Pozwól, że zacznę od pytania, które zadałem Piotrowi Bielińskiemu, kiedy w Action zakończył się proces sanacji. Jakie uczucia temu towarzyszą: satysfakcja, a może żal na myśl, gdzie Komputronik mógłby teraz być, gdyby nie działania skarbówki?

Wojciech Buczkowski Te dwa rodzaje uczuć mieszają się ze sobą. Na pewno czuję dużą satysfakcję i radość z tego, że udało nam się doprowadzić ten proces do szczęśliwego końca, że naprawdę sprawnie przeszliśmy restrukturyzację. Chcę przy tym podkreślić, że generowaliśmy przy tym zyski, a przecież niewiele spółek giełdowych dobrze sobie radzi w takich okolicznościach.

  Kiedy zatem zaczniecie wykonywać postanowienia układu?

Cały proces restrukturyzacji w jakiś sposób jeszcze trwa. I chociaż oficjalnie nie mamy już zarządcy, tylko nadzorcę wykonania układu, to pierwsze spłaty nastąpią zgodnie z harmonogramem. Jednak nie wcześniej niż 14 dni po dniu, w którym dostaniemy postanowienie sądu z nadaną klauzulą wykonalności.

  A kiedy się tego dokumentu spodziewacie?

Wiadomo, że nasze sądy działają trochę wolniej niż moglibyśmy tego oczekiwać. Sądzę, że w ciągu dwóch miesięcy (rozmowa odbyła się 16 lutego – przyp. red.) taką klauzulę otrzymamy. Jeśli doręczenie będzie nie później niż 16 kwietnia, wtedy od 30 kwietnia zaczniemy spłatę zobowiązań dla większości wierzycieli. Jeśli otrzymamy dokument później – spłaty rozpoczną się od 31 lipca. W przypadku drobnych wierzycieli, gdzie wierzytelność nie przekraczała 8 tysięcy złotych, spłata nastąpi jednorazowo w ciągu 30 dni od otrzymania pisma, o którym wspomniałem.

  Wracając do pierwszego pytania: zatem jest satysfakcja, ale też żal…

Oczywiście czuję w jakimś stopniu zgorzknienie w związku z tym, co mogłoby się wydarzyć w spółce, gdyby nie niezrozumiała i rażąco bezpodstawna decyzja skarbówki. Wiadomo, że wiele straciliśmy i wiele musimy odrabiać.

  A patrząc na całą sprawę sanacji nieco przewrotnie: czy wymuszona przez nią restrukturyzacja przyspieszyła pewne zmiany, które i bez tego warto byłoby przeprowadzić?

Na pewno sanacja zmusiła nas do maksymalnej reorganizacji, a więc optymalizacji pewnych procedur, zmniejszenia zespołów czy postawienia na automatyzację. De facto mam na myśli prawdopodobnie te wszystkie aspekty biznesu, o których firmy wiedzą, że muszą je zmienić, ale finalną decyzję przeciągają w czasie. My musieliśmy przeprowadzić takie zmiany w dość krótkim czasie.

  Czy  jesteście więc lepiej działającą organizacją niż przed sanacją?

Tak. Poza tym teraz dostaliśmy ogromny „boost” medialny, ale także atencję ze strony vendorów, którzy dostrzegają w nas potencjał do wzrostu. I mają rację, bo rozwijamy się nieco szybciej niż rynek. Wierzymy, że za jakiś czas uda nam się dojść do momentu, w którym byliśmy w 2017 roku, a więc zanim zaczęły się problemy z fiskusem. Bo przecież konsekwencje decyzji skarbówki ponosiliśmy już co najmniej od 2018 roku, a 2019 był pod tym względem, by tak rzec, bardzo intensywny… Od kwietnia 2019 roku musieliśmy w sposób wymuszony wyprzedawać towar, po to, żeby odzyskać gotówkę, aby móc płacić zobowiązania i uwolnić, przynajmniej częściowo, limity kredytowe.