanych w ramach programu All of Backup?

Ekspercką wiedzę i możliwość bezpośredniego kontaktu z producentami i dystrybutorem. Jesteśmy zaskoczeni, jak bardzo przedstawiciele wielu firm są zainteresowani tematem oraz z jak dużą otwartością mówią o swoich problemach. Widać, że są świadomi wyzwań, które już przed nimi stoją albo pojawią się w niedalekiej przyszłości. Dlatego – w reakcji na zgłaszane zapotrzebowanie – przez te trzy lata modyfikowaliśmy program, aby zaspokoić potrzeby partnerów i ich klientów. Dwa lata temu mówiliśmy dużo o ochronie środowisk wirtualnych, a w ubiegłym roku… oczywiście o RODO.

Jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniały się potrzeby przedsiębiorstw, jeśli chodzi o backup?

Systematycznie rośnie świadomość, że backup jest potrzebny. Cieszy to, że zarządcy firm patrzą na ten proces już nie tylko pod kątem możliwości odzyskania przypadkowo skasowanego pliku, ale widzą go jako element dbałości o ciągłość funkcjonowania przedsiębiorstwa, zapewniający uniknięcie przestoju. Zresztą funkcja backupu trochę zmieniła się przez ostatnie lata. Idealnie widać to na przykładzie wirtualnych maszyn. Jeżeli poprawnie została wykonana ich kopia bezpieczeństwa, to w przypadku awarii środowiska produkcyjnego można bardzo szybko uruchomić kopię wirtualnej maszyny bezpośrednio ze środowiska backupowego. Oczywiście nie będzie ona pracowała z pełną wydajnością, ale ciągłość biznesowa zostanie zachowana, a administratorzy zyskają czas na w miarę bezstresowe usunięcie przyczyny awarii. Dzięki temu systemy backupowe nie są już postrzegane wyłącznie jako koszt.

Co jeszcze trzeba zrobić w kwestii edukacji klientów w kontekście backupu?

To zależy od wielkości firmy. Duże przedsiębiorstwa mają już wdrożone procedury, te jednak powinny być nieustannie weryfikowane, a w szczególności musi być sprawdzana możliwość szybkiego odzyskania dostępu do danych po awarii. W mniejszych firmach jest różnie. W niektórych podejmowane są jakieś działania zabezpieczające, ale w wielu wciąż nie ma zupełnie nic. Tam też powinni kierować się integratorzy i usługodawcy – edukować o potencjalnym ryzyku, rozmawiać o rodzaju danych do zabezpieczenia i dobierać odpowiednie narzędzia.

Niektórzy producenci chwalą się, że potrafią zautomatyzować proces podejmowania decyzji dotyczących strategii wykonywania backupu. Czy rzeczywiście jest to możliwe w praktyce? Czy integratorzy mogą poczuć się zagrożeni?

Strategia wykonywania backupu powinna wynikać wprost z przyjętej w firmie polityki bezpieczeństwa, a ta jest dokumentem „analogowym”, opisującym wiele zagadnień trudnych do ubrania w cyfrowe ramy, chociażby zachowanie ludzi. Dlatego nie widzę obecnie zagrożeń dla integratorów. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem ich rola cały czas rośnie, bo dysponując doświadczeniem, są w stanie po pierwsze pomóc zarządowi firmy w stworzeniu skutecznych reguł polityki bezpieczeństwa, a następnie dobrać do nich narzędzia, uwzględniając specyfikę i kulturę biznesową danego klienta. Natomiast w kolejnym etapie automatyzacja rzeczywiście jest możliwa i bardzo pomocna. Oprogramowanie backupowe potrafi – według zdefiniowanych reguł – samodzielnie prowadzić procesy zgodnie z ustaloną częstotliwością zabezpieczania danych oraz typem nośnika, na który wykonywana jest kopia.

Skoro mowa o nośnikach, dziś najczęściej do backupu wykorzystywane są dyski, ale w użyciu nadal są taśmy, przez niektórych już wiele lat temu wysyłane do lamusa. Do tego dochodzi możliwość backupu w chmurze. Jaka jest obecnie popularność każdego z tych rodzajów nośników?

Taśma na pewno nie jest skazana na wymarcie, a sprzedaż tego typu rozwiązań wręcz wzrosła w ubiegłym roku. Dziś wykorzystuje się ją do długoterminowego przechowywania oraz archiwizacji danych. Jest to wciąż najtańszy nośnik. Oprócz tego istnieje możliwość wywiezienia go z siedziby firmy i uchronienia danych przed pożarem lub innymi zagrożeniami tego rodzaju. Teoretycznie podobny efekt zapewnia backup do wspomnianej chmury, ten jednak nie zawsze jest korzystny lub możliwy do wykonania. Niektóre przedsiębiorstwa są ograniczane przez określone branżowe przepisy, a w innych, chociażby przetwarzających bardzo obszerne dane multimedialne, przesyłanie ich przez internet trwałoby zbyt długo. Dlatego uważam, że jeszcze przez co najmniej dekadę popularne będą wszystkie trzy metody. Coraz częściej firmy korzystają zarówno z taśmy, jak też dysków i chmury równocześnie – w zależności od rodzaju chronionych danych.