W połowie 2015 r. w internetowej przestrzeni handlowej pojawił się nowy obiekt – start-up Jet.com. Projekt ruszył z impetem, m.in. dlatego że firmie udało się pozyskać środki od takich tuzów jak: Goldman Sachs, Alibaba Group, Fidelity, Accel Partners czy Google Ventures. Łączna kwota kapitalizacji? Godna pozazdroszczenia – niemal miliard dolarów. Obecnie, po zaledwie półrocznym okresie działalności, coraz więcej obserwatorów branży postrzega Jet.com jako… alternatywę dla Amazon.com. Ich zdaniem start-up z New Jersey w niedługim czasie jest w stanie zachwiać imperium Jeffa Bezosa.

Osobą, dzięki której Jet.com zdobył tak duże zaufanie poważnych inwestorów, jest Marc Lore, doskonale znany firmie Amazon. Jet.com nie jest bowiem pierwszym pomysłem Lore’a na biznes w Internecie. W 2005 r. wspólnie z Vinitem Bhararą założył firmę Quidsi, odpowiedzialną za powstanie kilku e-sklepów. Najbardziej znaczącym osiągnięciem spośród nich okazał się diapers.com z pieluchami, artykułami pielęgnacyjnymi i innymi akcesoriami dla niemowląt i małych dzieci. W ciągu kilku lat ten nieznany praktycznie w Polsce sklep stał się jednym z największych na świecie internetowych dostawców tego typu produktów. Graczem na tyle dużym, że w 2010 r. został przejęty przez Amazon. O skali działania diapers.com świadczy kwota pół miliarda dolarów, jakie Jeff Bezos zdecydował się zainwestować w wejście do „pieluszkowej niszy” w handlu internetowym. Wtedy Marc Lore na jakiś czas stał się pracownikiem imperium Bezosa. Kilka lat później Lore wspólnie z dwoma innymi pracownikami Amazona – Mikiem Hanrahanem i Nate’em Faustem – założyli firmę Jet.

 

Jet.com

Zapowiadając nowy start-up, Marc Lore ogłaszał, że tworzona przez niego platforma e-biznesu będzie „całkowicie nowym modelem biznesowym, niespotykanym dotąd w e-handlu”. Model ten był jednak modyfikowany, jeszcze zanim serwis ruszył na dobre (co nastąpiło w połowie 2015 r.). Z pierwszych wzmianek o platformie Jet.com sprzed roku wynikało, że pierwotnie pomysł polegał na pozyskiwaniu wpłat od członków „klubu” (opłata członkowska miała wynosić 50 dol.). Klubowicze, a więc zarejestrowani klienci Jet.com, otrzymywaliby dostęp do milionów towarów w niższych cenach niż u konkurencji.

Oczywiście „klubowe zakupy” to żadna nowość. W klasycznym handlu idea hurtowych magazynów z kartami członkowskimi jest znana od lat. Wystarczy wymienić tu np. doskonale znaną Amerykanom sieć Costco, czy – pozostając na polskim gruncie – sieć Makro Cash and Carry. W obu przypadkach mamy do czynienia ze sklepami magazynowymi oferującymi produkty w opakowaniach zbiorczych dla firm, na zasadzie przywileju członkowskiego. Lore w pewnym stopniu chciał przenieść ten model do sieci, ale z pewnymi modyfikacjami. Jednak coś się zmieniło, bo od października 2015 r. rejestracja w serwisie jest darmowa. W efekcie na pierwszy rzut oka Jet.com to zwykła platforma sprzedażowa oferująca podobne produkty, jak Amazon. Są jednak różnice…

 
Technologia w służbie handlu

Przede wszystkim wiele towarów w serwisie Jet.com można kupić zauważalnie taniej niż u konkurencji. Pomysł Marca Lore’a nie chwyciłby, gdyby nie nowoczesna technologia. Wyróżnikiem Jet.com jest nie tylko to, że ceny są niskie (a przynajmniej niższe niż u konkurencji), ale też sposób ich ustalania. Specjalny algorytm oblicza ceny poszczególnych towarów, przy czym czynnikiem determinującym kwotę, jaką ostatecznie klient będzie musiał zapłacić, jest zawartość koszyka. Nie ma tu jednak zastosowania tradycyjny rabat. Cena jest obliczana na bieżąco, w zależności od tego, z jakich punktów i od jakiego dystrybutora poszczególne towary będą dostarczane.

Innymi słowy, w grę wchodzi przeprowadzana w czasie rzeczywistym analiza łańcucha dostaw dla każdego towaru. Sklep „wie”, gdzie znajduje się klient (ściślej: gdzie mają być dostarczone zakupione towary) i na tej podstawie wyszukuje najbliższe sklepy oraz magazyny, w których znajdują się poszukiwane przez nabywcę produkty. Ponieważ wiadomo również, co znajduje się w tych sklepach, klient może otrzymywać automatycznie propozycje dodatkowych zakupów pochodzących z odnalezionych przez algorytm najbliższych magazynów (lub sklepów) w korzystniejszej cenie.

Taki sposób działania ma pewną zaletę dla lokalnych resellerów, którzy dzięki Jet.com mają szansę zwiększyć bazę klientów, a tym samym zyski z handlu. Małe podmioty same nie byłyby w stanie przeprowadzić szybkiej analizy olbrzymiego zbioru danych i wykorzystać tego do obsługi klientów w całych Stanach Zjednoczonych, czego dokonuje Jet.com. Dzięki Big Data zyskują wszyscy: kupujący otrzymują korzystniejsze ceny, a dostawcy mają szanse na znacznie większą bazę klientów. Czas pokaże, czy wizja Lore’a się sprawdzi.

Na razie firma działa tylko na terenie USA. Jeśli tam odniesie sukces, należy się spodziewać, że z czasem zawita także nad Wisłę. Co ma znaczenie o tyle, że oprócz rejestracji klienckich Jet.com prowadzi również program partnerski dla resellerów, którzy mogą korzystać z udostępnionego API Jet.com i integrować własną ofertę z całą platformą.

Czas to pieniądz

Jeszcze w maju 2015 r. beta-testerzy serwisu Jet.com podkreślali, że istotnie ceny towarów dostępnych za pośrednictwem tej platformy handlowej są niższe niż u konkurencji, ale… trzeba dłużej poczekać na dostawę. Wszystko się zgadza. Otóż Marc Lore, założyciel Jet.com, zauważył jedną prostą rzecz: klienci w zamian za niższą cenę często są skłonni poczekać dłużej na towar. Dlatego

Jet.com, idąc wbrew popularnemu trendowi polegającemu na maksymalnym skracaniu czasu dostaw, zachęca swoich klientów do cierpliwości. Dzięki temu firma dysponuje czasem na dostarczanie zamówionego towaru w najtańszy możliwy sposób.