Według danych GfK Polonia w II kwartale 2008 r. sprzedano 395 tys. klawiatur i 655 tys. myszek. Oznacza to niewielki spadek popytu w porównaniu z I kwartałem br., gdy nabywców znalazło 740 tys. myszek i 420 tys. klawiatur (z czego ok. 10 proc. klawiatur rozeszło się w zestawach).
Czy dane o spadku sprzedaży w I półroczu świadczą o tym, że rynek chwilowo się nasycił? Przedstawiciele producentów i dystrybutorów uważają, że nie. Po pierwsze dlatego, że sprzedaż klawiatur i myszek w I kwartale 2008 r. kształtowała się na podobnym poziomie co w IV kwartale 2007 r. (a wiadomo, że IV kwartał jest z reguły najlepszy w roku). Po drugie prawie wszyscy rynkowi gracze odnotowali wzrost obrotów związanych ze sprzedażą klawiatur i myszy przy porównaniu rok do roku (I połowa 2007 do I połowy 2008). Z tego względu większość firm prognozuje, że w 2008 r. sprzedaż będzie jeszcze wyższa niż w 2007 roku, kiedy to według szacunków klienci kupili ok. 5 mln klawiatur, myszy i zestawów (precyzyjnych wyliczeń dotyczących zeszłego roku nie ma, ponieważ GfK Polonia zaczęło badać rynek tych akcesoriów dopiero od IV kwartału ub.r.). Optymistyczne szacunki mówią nawet o tym, że do końca grudnia 2008 r. sprzedaż osiągnie poziom 6 – 7 mln urządzeń.
Moim zdaniem w bieżącym roku rynek wchłonie łącznie ponad 7 mln klawiatur, myszy i zestawów – mówi Zbigniew Mądry, dyrektor handlowy i członek zarządu AB. – Trend wzrostowy obserwujemy już od kilku miesięcy.
W I półroczu 2008 r. w porównaniu z pierwszą połową 2007 roku AB odnotowało wzrost sprzedaży klawiatur o 20 proc., a myszy o 18 proc. Informacje o zwiększającym się popycie potwierdzają także inni dystrybutorzy. Mówią nawet o 50-proc. wzroście sprzedaży klawiatur i myszy. W Megabajcie, który w swoim portfolio posiada m.in. urządzenia takich marek jak A4Tech i Tracer, klienci w I kw. bieżącego roku kupili o 5 proc. więcej klawiatur i 7 proc. więcej myszy niż rok wcześniej. W Yamo sprzedaż tych akcesoriów wzrosła o 18 proc. Przykładem mniejszego dystrybutora, który odnotował znaczący wzrost popytu na te akcesoria, jest wielkopolski Impakt. W I połowie 2008 r. firma zwiększyła sprzedaż klawiatur prawie o jedną czwartą, a myszy o ponad 50 proc.

Dwóch liderów

Wyraźną poprawę wyników w I półroczu 2008 r. zanotowali również producenci. Niektórzy sprzedali nawet dwukrotnie więcej tych urządzeń niż w I połowie 2007 r. Logitech, będący jednym z największych graczy, poinformował o 40-proc. zwiększeniu sprzedaży omawianych akcesoriów. Bogusław Góral, SMB & Corporate Sales Manager w Logitechu, podkreśla jednak, że pod względem wartości wzrost był niższy i w zeszłym roku wyniósł 30 proc. Z kolei w Microsofcie wskaźniki sprzedaży klawiatur poszły w górę o 30 proc., myszy o 40 proc., a zestawów tych akcesoriów o 25 proc.
Który z producentów jest liderem sprzedaży? Klienci wybierają najczęściej produkty dwóch firm: Logitecha i A4Techa. Należy do nich więcej niż połowa rynku. Z informacji uzyskanych przez CRN Polska wynika, że w I połowie 2008 roku Logitech miał 30 proc. udziałów w sprzedaży klawiatur i 25 proc. w sprzedaży myszy. W przypadku A4Tech udziały wynosiły odpowiednio 20 i 30 proc. Każdy z pozostałych graczy ma udziały w rynku mniejsze niż 10 proc. , a zdecydowana większość – po 1 – 2 proc. Do ważniejszych marek zaliczają się jeszcze Tracer (8 proc. udziałów w rynku klawiatur i 4 proc. myszy), Microsoft (odpowiednio 4 proc. i 2 proc.) oraz e5 z kilkuprocentowym udziałem. Warto jednak podkreślić, że są to dane dotyczące sprzedaży ilościowej.
Jeśli weźmiemy pod uwagę przychody poszczególnych producentów, dominuje Logitech. W ujęciu wartościowym jego udziały w sprzedaży klawiatur w I połowie 2008 roku wyniosły ok. 40 proc., podczas gdy A4Tech pozostał daleko w tyle (ok. 15 proc.). Wynika to z tego, że A4Tech ma w ofercie dużo najtańszych produktów, w cenie poniżej 25 zł brutto. Jeśli chodzi o wartość sprzedanych myszy, to mimo że Logitech sprzedał mniej niż A4Tech, to zarobił na nich dwa razy więcej (40 proc. udziałów w rynku wobec 20 proc. A4Techa). Na trzecie miejsce wysunął się natomiast Microsoft, który w ujęciu wartościowym ma 7-proc. udział w rynku klawiatur i 5-proc. w rynku myszy. W porównaniu z 2007 rokiem udziały największych firm prawie się nie zmieniły. Oznacza to, że rynek został już na dobre podzielony i w tej chwili nikt nie zagraża pozycjom liderów.

Środek się kurczy

Mimo optymizmu rynkowych graczy nie wszystko sprzedaje się coraz lepiej. Generalnie rzecz biorąc, rosną udziały w rynku najtańszych i najdroższych urządzeń, natomiast zmniejsza się sprzedaż urządzeń w średnich cenach. Najwięcej klientów, co nie powinno specjalnie zaskakiwać, jest zainteresowanych tanimi urządzeniami kosztującymi do 25 zł. U poszczególnych producentów i dystrybutorów stanowią one ponad połowę asortymentu, czasem nawet 90 proc. Na przykład w Megabajcie udziały najtańszych produktów sięgają 83 proc., a w Logitechu – ponad 60 proc. (dane za I połowę 2008 r.). Podobne proporcje można zaobserwować u mniejszych graczy, np. w przypadku urządzeń marki Genius i dystrybuowanych przez Action produktów marki iBox.
Zdaniem Michała Chmieli, business account managera Microsoftu, tak wysokie udziały w rynku taniego sprzętu są efektem sprzedaży klawiatur i myszy w zestawach z pecetami.
Zestawy oferowane razem z pecetami kosztują od 10 do 15 zł – wyjaśnia przedstawiciel Microsoftu. – Z tego powodu między innymi udział najtańszych myszy i klawiatur wzrósł w ostatnim roku o ok. 10 proc.
Rośnie również sprzedaż najdroższych produktów w cenie powyżej 100 zł. Na przykład w Logitechu urządzenia z najwyższej półki to już 2 proc. sprzedawanych klawiatur (w 2007 r. – 1 proc.), w Geniusie – 17 proc. (wzrost o 4 punkty procentowe), a w Megabajcie – 1,5 proc. (w zeszłym roku udział sprzętu kosztującego ponad 100 zł był śladowy). Przestawiciele niektórych firm informują również o wzroście popytu na akcesoria w cenie 50 – 100 zł. Chociażby w Megabajcie – z ułamka procenta do blisko 4 proc., a w Microsofcie – z 20 do 25 proc. W większości producenci jednak zanotowali bardzo podobne wyniki sprzedaży w tym segmencie w 2007 i 2008 r. Największy z nich, Logitech, odnotował nawet niewielki spadek (z 10 do 8 proc.).

Przywiązani do kabla

Rośnie, choć powoli, zainteresowanie urządzeniami bezprzewodowymi. GfK Polonia obliczyło, że w I kwartale 2008 r. tylko 10 proc. sprzedanych klawiatur nie miało kabla, w przypadku myszy odsetek ten wyniósł 15 proc. Bardzo małe jest zwłaszcza zainteresowanie klientów bezprzewodowymi klawiaturami, które są oferowane osobno, a nie w zestawach z myszką. Urządzenia takie mają śladowy udział w rynku (poniżej 1 proc.). Mało kto się na nie decyduje, bo są niewiele tańsze niż zestawy.
Zakup samej klawiatury bezprzewodowej nie jest rozwiązaniem tanim ani też szczególnie praktycznym. Za niewiele większe pieniądze można mieć cały zestaw bez kabla – wyjaśnia Michał Chmiela z Microsoftu. – Poza tym mając już mysz bezprzewodową, do klawiatury trzeba używać drugiego odbiornika i na biurku robi się bałagan.
Wszyscy przedstawiciele producentów i dystrybutorów, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że urządzenia bezprzewodowe będą stopniowo wypierać sprzęt peryferyjny wyposażony w kabel, ale nie nastąpi to szybko. Potwierdzają to dane, jakie uzyskaliśmy od firm. U poszczególnych producentów udział produktów bezprzewodowych w sprzedaży w ciągu minionego roku zwiększył się najwyżej o kilka procent. Z czego to wynika? Wielu kupujących zniechęca wyższa cena takiego sprzętu.
Aby zwiększyć zainteresowanie urządzeniami bezprzewodowymi, producenci muszą się uporać z dwoma problemami – mówi Tadeusz Alankiewicz, dyrektor handlowy Impaktu. – Pierwszy to duże zużycie energii, baterie tych urządzeń zbyt szybko się rozładowują, a drugi to cena, produkty bezprzewodowe są nadal droższe niż te z kablem.
Jednak zdaniem przedstawiciela Microsoftu cena przestaje być barierą, jeśli tylko klient pozna zalety sprzętu bezprzewodowego.
Z naszych ustaleń wynika, że użytkownik, który raz kupi urządzenie bezprzewodowe, raczej już nie wraca do sprzętu z kablem – mówi Michał Chmiela. – Pierwszy sprzęt bezprzewodowy, jakie wybiera klient, to zazwyczaj mysz. Dopiero gdy przekona się, jakie to wygodne rozwiązanie, decyduje się na zestaw.
Business Account Manager z Microsoftu zaznacza, że szybkie zużycie baterii nie zawsze musi być problemem – droższe zestawy (za ponad 100 zł) mogą pracować na akumulatorach bez ładowania nawet przez rok.

Zestaw w salonie

Menedżerowie wysuwają różne argumenty, dlaczego produkty bezprzewodowe będą zyskiwać na znaczeniu. I tak Krzysztof Wójciak, dyrektor zarządzający w Mode Comie, spodziewa się wzrostu zainteresowania myszami bez kabla ze względu na rosnącą popularność notebooków. Jego zdaniem zestawy z powodu wysokiej ceny będą się upowszechniać znacznie wolniej. Natomiast Michał Olszewski, kierownik działu produktu w Megabajcie, uważa że popyt na szprzęt bezprzewodowy będzie wzrastać za sprawą upowszechnienia transmisji na częstotliwości
2,4 GHz, która poprawia komfort pracy ze względu na większy zasięg. Z kolei Bogusław Góral z Logitecha podkreśla, że sprzęt bez kabla będzie się cieszyć coraz większym powodzeniem nie tylko z powodu wygody korzystania z niego, lecz też ze względu na zainteresowanie użytkowników multimediami.
Komputer coraz częściej zamiast w pokoju do pracy pojawia się w salonie i pełni rolę domowego centrum rozrywki – wyjaśnia przedstawiciel Logitecha. – W takiej sytuacji przydają się peryferia bezprzewodowe.
Zdaniem Bogusława Górala wzrośnie popyt na zestawy bezprzewodowe przeznaczone do obsługi multimediów, np. zawierające myszy, które mogą pełnić funkcję pilota do telewizora lub odtwarzacza DVD. Już dziś wszystkie oferowane przez Logitecha zestawy nie mają kabli (podobnie jak np. produkty Mode Comu). Zarówno Bogusław Góral, jak i przedstawiciele innych producentów i dystrybutorów podkreślają, że przewodowe klawiatury i myszy wciąż cieszą się dużą popularnością wśród graczy, bo kabel zapewnia szybszy transfer danych. Żaden z naszych rozmówców nie spodziewał się rewolucji w segmencie akcesoriów dla graczy.
Gracze nie zaakceptują rozwiązań bezprzewodowych – podkreśla Daniel Położyński, Product Manager w Yamo. – Z tego powodu akcesoria z kablem z pewnością nie znikną z rynku całkowicie.
Produktem typowo gamingowym są myszy laserowe (zwłaszcza te o wysokiej czułości). Z ustaleń GfK Polonia wynika, że ich udział w rynku wynosi ok. 10 proc. Zdecydowanie dominują urządzenia optyczne, kulkowych nikt już właściwie nie używa. Niewielkie zainteresowanie myszkami z laserem wynika zapewne z tego, że są one co najmniej dwa – trzy razy droższe od optycznych, a nie wszyscy potrzebują tak precyzyjnego sprzętu.
Precyzyjna mysz przydaje się zwłaszcza wtedy, gdy używa się monitora o wysokiej rozdzielczości – mówi Andrzej Tulick, Product Manager w Impet Computers (importer marki iBox). – Ponieważ niewielu użytkowników dysponuje takimi urządzeniami, myszy laserowe o dużej czułości to wciąż zdecydowana mniejszość.
Mniej więcej jedna piąta myszy sprzedawanych na rynku jest przeznaczona do laptopów. W tym segmencie co najmniej od trzech kwartałów (IV 2007 r., I i II 2008 r.) wielkość sprzedaży się nie zmienia. Co ciekawe, w ostatnim czasie udział w rynku myszy do laptopów nawet się nieznacznie zmniejszył (wg GfKPolonia z 19,5 proc. w I kw. br. do 18,4 proc. w II kw. 2008 r.). Warto zauważyć, że w tym samym okresie sprzedaż notebooków zwiększyła się o ok. 30 proc. Zatem rosnący popyt na laptopy nie przekłada się na wzrost sprzedaży przeznaczonych do nich myszy.

Klasyka ma przewagę

Spośród klawiatur, które znalazły nabywców w I połowie 2008 r., klienci najczęściej wybierali konstrukcje w standardowym kształcie – wynika z analiz GfK Polonia. To aż 90 proc. sprzedanych urządzeń. Coraz popularniejsze są klawiatury typu slim (o płaskim profilu i niskim skoku klawiszy), według szacunków ich udział w rynku wynosi 50 – 60 proc. To efekt mody na notebooki, które mają klawisze o niewielkim skoku. Takie produkty jak klawiatury ergonomiczne, z oddzielnym panelem na lewą i prawą dłoń, przyjmują się opornie. Według danych GfK Polonia stanowią one ułamek procenta sprzedawanych urządzeń. Michał Chmiela z Microsoftu jest jednak przekonany, że ten udział będzie rósł. W Microsofcie sprzedaż klawiatur ergonomicznych zwiększyła się w ciągu roku o 50 proc. Stanowią one już 10 proc. wszystkich klawiatur sprzedawanych przez tego producenta. Z opinią, że klawiatury ergonomiczne będą się stawały coraz bardziej popularne, nie zgadza się Andrzej Tulick z Impetu.
Większość użytkowników ceni klawiatury o klasycznych kształtach – mówi przedstawiciel dystrybutora. – Dlatego na modele o innym wyglądzie popyt nadal będzie niewielki.
Duży udział w sprzedaży klasycznych klawiatur łączonych z komputerem za pomocą kabla niewiele zmniejszył się w ciągu minionych trzech kwartałów, co oznacza, że większość klientów nadal wybiera tego typu modele.
Dominującą pozycję na rynku w sprzedaży myszek i klawiatur, podobnie jak w wypadku większości akcesoriów, mają sieci detaliczne – ich udziały w sprzedaży poszczególnych marek sięgają nawet 60 proc. (np. w Microsofcie 63 proc., w Logitechu 50 proc.). Jednak, biorąc pod uwagę wielkość rynku, klawiatury i myszy długo pozostaną znaczącą pozycją również w asortymencie resellerów.