To dla mojego wnuka. Chłopak tak się garnie do sportu, niech ma na zachętę – powiedział pan minister z „Misia”, doskonale zdając sobie sprawę, że uniwersalny puchar „Za zajęcie I miejsca” do niczego wnuczka nie zmotywuje. Po prostu chciał zrobić chłopakowi przyjemność. Na podobnej zasadzie regularnie do redakcji CRN-a zgłaszają się, w dobrej wierze, pijarowcy z propozycją „wywiadu z panem prezesem”. Nie dlatego, że ma do zakomunikowania nową strategię, bądź zamknął jakiś istotny etap w swojej karierze, ale na przykład – i to jest mój osobisty hit numer jeden, zapewniam że prawdziwy – „firma obchodzi 27-lecie”. Chciałoby się dodać, że okrągłe… Tak naprawdę nie chodzi więc o to, aby z czytelnikami CRN-a podzielić się czymś ważnym, ale żeby zrobić przyjemność prezesowi.

Na podobnej zasadzie od lat musimy tłumaczyć niektórym agencjom PR, że żadnej nagrody w naszym dorocznym plebiscycie nie można kupić. Nie można i już. Nie znajdzie się ani jedna osoba, która mogłaby powiedzieć: „tak, zapłaciliśmy za nagrodę w CRN-ie”, albo „wprawdzie nie zapłaciliśmy, ale dostaliśmy ją w barterze za taki a taki sprzęt czy oprogramowanie, ewentualnie wycieczkę do ciepłych krajów dla redaktora naczelnego” (uwaga, niczego nie sugeruję!). Namawiamy natomiast producentów i dystrybutorów, aby czynnie zachęcali swoich partnerów do udziału w plebiscycie. Jeśli jakiś producent czy dystrybutor jest w tym skuteczny, to możemy się tylko cieszyć, gdyż przy okazji promowana jest idea naszego konkursu.

A idea ta polega na tym, że to nie redakcja decyduje o nagrodach, ale resellerzy, retailerzy i integratorzy, bo to Wy najlepiej wiecie, z kim się dobrze robi interesy, a z kim nie. Wy wiecie, jakie produkty i usługi spełniają oczekiwania Wasze i Waszych klientów, a które wręcz przeciwnie. Gdyby decyzje o nagrodach podejmowała redakcja CRN-a, byłoby to z naszej strony przejawem próżności, a nasze nagrody – z definicji – funta kłaków warte. Rzecz jasna, można się z wynikami naszych plebiscytów nie zgadzać i na przykład zżymać, że „znowu wygrało AB”, ewentualnie „czy ktoś kiedyś w końcu pokona Veracomp”. Ale o tym decyduje matematyka – wygrywa ten, kto zgarnia najwięcej głosów.

To może się wielu naszym Czytelnikom wydawać oczywiste, ale nie jest. Zbyt wiele konkursów (nie tylko w branży IT) to sposób na biznes, co jest tajemnicą poliszynela. Przy czym nagrody wręczane są za gotówkę, ewentualnie w formie barteru, reklam lub na wspomnianą już „zachętę” (żeby zrobić przyjemność potencjalnemu reklamodawcy). Stało się to powszechne i dlatego nie brakuje chętnych, żeby i nam zapłacić. Tymczasem, jeśli ktoś chce wygrać tegoroczny konkurs Channel Awards 2021, musi „przekupić” nie nas, ale swoich partnerów – jak najlepszą obsługą i jak najlepszą ofertą.

Nominacje można zgłaszać pod adresem: crn.pl/channelawards2021.

Zachęcam: doceńcie tych, którzy doceniają Was!