Rynek systemów pamięci masowych przeznaczonych dla klientów korporacyjnych jest areną kilku graczy. Od dłuższego czasu prym na listach rankingowych wiodą: Dell EMC, HPE, IBM, NetApp i Hitachi. Niedawno doszlusowały do nich Huawei oraz Pure Storage. Wejście kolejnych vendorów do tego elitarnego grona jest bardzo trudne, aczkolwiek możliwe, co pokazuje przykład ostatniej z wymienionych firm. Kto powtórzy jej sukces? Choć lista potencjalnych kandydatów jest dość długa, wskazanie faworytów byłoby wróżeniem z fusów. Znamienny jest przykład startupu Pavilion, który rozpoczął swoją działalność w 2014 r. Firma zaprojektowała macierz all-flash obsługującą nośniki NVMe. Obecnie takie rozwiązanie oferuje każdy z liczących się producentów, ale kiedy kilka lat temu Pavilion prezentował swój system, tylko nieliczni mogli pochwalić się podobnymi rozwiązaniami.  

Mogłoby się wydawać, że po rozwiązania tej marki ustawi się kolejka, tymczasem jak do tej pory producent sprzedał niewiele ponad 20 urządzeń. Również inwestorzy nie wykazują nadmiernego zainteresowania projektem, bowiem jak do tej pory zasilili Pavilion kwotą 59 mln dol. Dla porównania, jeden z konkurentów – VAST Data – pozyskał od funduszy venture capital 263 mln dol. W tym roku Pavilion pożegnał się ze swoim CEO Gurpreetem Singhiem, a jego miejsce zajął Dario Zamarian. Zadaniem nowego szefa jest wprowadzenie firmy na właściwe tory.

– Obecnie prowadzimy rozmowy z dużymi funduszami venture capital i za kilka miesięcy będziemy mogli poinformować o kolejnych zastrzykach finansowych. Zamierzamy też zwiększyć liczbę partnerów handlowych – mówi Dario Zamarian.

Od małych NAS-ów do petabajtów danych

Takich problemów jak Pavilion nie ma firma iXsystems, która ponad dekadę temu przejęła pieczę nad popularnym systemem FreeNAS i na jego bazie rozpoczęła budowę i rozwój nowych grup produktów. Wprawdzie producent z San Jose nie znajduje się w czołówce największych dostawców pamięci masowych, ale ma wiernych odbiorców. Część z nich sięga po systemy iXsystems z czysto pragmatycznych powodów – są one dwukrotnie tańsze od Dell EMC czy HPE.

Amerykańska firma zaczynała swoją rynkową przygodę od prostych NAS-ów, ale w ostatnich latach mocno przyspieszyła, rozszerzając swoje portfolio o macierze hybrydowe, all-flash, a także systemy hiperkonwergentne. Brett Davis, dyrektor generalny iXsystems, przyznaje, że Covid-19 pomógł firmie jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

– W czasie pandemii przychody ze sprzedaży skoczyły o 70 proc. Tendencja wzrostowa miała miejsce głównie w Europie i Azji, ale również klienci w USA inwestowali w nasze produkty. Jedna z nowojorskich firm wymieniła system FlashBlade na nasze macierze, ponieważ oferują 20 PB pojemności za połowę ceny wymienionego rozwiązania – zapewnia Brett Davis.

Producent z Kalifornii zamierza dalej stawiać na rozwiązania do obsługi dużych zbiorów danych. W październiku poinformował o wprowadzeniu na rynek systemu TrueNAS Scale. Brett Davis nie ukrywa, że jednym z głównych celów iXsystems jest konkurowanie z superelastycznymi, skalowalnymi produktami NAS, takimi jak Isilon. Najbardziej zaawansowane rozwiązanie TrueNAS M60 pozwala na obsługę do 20 PB danych, ale apetyt klientów rośnie w miarę jedzenia. Do iXsystems zgłaszają się klienci, którzy poszukują rozwiązań o jeszcze większej pojemności. TrueNAS Scale pozwala im budować systemy hiperkonwergentne o niemal nieograniczonej skalowalności (producent testował klaster składający się ze 100 węzłów o łącznej pojemności 2000 PB danych).

Urządzenia wyposażone w TrueNAS Scale mogą być używane w klastrze składającym się z co najmniej trzech węzłów, ale tylko jeden z nich zarządza dostępem. W połowie przyszłego roku iXsystems planuje wprowadzić funkcjonowania systemu w trybie active-active, w którym każdy węzeł będzie mógł zarządzać dostępem z sieci.

Alternatywa dla chmury publicznej

Microsoft, Amazon czy Google stają na głowie, aby zachęcić przedsiębiorców do korzystania z usług chmurowych. Jednak nadal istnieje liczna grupa firm, które preferują lokalną infrastrukturę IT. Część z nich poszukuje złotego środka pozwalającego pogodzić zalety klasycznego modelu z chmurą publiczną. Właśnie z myślą o tej grupie użytkowników powstał rozproszony system plików AuriStor File System, bazujący na protokole Andrew File System (AFS). Z pozoru rozwiązanie firmy AuriStor przypomina lokalny serwer NAS, ale jego możliwości są nieporównywalnie większe od oferowanych przez popularne produkty Qnapa czy Synology. AFS, podobnie jak NFS i SMB, zapewnia wielu użytkownikom dostęp do serwerów plików tak łatwo, jak do lokalnego dysku, poprzez nawigację w hierarchii katalogów. Jednak w odróżnieniu od popularnych konkurentów dużo lepiej radzi sobie w mocno rozproszonym środowisku, np. kiedy polskie biuro umieszcza nowe dokumenty na lokalnym serwerze, oddziały w USA, Japonii czy Nowej Zelandii uzyskują do nich natychmiastowy dostęp. To unikalne rozwiązanie, a AuriStorFS posiada też kilka dodatkowych atutów.

– Firmy korzystające z naszego produktu nie chcą pobierać plików z własnych centrów danych, aby następnie kopiować je do chmury publicznej i udostępniać międzynarodowemu personelowi. Praca w środowisku chmury publicznej ma kilka wad, jak koszty przechowywania danych, bezwładność związana z dostępem do usług online, brak bezpieczeństwa – mówi Jeffrey Altman, CEO AuriStor.

Bardzo podobne rozwiązania oferują CTERA Networks oraz Nasuni. Zasadnicza różnica polega na wielkości i skali obsługiwanych plików. AuriStor File System służy przede wszystkim do udostępniania obszernych dokumentów, takich jak chociażby wideo. System realizuje funkcje związane z backupem, migracją, replikacją i obsługuje najpopularniejsze dystrybucje Linuksa, macOS, Microsoft Windows 10 i 11. Limity wolumenów w przypadku AFS sięgają 16 ZB, a rozmiary niektórych plików liczone są w TB. Pierwszymi klientami AuriStora były uniwersytety i organizacje sektora publicznego w Stanach, później dołączył między innymi KLM, a także badacze z CERN-u oraz Intela.

Zielone serwery

O zielonym IT dyskutuje się co najmniej od dekady, ale dopiero od niedawna ten temat trafił na podatny grunt. Koncerny technologiczne z jednej strony prześcigają się w deklaracjach dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych, zaś z drugiej zachęcają nas do korzystania ze smartfonów, komputerów i całej masy elektronicznych gadżetów. To hipokryzja, ale skoro rynek przyjmuje taką narrację, czemu jej nie stosować?

Zielone IT pojawia się też na sztandarach wielu startupów, czego egzemplifikacją jest Bamboo Systems, zajmujące się projektowaniem serwerów opartych na architekturze ARM. Producent chwali się, że jego konstrukcje w ciągu trzech lat eksploatacji emitują o 70 proc. CO2 mniej niż klasyczne jednostki Della czy HPE.

Bamboo Systems podejmuje przy tym działania, które mają na celu zmniejszenie całkowitych kosztów posiadania (TCO) serwerów. Szefowie startupu zwracają uwagę na ekspansję architektury ARM, która znakomicie sprawdziła się w przypadku smartfonów, a ostatnio również komputerów osobistych, co pokazało Apple z autorskim procesorem M1. Jedynym bastionem architektury x86 pozostaje segment infrastruktury dla centrów danych. Tony Craythorn, CEO Bamboo Systems, twierdzi, że to  może się zmienić.

– W ciągu minionych kilkunastu miesięcy ważni gracze na rynku rozwiązań dla centrów danych wykonali ruchy, które świadczą o tym, że zaczynają postrzegać procesory ARM jako ciekawą alternatywę dla Intela czy AMD. Nvidia przejęła Arm, Microsoft zobowiązał się do zasilania 50 proc. zasobów chmury obliczeniowej Azure za pomocą serwerów ARM, a VMware ESXi zaczął wspierać procesory ARM – zauważa Tony Craythorn.

Zdaniem części ekspertów zapotrzebowanie na sprzęt bazujący na ARM będzie rosnąć dzięki takim trendom jak przetwarzanie na brzegu sieci oraz wzrostowi znaczenia rozwiązań open source, w tym dystrybucji Linuksa, Kubernetesa, baz danych MariaDB, MongoDB i wielu projektów Apache. Na to liczą właściciele Bamboo Systems.