Sokole oko inspektora
Trzy czwarte sklepów
Inspektorzy przyjrzeli się 126 sklepom internetowym w pierwszym kwartale 2008 r. Mieli zastrzeżenia aż do 90 spośród nich. Część firm została ukarana mandatami, część zaś otrzymała jedynie upomnienia i dostała szansę na poprawę. Konsekwencje wyciągnięto także wobec producentów i importerów. Inspektorzy wykryli, że sprzedają oni sklepom towar, który nie jest oznakowany tak, jak powinien (chodzi o znak CE oraz instrukcje obsługi i opisy produktów). Niedociągnięcia wyłapane podczas kontroli dotyczą głównie warunków zakupu, zwrotu, reklamacji i informacji o towarze.
Klient – nie pan
Inspektorzy mieli sporo zastrzeżeń przede wszystkim wobec warunków sprzedaży. Sprzedawcy starają się za wszelką cenę uniknąć strat. Nie cofają się nawet przed ewidentnym działaniem wbrew przepisom. Sklepy internetowe niechętnie – choć to ich obowiązek – informują nabywców, że mogą oni zwrócić towar w ciągu 10 dni od momentu zakupu, nie podając nawet przyczyny. Tak stanowi prawo, które reguluje sprzedaż na odległość. Sprzedawcy chcą rzecz jasna, by klienci korzystali z możliwości zwrotu jak najrzadziej. Najlepiej wcale. Zdarzają się więc takie e-sklepy, które ostrzegają konsumentów, że jeśli będą zbyt często zwracać towar, 'stracą prawo’ do kupowania w ich placówce… Brakuje tylko, by wzorem 'Misia’ Barei, w witrynach online pojawiły się portrety klientów, 'których nie obsługujemy’ . Zdarza się też, że sprzedawcy, próbując zniechęcić kupujących do odsyłania zakupów, wprawdzie zwroty przyjmują, ale potrącają część kwoty należnej klientowi (nie wiadomo, za co – kontrolowany sprzedawca nazwał tę opłatę 'odstępnym’), co według prawa jest niedopuszczalne.
Innymi odstępstwami od reguł gry jest wydłużanie terminów rozpatrywania reklamacji (wg ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej sprzedawca ma obowiązek odpowiedzieć na reklamację w ciągu 14 dni), czy też narzucanie własnych zasad ich załatwiania (np. wmawianie klientom, że niektórych produktów w ogóle nie mogą reklamować).
ALE NIE INFORMUJĄ
Z raportu Inspekcji Handlowej wynika, że w sklepach
internetowych najczęściej brakowało informacji o:
– imieniu i nazwisku, adresie przedsiębiorcy prowadzącego sklep
oraz danych o rejestracji działalności,
– możliwości zwrotu towaru w ciągu 10 dni od chwili zakupu,
– kosztach, terminie i sposobie dostawy towaru,
– sposobie i miejscu składania reklamacji,
– kosztach, np. rozmów telefonicznych z przedstawicielami
e-sklepu, jeśli są skalkulowane inaczej niż zgodnie ze
standardowymi taryfami (opłaty za połączenia na infolinie
mogą być wyższe niż za zwykłe połączenia),
– terminie, w którym obowiązuje dana oferta i cena.
Cenne CE
Zdaniem Inspekcji Handlowej sklepy online niewystarczająco dbają o to, czy produkty wystawione w witrynach online są opatrzone wyczerpującymi informacjami na temat znaku CE. Przypomnijmy, że od czasu wejścia Polski do UE (maj 2004 r.) sprzęt elektryczny i elektroniczny (każdy, który emituje fale elektromagnetyczne) musi mieć naklejkę z symbolem CE i deklarację zgodności z normami regulującymi kwestie bezpieczeństwa użytkowania. Tymczasem z kontroli wynika, że co dziesiąty produkt z 355 sprzedawanych w 98 sklepach
z elektroniką jest nieprawidłowo oznaczony. Inspektorzy stwierdzili, że do urządzeń w ogóle nie dołączono deklaracji zgodności lub była ona źle sporządzona (nie zawierała informacji wymaganych w przepisach lub podawano je błędnie). Nieprawidłowo wystawione deklaracje zgodności CE Inspekcja Handlowa znalazła w przypadku sprzętu komputerowego wyprodukowanego lub wprowadzonego na rynek m.in. przez ABC Datę (urządzenie wielofunkcyjne Epsona), Comes (komputery PDA Mio) HP (urządzenia wielofunkcyjne), LG (monitor, nagrywarka), Mediona (notebook), NEC-a (monitor) i SAD (iMac – od marca 2008 r. dystrybutorem sprzętu Apple jest iSource).
Nie mają głowy do śmieci
Uwadze inspektorów nie umknęło też podejście sklepów online do recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Podobnie jak tradycyjne placówki sklepy internetowe mają obowiązek przyjąć od klientów stary produkt w przypadku zakupu nowego tego samego rodzaju (dyskusyjna pozostaje kwestia kosztów przesłania zużytego urządzenia do sklepu). Powinny też poinformować użytkowników, gdzie można wyrzucić elektroodpad. Nowe wyroby zaś znajdujące się w sprzedaży muszą być oznakowane tak, by konsumenci wiedzieli, że nie mogą ich wyrzucać do śmietnika razem ze zwykłymi odpadami komunalnymi (symbol przekreślonego kosza na śmieci). Inspektorzy dopatrzyli się, że niektórzy e-sprzedawcy lekceważą te obowiązki, i skierowali do Inspektoratu Ochrony Środowiska wnioski o ich ukaranie. W takich przypadkach IOŚ ma prawo nałożyć grzywnę.
Wszechstronność kontroli
Inspektorzy bezlitośnie wyłapywali też przewinienia naruszające ustawę o języku polskim, z której wynika, że instrukcje, warunki gwarancji, opisy produktów muszą być sporządzone w języku polskim. Kłopotów z tym nie mają najwyraźniej producenci sprzętu informatycznego oraz AGD i RTV – nie znaleziono żadnego produktu, który nie spełniałby tych warunków. Inaczej jest z wytwórcami tekstyliów. Uwadze inspektorów nie uszedł m.in. fakt, że producent kalesonów termoaktywnych oferowanych przez xcSklep.pl posłużył się obcojęzyczną formą nazwy włókna (’polyester’), z którego tę część garderoby wytworzono. Firma, która uszyła 'biustonosz usztywniany Azote’ (do kupienia w białostockim Emaramie), również zasłużyła na naganę, podając nazwę włókna (’cotton’, 'polyurethan’), z którego zrobiono materiał.
Po pierwszej zaplanowanej, nie zaś dorywczej – jak dotychczas – kontroli elektronicznych punktów sprzedaży inspektorzy ukarali 40 przedsiębiorców mandatami na łączną kwotę 5,8 tys. zł. Kilka firm zasłużyło zdaniem inspektorów na pouczenie, 10 przedsiębiorców poproszono jedynie o skorygowanie nieprawidłowości. Do sądów rejonowych skierowano 13 spraw. 57 producentów i importerów otrzymało od inspekcji pisma z informacją, że nie przestrzegają oni przepisów i są proszeni o poprawienie błędów.
Podobne artykuły
Czy rząd na pewno ułatwi handel w sieci
Realizacja rządowego programu wspierania e-handlu i e-usług przebiega z dużym opóźnieniem. Przedsiębiorców martwi jednak zupełnie co innego – obawiają się, że urzędnicze innowacje raczej im przeszkodzą niż pomogą.
Sirius ma inwestora
Stojącego na skraju bankructwa Siriusa.pl przejęła spółka Krelco Trading skupiająca prywatnych inwestorów. Nowy właściciel chce przywrócić działanie sklepu i uregulować zobowiązania wobec jego klientów. Przede wszystkim jednak musi zmienić postępowanie likwidacyjne na układowe.
Pomysł na przekręt
W grudniu 2008 r. i w styczniu 2009 policja zatrzymała sprawców trzech głośnych oszustw w sklepach internetowych – JapanFoto.pl, lcd-agd.pl oraz OskarMedia.pl i nando.pl. Straty poszkodowanych są szacowane łącznie na ponad 1,5 mln zł.