Oszuści posłużyli się tym samym schematem. Damian Obremski, właściciel Dan Polu w Sulechowie, oferował telewizory LCD za pośrednictwem sklepu internetowego lcd-agd.pl. Późną jesienią 2008 r. mocno obniżył ceny, więc szły jak woda. Klienci płacili za towar przelewem, ale zamówione odbiorniki nigdy do nich nie dotarły. Analogiczna sytuacja miała miejsce w podwarszawskim Ożarowie, w firmie Upward Financial Communications.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa zabrzańskiego JapanFoto.pl oferującego obiektywy i aparaty fotograficzne. Właściciel sklepu, Jacek S., sprowadzał towar z Niemiec. Jesienią 2008 r. jego firma wpadła w tarapaty z powodu niekorzystnego kursu euro. Kłopot w tym, że nadal przyjmował zamówienia… i przelewy od klientów.

Na policję i do prokuratury wciąż zgłaszają się poszkodowani. Na razie funkcjonariusze ustalili, że właściciel JapanFoto.pl mógł oszukać 300 osób, prowadzący sklepy OskarMedia.pl oraz nando.pl – kolejnych 300, natomiast lcd-agd.pl – aż 2 tys. klientów.

Prosty schemat

Mechanizm oszustwa w lcd-agd.pl, OskarMedia.pl i nando.pl był prawie identyczny. Właściciele sklepów zadba-li o to, aby uwiarygodnić swoją działalność. Najpierw pracowali uczciwie, by zyskać pozytywną opinię – zarówno klientów (dzięki umieszczaniu, czasem przez podstawione osoby, pozytywnych komentarzy na temat transakcji), jak dystrybutorów (terminowo regulując należności). Przed świętami znacząco obniżyli ceny, a klienci tłumnie zareagowali na „okazję”. Płatności (średnio 3 – 4 tys. zł) dokonywali głównie przelewami. Sęk
w tym, że towaru nie otrzymali.

W większości przypadków oszustw internetowych sprawcy działają bardzo podobnie, lecz niektórym brakuje cierpliwości i cały proces przeprowadzają w kilka tygodni – twierdzi Zbigniew Engiel, rzecznik prasowy Mediarecovery, firmy zajmującej się informatyką śledczą. – Część oszustów jednak konstruuje bardziej misterne plany i realizuje je przez długie miesiące.

Klienci zdenerwowani tym, że nie dostali towaru, a sprzedawca nie zwraca pieniędzy, założyli w Internecie fora poszkodowanych. W końcu zaczęli zgłaszać sprawę policji i prokuraturze.

Recydywista
z lubuskiego

W połowie grudnia 2008 r. policjanci z Zielonej Góry zatrzymali 36-letniego Damiana Obremskiego (nazwisko odtajnione przez prokuraturę) pod zarzutem oszustwa internetowego na szkodę kilkuset osób z całej Polski. Poszukiwany listem gończym, ukrywał się w wynajmowanym mieszkaniu w Zielonej Górze. Policjanci złapali go w chwili, gdy przygotowywał się do ucieczki. Policja przypuszcza, że podejrzany chciał zmienić tożsamość i dokumenty, a za wyłudzone pieniądze rozpocząć nowe życie w innej części Polski. Obremski, już wcześniej karany za przestępstwo przeciwko mieniu, został tymczasowo zatrzymany. Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że pokrzywdzonych zostało około 300 osób, ale nie są to pełne informacje.

Cały czas wpływają dane od oszukanych – mówi podkomisarz Małgorzata Stanisławska, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Zielonej Górze. – Ich straty są szacowane na 500 tys. zł. Oszust wyłudził ponadto z trzech hurtowni – dwóch tytoniowych i jednej motoryzacyjnej – towar za 100 tys. zł. Policji udało się odzyskać część pieniędzy z jego konta.

Sprawę nadzoruje prokuratura okręgowa w Zielonej Górze.

Ze względu na wielowątkowość śledztwa w połowie stycznia sprawa została przejęta od prokuratury w Sulechowie – wyjaśnia prokurator Kazimierz Rubaszewski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

W związku z tą samą sprawą policjanci zatrzymali jeszcze dwie osoby pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Prokuratura nie udziela bliższych informacji ze względu na dobro śledztwa.

19-letni figurant w mercedesie

Na początku grudnia 2008 r. policjanci ze Starych Babic wszczęli śledztwo w sprawie oszustw w sklepach internetowych OskarMedia.pl i nando.pl. W połowie grudnia, gdy przed siedzibą firmy Upward, mieszczącej się w Jawczycach koło Ożarowa Mazowieckiego, kilkudziesięciu klientów z całej Polski domagało się zwrotu pieniędzy, policja zatrzymała Michała B., 19-letniego (!) prezesa firmy, oraz Renatę Ś., jej 38-letnią właścicielkę. Funkcjonariusze przejęli dokumentację spółki, komputery, telewizory, sprzęt DVD, a także mercedesa klasy C, którego używał Michał B.

Według Piotra Romaniuka, prokuratora rejonowego w Pruszkowie (nadzorującego śledztwo), zatrzymany 19-latek był prezesem tylko na papierze.

Nie znał się na księgowości – twierdzi Romaniuk. – Jego zadaniem było pakowanie telewizorów i wysyłanie ich do klientów. Nie wygląda na to, by był mózgiem przedsięwzięcia.

Zatrzymanym postawiono zarzut oszustwa. Renata Ś. będzie odpowiadać z wolnej stopy, zaś wobec Michała B. prokuratura zastosowała dozór policyjny i poręczenie majątkowe. Dwa dni po zatrzymaniu oszustów policjanci odkryli w stodole w Ożarowie magazyn telewizorów, a w nim 120 odbiorników LCD.

Zdaniem komisarz Eweliny Gromek-Oćwiei, rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Starych Babicach, straty (na co najmniej 700 tys. zł) poniosło około 2 tys. osób.

Te liczby mogą być wyższe, bo wciąż napływają doniesienia od oszukanych klientów – zastrzega komisarz.

Nieoficjalnie mówi się, że straty poszkodowanych mogą wynosić nawet kilka milionów złotych.

Przesłuchujemy setki osób w całym kraju – mówi Piotr Romaniuk.

Dla CRN Polska mówi Zbigniew Engiel, rzecznik
prasowy Mediarecovery.
OSZUSTWA STARE JAK ŚWIAT

Głośne ostatnio przypadki oszustw, jakich dopuścili
się właściciele sklepów internetowych, nie są tak naprawdę
niczym nowym w Polsce i na świecie. Zmienia
się jedynie skala, liczba poszkodowanych osób,
rodzaj niedostarczonego towaru. Jeszcze kilka lat
temu sporo było oszustw na aukcjach internetowych.
Teraz można odnieść wrażenie, że nieuczciwi „aukcyjni” sprzedający
postanowili zwiększyć skuteczność, oszukując już nie pojedyncze
osoby, lecz tysiące internautów. Sklep internetowy jest dla wielu
odbiorców bardziej wiarygodny niż aukcyjny supersprzedawca.

Wyłudzał, czy nie?

Policjanci z Zabrza pod koniec stycznia 2009 r. zatrzymali pod zarzutem oszustwa 36-letniego Jacka S., właściciela sklepu internetowego JapanFoto.pl, oraz jego dwie pracownice. Sprzedawca oferował sprzęt fotograficzny w cenach obniżonych o 70 proc. Choć sklep nie realizował zamówień od listopada 2008 r., przyjmowano pieniądze od kolejnych klientów.

Podejrzany tłumaczył się tym, że jego sytuacja finansowa była opłakana. Sprowadzał towar z Niemiec, a według niego niekorzystny kurs euro sprawił, że wartość kupowanego towaru pod koniec zeszłego roku zaczęła przewyższać kwotę z oferty przedstawionej za pośrednictwem strony internetowej.

Każdy może się tłumaczyć, jak chce, a on przyjął taką właśnie linię obrony – ocenia Katarzyna Wesołowska, zastępca rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu. – Jacek S. nie przestał przyjmować zamówień i wpłat za towar, choć firma była już w tarapatach.

W sprawie poszkodowanych jest na razie 300 osób, a ich straty ocenia się na 300 tys. zł. Jednak jeszcze nie wszyscy pokrzywdzeni zgłosili się na policję.

Sprawa jest w toku i ciągle napływają doniesienia od poszkodowanych – mówi Katarzyna Wesołowska. – Na początku lutego 2009 r. przejęliśmy całą dokumentację firmy i mamy już pełną wiedzę na temat przestępczej działalności.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy w przypadku JapanFoto.pl doszło do przekrętu. Być może właściciel sklepu zbankrutował (o takim przypadku pisaliśmy w artykule „Gwiazda przygasła” w CRN Polska nr 4/2009). Sprawę więc rozstrzygnie najprawdopodobniej dopiero sąd.

Wierzchołek
góry lodowej

Podobnych przypadków jest więcej. Na już opłacony towar czekają klienci wrocławskiego Olimpu, którego właściciele gęsto się tłumaczą i… przyjmują kolejne zamówienia. Na policję trafiła sprawa podszywającego się pod wydawnictwo sklepu internetowego
1rtv.pl, w którym można było kupić telewizory tańsze o kilkadziesiąt procent niż gdzie indziej.

Według statystyk Komendy Głównej Policji przypadków oszustw komputerowych jest rocznie kilkaset. Jeśli każdą z tych spraw pomnożyć przez setki czy tysiące nabitych w butelkę klientów, okaże się, że wśród kupujących w sieci poszkodowanych są setki tysięcy.

Według danych GUS w 2008 r. 5,2 mln osób kupowało lub zamawiało przez Internet towary lub usługi do użytku prywatnego (o łącznej wartości 4,5 mld zł). Od 2007 r. ich liczba zwiększyła się o 624 tys., a udział w populacji mieszkańców Polski (w wieku 16 – 74 lata) wzrósł z ok. 16 do 18 proc.