Resellerzy trzymają się mocno

Obsługiwany przez resellerów kanał sprzedaży MŚP pozostał w ubiegłym roku dominujący w Polsce. Według analityków Contextu jego udział w sprzedaży wahał się od 38 proc. do 46 proc. Mniejszy udział mieli retailerzy (od 29 proc. do 37 proc.).

– Znaczenie resellerów i integratorów wzrasta zwłaszcza w przypadku monitorów przeznaczonych dla użytkowników komercyjnych, gdzie udział sprzedaży przez sieci retailowe oraz online jest dużo mniej znaczący – zauważa Przemysław Kowalski.

W resellerskim kanale sprzedaży kluczowa jest edukacja partnerów i specjalistyczne doradztwo, co dotyczy zwłaszcza modeli profesjonalnych czy rozwiązań wideokonferencyjnych, gdzie sprzedaż można obudować usługami i doposażeniem miejsca pracy w dodatki i peryferia.

Najpopularniejsze pozostają urządzenia o przekątnej 24 cale Full HD, w cenie od 900 zł do 1,1 tys. zł. Tak wynika z danych Della, który jest największym dostawcą na polskim rynku. Sygnalizowany jest przy tym trend rosnącego zapotrzebowania na 27-calowe przekątne oraz (w mniejszym stopniu) 32-calowe. Stąd przypuszczalnie format 27 cali stanie się z czasem numerem 1. Popyt przesuwa się również w kierunku rozdzielczości wyższych niż Full HD. Tym samym na popularności powinny zyskiwać modele 4K. To dobre wiadomości dla sprzedawców, które oznaczają, że wraz ze wzrostem rozmiarów i rozdzielczości przeciętne ceny urządzeń będą szły w górę.

Nadal bardzo poszukiwany jest sprzęt przydatny do pracy i nauki zdalnej, w tym modele dostosowane do wideokonferencji, wyposażone w kamerki, głośniki i mikrofony. Na popularności zyskały też urządzenia z hubami i portami do podpięcia peryferiów albo laptopa i przesyłania danych, jak USB-C.

Zdaniem resellera

Piotr Olczak, handlowiec, Conner  

Sprzedajemy wyraźnie mniej monitorów niż w zeszłym roku, ale nie dlatego, że nie ma zainteresowania. Popyt jest, ale brakuje sprzętu – na zamówiony towar czekamy nawet kilka miesięcy. Jeśli chodzi o preferencje klientów, to widać, że przybywa świadomych osób, które znają się na urządzeniach i wiedzą, czego szukają. Chodzi zwłaszcza o młodych ludzi, którzy potrzebują sprzętu do grania. Generalnie klienci interesują się przede wszystkim monitorami do gier, z częstotliwością odświeżania 144 – 165 Hz. Najpopularniejszy rozmiar to 24 cale, poszukiwane są też modele 27-calowe. Zainteresowanie większymi modelami należy do rzadkości. Niewiele osób pyta również o specjalistyczne wyświetlacze, na przykład graficzne – w tym segmencie sprzedajemy pojedyncze sztuki.

  

Monitor wychodzi poza obraz

Zainteresowanie dodatkowymi złączami wywołane przez pracę w domu sprawia, że jesteśmy świadkami ewolucji roli, jaką monitory pełniły od lat. Obecnie nie są to już tylko ekrany z kablem, lecz urządzenia integrujące w sobie szereg funkcji.

– Najbardziej widoczną różnicą w porównaniu do poprzednich lat, która się wybija na tle innych preferencji użytkowników, jest oczekiwanie od monitora czegoś więcej, niż tylko wyświetlania obrazu – podkreśla Michał Kloch, Product Manager odpowiedzialny w Alstorze za produkty Eizo.

Wraz z popularyzacją złącza USB-C monitory stały się stacjami dokującymi, scalając rozmaity osprzęt: peryferia, dyski twarde, głośniki, karty sieciowe. Obecnie monitor zapewnia też zasilanie komputera czy tabletu. Przypuszcza się, że te funkcje monitorów, które nie są związane z wyświetlaniem obrazu, nadal będą zyskiwać na znaczeniu.

Kolejny ciekawy „pandemiczny” trend to zapotrzebowanie klientów domowych na urządzenia, które będą dobrze sprawdzać się zarówno podczas pracy i nauki, jak również rozrywki.

– Przekładając to na konkretne parametry, wyświetlacz musi łączyć dobrą jakość obrazu z wysoką częstotliwością odświeżania i szybkim czasem reakcji – wyjaśnia Paweł Ruman.

Co istotne, użytkownicy końcowi coraz większą wagę przywiązują do ergonomii, a także do wygody. To dlatego chętniej niż w poprzednich latach wybierane są modele z większym zakresem regulacji ustawienia panela, ale również z chroniącą wzrok opcją redukcji światła niebieskiego.

Cień wojny nad rynkiem

Producenci nie odnotowują znaczącego wpływu wojny na sytuację rynkową. Wyraźną konsekwencją agresji Rosji na Ukrainę jest osłabienie złotówki, a co za tym idzie wyższe ceny sprzętu. Niemniej, siłą rzeczy, rosyjska inwazja zaburzyła dotychczasową logistykę.

– Szlaki transportowe nie działają lub nie mają takiej przepustowości, jak jeszcze miesiąc temu. Z naszych obserwacji wynika, że produkty docierają do odbiorców ze sporym opóźnieniem, a producenci muszą zwiększać wydatki na transport. Wpływa to na wyższą cenę końcową produktu – mówi Tomasz Krawczyk, Product Manager w Actionie.

Pozostaje mieć nadzieję, że wojna za naszą wschodnią granicą szybko się zakończy (optymistyczny scenariusz IDC zakłada koniec konfliktu do czerwca i zniesienie większości sankcji jeszcze w tym roku) i w drugiej połowie roku sytuacja związana z dostępnością zostanie ustabilizowana. Tym niemniej, zdaniem analityków IDC, należy spodziewać się schłodzenia koniunktury na globalnym rynku IT, w tym w segmencie monitorów. Jak mówi Jay Chou, kierownik ds. badań w IDC: „Widzimy rosnące nasycenie rynku i presję inflacyjną od wybuchu pandemii, a kryzys ukraiński jeszcze bardziej przyspieszy ochłodzenie w 2022 r.”. W światowej prognozie tej firmy analitycznej oczekiwany jest spadek wolumenów sprzedaży monitorów o 3,6 proc. wobec 2021 r., po czym ma nastąpić ustabilizowanie rynku.