Chińskie władze wszczęły postępowanie wobec szefa partii w Hangzhou, mieście gdzie znajduje się siedziba grupy Alibaba. Inwestorzy zareagowali nerwowo. Giełdowy kurs Alibaby spadł o 3,7 proc.

Sekretarzowi miejskiego komitetu KPCh zarzucono ciężkie naruszenie dyscypliny partyjnej i przepisów prawa. Za takimi sformułowaniami zwykle kryje się podejrzenie korupcji.

W mediach społecznościowych krążą informacje, iż rodzina sekretarza kupiła akcje fintechu przed jego planowanym debiutem giełdowym – przypuszczalnie chodzi o powiązany z Alibabą Ant Group. Jego wejście na giełdę, wyceniane na 35 mld dol., zostało zablokowane, gdy założyciel Alibaby Jack Ma popadł w niełaskę chińskich władz i na długo zniknął z życia publicznego. Ant zaprzecza natomiast, że ktokolwiek mógł wejść w posiadanie akcji grupy w sposób, w jaki to opisują, jak to nazwano, internetowe plotki.

To że władze niezbyt przychylnym okiem patrzą ostatnio na największy chiński koncern internetowy, świadczy również potężna kara, jaką wymierzył urząd ochrony konkurencji: 2,8 mld dol. za nadużywanie pozycji rynkowej wobec sprzedawców korzystających z AliExpress.

Alibaba zapłaciła karę bez sprzeciwu, obiecując urzędnikom „gruntowną poprawę”.

Skutkiem było -1,7 mld dol. straty w I kw. 2021 r. Był to pierwszy taki dołek w historii koncernu.

W II kw. 2021 r. grupa Alibaba znów jednak pokazała dużą dynamikę wzrostu. Przychody były wyższe o 34 proc. r/r (31,9 mld dol.). W tym międzynarodowa sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 54 proc., do 1,7 mld dol., a przychody z chmury o 29 proc., do 2,5 mld dol. Zysk netto wzrósł o 10 proc., do 6,7 mld dol.