W lutym 2009 r. sytuacja na rynku walutowym z pewnością była wyjątkowa. Jeszcze na początku tego miesiąca, gdy waluty zaczęły tanieć, wszyscy z uśmiechem pobłażania przyjmowali opinie ekspertów, według których euro mogłoby kosztować nawet 5 zł. Dwa tygodnie później europejska waluta zdrożała o 10 proc., osiągając wartość 4,92 zł. Czy kurs tej waluty z początku marca, czyli 4,70 zł, to dużo, czy mało? To zależy od punktu widzenia. Na początku lutego wszyscy byli niezadowoleni z tego, że za euro trzeba zapłacić „aż” 4 zł 50 gr., zaś na koniec lutego cieszyliśmy się, że kosztowało „tylko” 4 zł i 70 gr. Czy w marcu na rynku walut znowu stanie się coś, co ponownie zmieni nasze spojrzenie na ich ceny? Jeśli wierzyć ekspertom, raczej nie. To jednak niewielka pociecha, bo za sprawą drogich walut cały czas rosną ceny komponentów, co najlepiej widzimy na przykładzie dysków twardych. W ciągu lutego napęd o najpopularniejszej chyba ostatnio pojemności, czyli 500 GB, podrożał o 10 proc.

Warto odnotować, że w cennikach dystrybutorów w rubryce „dyski twarde” coraz częściej pojawiają się konstrukcje SSD, czyli urządzenia, w których nośnikiem pamięci są moduły flash. Wprawdzie ceny SSD dalej przyprawiają o zawrót głowy – ale jak duży? To również zależy od punktu widzenia: jeszcze w grudniu dysk o pojemności 128 GB kosztował grubo ponad 2 tys. zł netto, zaś teraz można go kupić za „zaledwie” 800 zł.