Ludzie! Gdzie my jesteśmy i do czego dojdziemy? Herostrates spalił świątynię-cud. Pewnie parę osób przy okazji straciło życie i swój dorobek. A niech mu tam. Można powiedzieć, że po tylu latach to się jakoś tam przedawniło. A co my zrobimy ze swoimi „podpalaczami”? Kiedy pozwolimy, aby i im się przedawniło? A może to nie tędy droga? Może nie oto chodzi? Może chodzi o to, aby ludzie o wrodzonych cechach Herostratesa z dodatkiem bezczelności nie mieli szans dojścia do władzy i narobienia gorszych szkód niż spalenie świątyń. Może chodzi o to, aby poprzez różnego rodzaju ostracyzmy eliminować z przestrzeni publicznej ludzi tzw. czwartej władzy, którzy w rozlicznych mediach podżegają do „palenia Artemizjonu”.

A może chodzi o zwykły bunt społeczny, taki jak w czasach stanu wojennego, kiedy to obywatele mający jedynie dostęp do telewizji „zmilitaryzowanej”, w porze Dziennika Telewizyjnego wychodzili na codzienny półgodzinny spacer. Było i rozsądniejsze, i z korzyścią dla zdrowia. Tylko nie mówcie, że nie wszyscy do tego się przyłączą. Otóż w stanie wojennym członków PZPR, podoficerów i oficerów Ludowego Wojska Polskiego, Milicji Obywatelskiej, innych jednostek podporządkowanych władzy było pewnie z 5–6 milionów, czyli owe magiczne 30 procent dorosłej populacji naszego kraju, które jest zawsze po ICH stronie, niezależnie od tego kim są owi ONI. Ci się nie przyłączali, a bojkot, ostracyzm, bierny opór działał. Wolno, ale działał.

A przecież powinniśmy być mądrzejsi o doświadczenia historii i wiedzieć, że nawet kolejny minister czy premier wyciągnięty z kapelusza sekretarza partii, jak kiedyś Wilczek czy Rakowski, nie zmienią podstawowych praw socjologii i ekonomii. Nigdy państwo omnipotentne i autokratyczne nie będzie dynamiczne, atrakcyjne dla obywateli, liczące się w świecie. Takim może być tylko państwo wolne, samorządne, praworządne i zarządzane przez ludzi uczciwych i kompetentnych, a nie absolwentów dzisiejszych specjalnych uczelni ulokowanych w Toruniu, Lublinie czy jeszcze gdzie indziej. Ludzi sfrustrowanych i zgorzkniałych, o mentalności Herostratesa.

Wiem, wielu z Was dziwić może ten tekst w tym miejscu. Po pierwsze przypominam, że ówcześni, ci ze stanu wojennego dziennikarze, kiedy wydawano tylko Trybunę Ludu i Żołnierza Wolności, przetrwali w różnych gazetkach branżowych, jak Przegląd Wędkarski, Automatyka, czy Przegląd Energetyczny. Po drugie, pod koniec tego miesiąca upłynie 42. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych. Słownie: czterdziesta druga! Czyli mam prawo zakładać, że ponad połowa tych, z którymi przychodzi mi żyć, wie o tamtych czasach tyle, ile ja o II wojnie i okupacji. Dlatego nie piszę aktualnie o IT, bo są na dziś ważniejsze zadania dla każdego obywatela niż „Rosnący jak na drożdżach rynek pamięci masowych” czy „Zmiana w zasadach licencjonowania produktów Microsoft”. Nie zgadzacie się z tym? To piszcie do redakcji CRN-a, może mnie zawieszą albo zakończą ze mną współpracę? Tylko czy to ugasi pożar Świątyni Artemidy?