W minionych latach inwestycje w badania i rozwój oraz w projekty nowych spółek biły kolejne rekordy. Na polskim rynku w 2022 r. nie notowana dotąd liczba 435 spółek pozyskała 3,6 mld zł od 244 funduszy venture capital – jak wynika z raportu PFR Ventures i Inovo VC. Jak z kolei podaje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), w oparciu o dane GUS za 2021 r., wielkość nakładów na B+R wyniosła ponad 37 mld zł, z czego około 63 proc. z nich pochodziło z sektora prywatnego, a reszta z instytucji rządowych i samorządowych (w tym przy wykorzystaniu środków unijnych). Co więcej, o blisko 45 proc. (w porównaniu z rokiem 2017) oraz o 15,5 proc. (w stosunku do 2020), zwiększyła się liczba firm aktywnych badawczo sięgając liczby 7370.

Tym samym Polska dogania Europę w nakładach na badania i rozwój. Eurostat podaje, że w ciągu 10 lat inwestycje w B+R w relacji do PKB w Polsce zwiększyły się blisko dwukrotnie, do 1,55 proc. W ten sposób nasz kraj znalazł się już na poziomie Hiszpanii (1,43 proc.) i Włoch (1,49 proc.), chociaż wciąż mamy dużo do nadrobienia wobec krajów uchodzących za bardziej innowacyjne, jak Szwecja (3,35 proc.) czy Niemcy (3,13 proc.).

Rok „dziury budżetowej”

Rosnące wskaźniki nieco przesłaniają jednak istotną słabość polskiego rynku inwestycji w innowacje. Słabość, która zapewne da znać o sobie z dużą siłą już w tym roku. Otóż gros nakładów jest związana z funduszami publicznymi i podkręcona dzięki napływającym w minionych latach środkom unijnym. Słowem, to na podmiotach publicznych w dużej mierze spoczywa ciężar finansowania startupów.

Skutek jest taki, że można już mówić o zakończeniu 4-letniej hossy na rynku venture capital, kiedy to łączna wartość inwestycji funduszy w nowe firmy była wyższa, niż w całej poprzedniej dekadzie (lata 2005–2015). O ile w 2022 r. wartość rynku VC jeszcze utrzymała się na poziomie z 2021 r., to jest pewne, że w roku 2023 na rynek trafi znacząco mniej środków.

– Ten rok może być trudny, gdyż nastąpi bardzo mocne wyhamowanie finansowania – przewiduje Szymon Janiak, partner zarządzający w funduszu Czysta3.vc.

W jego ocenie wartość inwestycji VC zmniejszy się o kilkadziesiąt proc. rok do roku. W efekcie można się spodziewać, że w obecnym okresie inwestycyjnym w skrajnym scenariuszu zniknie nawet 70 proc. funduszy.

W br. będziemy więc mieli do czynienia z „dziurą budżetową” na rynku finansowania innowacyjnych firm. Skończyły się środki z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój, a fundusze z nowego (FENG – Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki), dopiero zaczną napływać na rynek. Tym niemniej, jako że jest już gotowy harmonogram konkursów, to zaraz po pojawieniu się finansowania można spodziewać się wzrostu inwestycji. Krótko mówiąc, przerwa nie będzie trwać latami. Gorsza wiadomość jest taka, że luka między programami publicznymi wskazuje jednak na istotną barierę w rozwoju innowacji.

– Polska nie jest gotowa, aby działać bez środków publicznych – podkreśla Szymon Janiak.

W jego ocenie trzeba zatem zapewnić stały dopływ na rynek funduszy prywatnych, aby zmniejszyć to uzależnienie.

90 proc. nowych firm wypada z gry

Sukces innowacji to bardzo trudne zadanie. Technologie opracowane przez 90 proc. startupów, które uzyskują wsparcie, są negatywnie weryfikowane przez rynek. Co nie stanowi tragedii samej w sobie, bo taka też jest średnia światowa. Projekty B+R siłą rzeczy charakteryzują się dużym ryzykiem, a wsparcie ze środków publicznych jest teoretycznie właśnie po to, by je zmniejszyć i zachęcić przedsiębiorstwa do podejmowania prac badawczo-rozwojowych.

– Pełna ocena efektów w projekcie badawczym jest znacznie odłożona w czasie i na ogół możliwa dopiero kilka lat po zakończeniu projektu – mówi Michał Baranowski, ekspert NCBR.

Jak podkreśla Szymon Janiak, gdy pojawia się nowy produkt, trzeba zbudować na niego popyt. Pierwszą grupą potencjalnych klientów są innowatorzy, otwarci na wszelkiego rodzaju nowinki technologiczne, a kolejna to tzw. early adopters. Zwykle pomiędzy nimi a szerokim rynkiem, gdzie odbiorcą jest „przeciętny Kowalski”, znajduje się przepaść, która jest nie do przeskoczenia dla większości startupów.

I niekoniecznie pomagają w tym próby testowania ewentualnego popytu na przygotowywane nowości w postaci badań rynkowych na różnych etapach prac nad projektem. Problem polega na rozdźwięku pomiędzy deklaracjami a zachowaniem potencjalnych klientów. W badaniach konsumenci nierzadko zapewniają, że kupią lub będą używać określonego produktu. Jednak w praktyce zwykle tracą na to ochotę, gdy produkt trafi do sprzedaży.

Przykładami innowacji, które z trudem większym niż przypuszczano rozpowszechniają się na rynku, są rozwiązania smart home. Są też takie, które mają wprawdzie swoich miłośników, ale pozostają w niszy, choć pokładano w nich spore nadzieje, czego znakomitym przykładem są telewizory 3D.