Interes? A ile można stracić?”. „Co się mnie pytasz, ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz, ile można zarobić!”. „Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć, żeby ryzykować w razie, że się straci?”.

Przytoczony dialog jest bezsprzecznie kultowy dla wszystkich miłośników kabaretowych szmoncesów. Sęk w tym, że w druku traci on większość ze swego uroku, ale za to zachowuje wszelkie atrybuty tak zwanej życiowej mądrości. Chociażby takiej, jaką wykazała się pewna staruszka, która w czasach słusznie minionych przyjechała PKS-em z prowincji do stolicy, żeby załatwić jakąś urzędową sprawę. Następnie musiała tłoczyć się razem z innymi pasażerami w autobusie linii 116, próbując dotrzeć na Żoliborz. Na przystanku przy Miodowej kierowca powiedział, że dalej nie jedzie, bo przednim pomostem pchał się jakiś facet w bereciku i drzwi się nie zamykały. Więc wszyscy zaczęli faceta błagać, żeby dał ludziom żyć i wysiadł, ale on nic i widać było, że nie ustąpi. I wtedy staruszka wykrzyczała złotą myśl: „Berecik! Zrućta mu ludzie berecik!”. Ktoś mu ten berecik zdjął, rzucił na chodnik i on bez słowa wyskoczył. Drzwi się zamknęły i autobus pojechał (copyright: Janusz Głowacki, „Z głowy”).

No więc – i tu przechodzę do rzeczy – kiedy rosnący odsetek społeczeństw europejskich martwi się rosnącymi kosztami życia w związku z regulacjami dotyczącymi zrównoważonego rozwoju, mnie wspomniana już tak zwana życiowa mądrość podpowiada, że… jest interes do zrobienia. Co by się zgadzało z raportem Canalysa, z którego wynika, że 40 proc. przedsiębiorców nie sprosta wyśrubowanym środowiskowym normom UE. Z drugiej strony ponad 50 proc. integratorów IT z naszego regionu deklaruje, że już w tym roku wygeneruje mniejsze bądź większe przychody na wdrażaniu rozwiązań IT, które mają pomóc wspomnianym wcześniej przedsiębiorcom w uzyskaniu pożądanej zgodności. Co niejako potwierdza tezę, jaką postawiłem jakiś czas temu porównując regulacje ESG ze słynnym RODO, które to rozporządzenie dało szeroko rozumianemu biznesowi do wiwatu, za to część dostawców IT pomogła związany z tym ból głowy uleczyć, zamieniając go przy tym na przychody.

Tym samym nie jest do końca prawdą, że – jak mówił podczas debaty w Warsaw Enterprise Institute prof. Waldemar Rogowski ze Szkoły Głównej Handlowej – „inicjatorami dyskusji i ‘namawiaczami’ do ESG są sektory doradztwa biznesowego i audytu, które w krótkim okresie będą beneficjentami wdrożenia raportowania ESG”. Ja bym uzupełnił tę opinię o niektórych dostawców ISV oraz integratorów IT. Z takim jednak zastrzeżeniem, że ci akurat nikogo do tego nie namawiają. Oni tylko niosą pomoc.