Obecnie tylko w USA około 4 proc. wszystkich witryn internetowych (a więc kilkanaście milionów) kwalifikuje się jako XXX. Największe, pod względem liczby odwiedzin, lokują się w pierwszej 10-ce wszystkich witryn, a w każdej minucie ogląda je ponad 2,5 mln osób – warto oszacować, jak sprawne muszą być ich serwery. Wśród domen gTLD (najwyższego poziomu) jest domena .xxx (erotyczna) oraz rejestrowane są domeny sex.kr (kr- domena krajowa). Stale też pojawia się i znika tysiące domen oferujących ekstra XXX, a równocześnie zbierających dane osobowe dla późniejszego szantażowania tych eroto***** – są one przeważnie lokowane na peryferiach sieci.

Wartość rynku XXX jest oceniana na około 100 mld dol., z oczekiwaniem dalszego wzrostu. Osiągnięcia techniczne oraz sukcesy finansowe rynku XXX były i są pilnie obserwowane i kopiowane przez inne sektory (np. e-handlu oraz e-usług, itp.), które starają się skorzystać ze stosowanej tamże techniki przekazu, marketingu, płatności za kontent oraz obsługi użytkowników. Ba, często te inne sektory zatrudniają jako konsultantów osoby techniczne pracujące wcześniej w sektorze XXX.

Znaczące przychody są wykorzystywane do inwestycji w dalszy rozwój techniki teleinformatycznej na rzecz uatrakcyjnienia produktów XXX. Istotnym jest rozwój nowych technik produkcji filmów XXX – już bez fizycznych aktorów, z wykorzystaniem sztucznej inteligencji według życzenia użytkownika. Może on określić opakowanie gniazdka i wtyczki oraz w jakich układach Kamasutry mają się one poruszać. Opakowanie, czyli kształty „aktorów” mogą być wygenerowane sztucznie, lub też – o zgrozo – mogą być odwzorowaniem osób rzeczywistych. W tym przypadku może to być już produkcja bez udziału aktorów. Czy aktorzy XXX stracą wkrótce pracę? 

Równolegle trwają też badania nad cyfrowym przekazem dotyku i zapachu, a wtedy w metawersie w okularach VR będzie można się wirtualnie połajdaczyć – aż strach, co o tym myśleć. Oprócz filmu, zapewne będzie też możliwe wydrukowanie wybranych układów XXX na drukarce 3D.

Dla tych, którzy wolą zabawę z przedmiotem fizycznym, dostępne są seksrobotki i seksroboty (powinno być równouprawnienie), które mogą być wyposażane w sztuczną seksualność, aby mogły być „prawie” nierozróżnialne od osobowości i umiejętności pań i panów lekkich obyczajów.

Według badań ankietowych w USA, do oglądania treści witryn XXX przyznaje się ponad 90 proc. mężczyzn (no, no) i 60 proc. kobiet (tak, tak). W wielu krajach, głównie Afryki i Azji udostępnianie przez dostawców internetu witryn XXX jest nielegalne, ale też technika VPN pozwala i tam ominąć te zakazy. Poważniejszym problemem jest fakt, że również nieletni (14–18 lat), na przykład w USA 84 proc. chłopców i 57 proc. dziewcząt, ogląda takie właśnie treści. W wielu krajach podejmuje się działania na rzecz zakazu udostępniania im owych treści, ale nie ma dobrego rozwiązania technicznego nawet do stwierdzenia, jaki jest rzeczywisty wiek osoby właśnie patrzącej w ekran komputera. A tworzenie listy pełnoletnich osób uprawnionych do korzystania z XXX – jak chcą to zrobić Brytyjczycy – jest krytykowane z powodu ochrony danych osobowych.

Również nasze państwo postanowiło ustawowo wzmocnić ochronę małoletnich przed dostępem do nieodpowiednich treści w internecie. Projekt takiej ustawy został skrytykowany przez organizacje przedsiębiorców, gdyż narusza prawo UE, proponując rozwiązania odmienne od stosowanych w innych państwach. Pomija już istniejące przepisy karne dotyczące prezentowania nieletnim takich treści. Pomija też istnienie rozwiązań technicznych, dostępnych dla opiekunów, umożliwiających blokowanie dostępu do określonych witryn. Jednocześnie nakłada obowiązki na dostawców internetu prowadzenia działań blokujących witryny z treściami XXX, pod groźbą kary. W rezultacie ten projekt ustawy daje złudne poczucie realizacji ochrony nieletnich przed tymi treściami, nakładając karną odpowiedzialność na tych, którzy w praktyce nie są w stanie spełnić tych wymogów.

Warto obserwować, na ile argumenty specjalistów od techniki wpłyną na ostateczne zapisy takiej ustawy. Wielu twierdzi, że wszelakie ograniczenia techniczne dostępu będą łatwo pokonywane przez młodzież dysponującą lepszą wiedzą informatyczną niż edukacją seksualną, aby mogli sami rozsądnie oceniać XXX wyczyny i się nimi specjalnie nie epatować.

I jak tu nie mówić, że XXX jest napędem rozwoju technicznego elektroniki i teleinformatyki…

Wacław Iszkowski  

Autor w latach 1993–2016 był prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Pracował też w firmach: Oracle, DEC Polska, 2SI, EDS Poland, TP Internet. Obecnie jest senior konsultantem przemysłu teleinformatycznego.