CRN Właściwie dlaczego nie odbiera Pan telefonów?

Mirosław Burnejko Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że zbyt często kończyło się to przegadaną rozmową. Najbardziej konstruktywne i treściwe są komunikaty tekstowe, głównie mailowe lub za pośrednictwem komunikatorów w mediach społecznościowych. Dlatego zdecydowałem, że tylko w ten sposób będę się komunikował ze współpracownikami i klientami. Chyba że dzwoni mama…

Przyznam, że takie podejście może dziwić, bo jak na introwertyka ma Pan zbyt dużo obserwujących na Instagramie czy YouTube.

Chyba coś jest jednak na rzeczy, bo nie lubię też przebywać na różnych wydarzeniach branżowych. Szczerze mówiąc, unikam takich miejsc, jak ognia. Najlepszym dla mnie sposobem na kontakt ze światem, pokazanie siebie, okazała się kamera.

A jak komunikujecie się w Transparent World – też bez telefonów?

Przede wszystkim unikamy nasiadówek, także wirtualnych. Stawiamy na komunikację zadaniową, głównie w Nozbe, a ostatnio daliśmy sobie spokój ze Slackiem. Nie chcemy przymusu siedzenia przy komputerze i telefonie, żeby być gotowym do natychmiastowej reakcji. Dlatego też nie lubię czatów. W pracy kreatywnej ważne jest, żeby każdy miał swój indywidualny rytm i dowiózł w umówionym terminie swoją część projektu. Jak się wywiązuje ze swoich zadań dobrze i terminowo, to nikt nie pyta, kiedy to robił czy jak to robił, ani nie musi odsiadywać określonych godzin, od ósmej do szesnastej. Przyznaję, że dla wielu osób to trudne, ten brak stałego harmonogramu, ale pracujemy z tymi, którzy to doceniają.

Teraz mówimy o Transparent World, a więc firmie, którą się Pan na bieżąco zajmuje. Czy w branży IT, na przykład w założonym przez Pana Chmurowisku takie podejście też by się sprawdziło? Bo nie wyobrażam sobie na przykład, że ważny programista wyjeżdża na dwa tygodnie i nie ma z nim żadnego kontaktu nawet, gdy jakiś projekt wisi na włosku z powodu nagłego problemu…

Nie wiem, jak to jest dokładnie w Chmurowisku, bo od dawna nie wtrącam się w bieżące zarządzanie tą spółką. Zdaję sobie jednak sprawę, że to, co działa dobrze w Transparent World, nie musi się sprawdzać wszędzie.

Jest Pan nadal współwłaścicielem Chmurowiska, ale zrezygnował Pan z prowadzenia tej firmy. Dlaczego?

Tak, dalej jestem udziałowcem i czerpię z tego zyski, ale obecny zespół i wdrożone wcześniej procesy działają świetnie bez mojego udziału. Nawiasem mówiąc, ta firma zaczyna się skalować także za granicą, co dobrze jej wróży na przyszłość. W każdym razie nadal wspólnie z zarządem Chmurowiska planujemy, jak ma strategicznie przebiegać dalszy rozwój tego przedsiębiorstwa i świetnie się dogadujemy. Ale znalazłem coś, co zainteresowało mnie dużo bardziej, a ponieważ jestem zabezpieczony pod względem finansowym, mogę spokojnie realizować inną, szerszą wizję.

Zostańmy jeszcze chwilę przy Chmurowisku. To wciąż młoda firma, ale już na siebie zarabia. Co zadecydowało o jej rozwoju?

Dostrzegliśmy, że na rynku brakuje dostawców multicloudu. Nie brakowało partnerów Microsoftu, działali już partnerzy Amazona, ale my chcieliśmy klientom proponować rozwiązania optymalne z ich punktu widzenia, a nie usługi wyłącznie jednej marki. To było dla klientów na tyle przekonujące, że nie raz i nie dwa zdobywaliśmy dany projekt, mimo że nasza oferta była droższa od pozostałych. Płacili nam więcej, bo nasza propozycja bardziej pasowała do ich konkretnych potrzeb.

Już w 2013 roku, kiedy chmura wciąż była nowością, pełnił Pan funkcję Cloud Solution Architecta w Atende, a potem w Microsofcie. Skoro tak szybko dostrzegł Pan potencjał chmury, to dlaczego teraz, kiedy zaczyna ona w końcu święcić triumfy, jest Pan zawodowo w innym miejscu? Może jednak tempo rozwoju cloud computingu Pana przerosło?

Trochę tak, bo jak to często w życiu bywa, o mojej przygodzie z chmurą zadecydował przypadek. Kiedyś, razem z jednym kolegą z Allegro, zaczęliśmy realizować wspólny projekt. To był startup, zresztą nieudany, który uruchomiliśmy w Amazon Web Services. To były same początki tej platformy, prawie nikt jej w Polsce jeszcze nie znał. Pracowałem wtedy jako inżynier sieciowy i bardzo mi się to narzędzie spodobało. Zacząłem o tym pisać na blogu i działać jako konsultant od cloudu na potrzeby różnych firm. Ale potem, kiedy założyłem Chmurowisko, okazało się, że nie mam wystarczającej wiedzy technicznej, żeby samemu realizować całościowe projekty. Wtedy pojawił się Damian Mazurek, aktualnie Chief Technology Officer i kolejni specjaliści, a ja zacząłem organizować marketing, sprzedaż i generalnie budować różne procesy biznesowe. I to mi się bardzo spodobało.

Czyli w czasie, gdy nawet osoby po 50-tce chcą zostać programistami, Pan zrezygnował z rozwoju w branży IT… 

Jako menedżer w Chmurowisku poznałem nowy dla mnie wtedy świat procesów, marketingu i sprzedaży. Zafascynowało mnie to, a jednym z efektów tej fascynacji jest Akademia.pl, portal edukacyjny dla przedsiębiorców i jedna z marek należących do Transparent World.

W ciągu kilku lat stworzył Pan w sumie pięć różnych firm, które działają w różnych sektorach gospodarki. Skąd bierze Pan pieniądze na rozwój kolejnych biznesów? Czy, podobnie jak w życiu prywatnym, unika Pan kredytów?

Wszystkie firmy, w które jestem zaangażowany, finansują się same i są zyskowne. Wyjątkiem jest Mazuko, co mogę później wyjaśnić. W każdym razie, zanim wystartuję z jakimkolwiek kolejnym projektem, od razu szukam pierwszych klientów i ruszam dopiero wtedy, gdy mam pewność, że sfinansuję dalszą działalność. Dlatego moje firmy są zyskowne od samego początku. W Chmurowisku mieliśmy tylko jeden miesiąc, kiedy nie byliśmy pewni, czy starczy nam pieniędzy na opłaty, ale udało się i jak do tej pory nigdy nie mieliśmy kłopotów z płynnością. W mojej kulturze biznesowej, podobnie jak w życiu prywatnym, podstawową sprawą jest poduszka finansowa. Dlatego nawet, jeśli realizujemy wielkie projekty z długimi terminami płatności, to dbamy o to, żeby mieć na bieżącą działalność pieniądze z mniejszych projektów.

A jaki jest pomysł na rozwój Mazuko i dlaczego w przypadku tej firmy przyjął Pan tak odmienną strategię?  

Ponieważ potrzebowaliśmy zespołu wybitnych naukowców, którzy opracują kompleksowy program pomagający ludziom żyć jak najdłużej, w jak najlepszym zdrowiu. Ponieważ takiego kompleksowego programu jeszcze w Polsce nie ma, potrzeba czasu, żeby go stworzyć. A to wymaga finansowania jeszcze zanim pojawi się pierwszy klient. Robię to z własnych pieniędzy, które zaoszczędziłem, nie korzystam z żadnych innych źródeł.

Jakiś czas temu pochwalił się Pan na LinkedInie, że płaci pracownikom Transparent World za powstrzymanie się od pracy na urlopie. Za każdy dzień 200 zł, a więc rocznie można w ten sposób „dorobić” 2 – 3 tysiące złotych. Jak to się sprawdza w praktyce? Nie zawalacie przez to projektów?

Żeby być kreatywnym, żeby zdobywać nowe rynki, trzeba być wypoczętym i tego po prostu nie da się przeskoczyć. Dlatego wymyśliliśmy kilka trików, żeby nasi ludzie wystarczająco często wypoczywali. Żeby to było możliwe, nie powinni podczas urlopu w ogóle dotykać firmowych narzędzi. Za to im płacimy. Jeden mail, jeden telefon dotyczący pracy i… bonusa nie ma. To sprawia, że pracownicy, a przede wszystkim menadżerowie, ze mną na czele, muszą zadbać, aby tak ustawić procesy w firmie, żeby tego rodzaju podejście nie spowodowało żadnych, nawet chwilowych problemów w realizacji projektów.

Zaczęliście też wypłacać bonus zdrowotny. Co miesiąc dajecie pracownikom 400 zł, które mogą wydać wyłącznie na ochronę swojego zdrowia. Jak to działa?

Zadziwiająco dobrze. Nasi ludzie wykorzystują te pieniądze na suplementy, naturalne jedzenie, zajęcia z trenerem i tym podobne. Kiedy dbamy o zdrowie, nasza kreatywność rośnie i stąd ten pomysł. Poza tym mamy jeszcze roczny bonus na edukację w wysokości 3 tysięcy złotych na osobę, ponadto bonus książkowy, a od nowego roku dojdzie udział pracowników w zyskach firmy.

Po co tak kombinować? Nie wystarczy podnieść pensje?

Akurat u nas pensje są powyżej średniej rynkowej, ale z największymi koncernami i tak nie wygramy. Dlatego szukamy innych sposobów. Na przykład w Chmurowisku mieliśmy od początku zasadę „pracuj kiedy chcesz i skąd chcesz”. I nagle ktoś pisał maila „pozdrawiam z Wiednia”, a ktoś inny „hej, jestem w USA”. Poza tym postawiłem nacisk na budowanie marki osobistej i marki firmowej. To bardzo pomaga i o tym każdy przedsiębiorca powinien pamiętać. Chodzi o to, żeby ludzie chcieli pracować dla kogoś konkretnego, czy dla jakiejś konkretnej firmy. Do tego jednak potrzebna jest jakaś wizja, a nie tylko przyjdź, zrób swoje, a my ci zapłacimy.

Jak w takim razie podchodzi Pan do burzy medialnej wokół crunchu, który ma miejsce  w CD Projekt Red, przy produkcji Cyberpunk 2077?

Bardzo często staramy się oceniać rzeczywistość, natomiast ja jestem raczej uczniem rzeczywistości. Patrząc na niektóre firmy, które stawiają przed sobą bardzo ambitne cele, trzeba pamiętać, że nie wszystkie decyzje to widzimisię zarządów. W przypadku spółek akcyjnych czy giełdowych, trzeba spełniać oczekiwania akcjonariuszy, inwestorów, analityków, jest się pod naciskiem rady nadzorczej etc. Czasami więc, żeby te oczekiwania spełnić, trzeba zastosować wyjście złe. Podejrzewam, że gdyby zarząd CD Projekt Red miał jakieś lepsze, to by z niego skorzystał. Zresztą popatrzmy generalnie na świat biznesu: czasami ludzie pracują nawet siedem dni w tygodniu przez 20 godzin, bo jak czegoś nie zrealizują, to ich firma zbankrutuje. To oczywiście nie może być model działania, ale raz na jakiś czas to konieczne, żeby coś bardzo ważnego wygrać lub żeby z kretesem nie przegrać. Jeżeli jest dobry powód, to takie kroki trzeba robić. Pozostaje pytanie, co dla kogoś jest tym dobrym powodem. To już kwestia podejścia do życia.

No właśnie. Z jednej strony jest Pan ambitnym przedsiębiorcą, który prowadzi kilka różnych biznesów, a z drugiej jeździ 7-letnią Kią Ceed i wynajmuje mieszkanie. Rozumiem tę filozofię, ale po co Pan mówi to publicznie? Nie boi się Pan, że wielu ludzi uzna, że jest Pan niewiarygodny jako człowiek sukcesu?

Nie zależało mi nigdy na tym, żeby przyciągać do siebie, czyli w zasadzie do moich firm, osoby, którym zaimponowałoby moje zdjęcie przy lambo. Chciałem być sobą, pokazywać mój sposób widzenia świata, a jednocześnie być w tym maksymalnie szczerym, pokazywać całą prawdę, żeby nie było pola do snucia jakichś niepotrzebnych domysłów. Na szczęście nie mam żadnego etapu w swoim życiu, który chciałbym zatuszować. Miałem górki i dołki, popełniałem błędy, ale nie mam nic do ukrycia. Moi odbiorcy komunikują, że takie podejście im się podoba. W ten sposób łatwo nawiązuję wartościowe relacje, na czym korzystają moje firmy.

Powiedział Pan w jednym z wywiadów, że „kryzys jest cudowny”. Niektórzy mogliby Pana za to rozszarpać…

Nie chciałbym być źle odebrany. Uważam, że każdy kryzys jest cudowny dlatego, że pojawia się wtedy wiele problemów, które czekają na rozwiązanie. Jeśli umiemy lub nauczymy się je rozwiązywać, to jako przedsiębiorcy na tym skorzystamy. Przykładem jest tu Chmurowisko, które zyskuje na wysypie nowych projektów chmurowych w związku z lockdownem i pandemią. W takich czasach spróbujmy uważnie słuchać klientów i zastanówmy się, jak im pomóc w kryzysie. Może nawet w nowy sposób, w jaki nigdy tego wcześniej nie robiliśmy. I żeby było jasne: z poziomu ludzkiego pandemia i jej skutki są okropne, ale dla wielu przedsiębiorców okazało się to szansą na rozwój nowych projektów i sposobów działania, a także budowanie nowych firm. Tylko trzeba słuchać klientów, rozmawiać z nimi. Ja na przykład do tego używam bardzo intensywnie mediów społecznościowych. Ostatnio w Akademia.pl zaczęliśmy wdrażać usługę personalnego asystenta edukacyjnego, bo z rozmów z klientami wywnioskowałem, że tego im właśnie brakuje. Niedługo zaczniemy na tej usłudze zarabiać, ale nie byłoby jej, gdyby nie ciągły dialog z użytkownikami. Kolejna kwestia do rozwiązania to edukacja dzieci. Nasi klienci zadają sobie pytanie: kto je odpowiednio wykształci, kto dobierze im zajęcia edukacyjne, kto wyposaży je w określoną wiedzę pod ich konkretne możliwości? Tym problemem zajmiemy się już niebawem.

W rozmowach z klientami zdarza się Panu, że poleca im Pan swoją konkurencję. Dlaczego?

Polecam tylko dobrą konkurencję, bo w ten sposób pomagam w rozwoju danego segmentu rynku. I tak przecież nie zdobędziemy całego tortu, jaki jest do wzięcia, ale im więcej będzie na rynku porządnych firm, tym chętniej klienci będą dane usługi kupować, także od nas.

No to kogo by Pan polecił bez mrugnięcia okiem? Proszę o dwa przykłady.

Jeśli chodzi o usługi chmurowe to znakomitą firmą jest Predica, zresztą dużo większa od Chmurowiska. Natomiast na rynku edukacji świetnie sobie radzi platforma Eduweb.pl. Nie boję się ich polecać, bo nie psują rynków, na których działają, a wręcz przeciwnie, przyczyniają się do ich rozwoju.

Rozmawiał Tomasz Gołębiowski

Mirosław Burnejko  

Zaczynał karierę w 2007 r., od zawodu instalatora okablowania i sprzedawcy centralek. Potem pracował między innymi jako informatyk w Generali, Cloud Solution Architect w Atende i Microsofcie, a także był Cloud Leadem na region CEE w IDC. W 2017 r. zrezygnował z etatu i zaczął tworzyć kolejne firmy, między innymi Chmurowisko, Transparent World (Akademia.pl), Mazuko Finance, Mazuko i MiroMaxMedia. Dokumentuje swoje dni na Instagramie (@miroburn).