Wojna Rosji z Ukrainą może podbić ceny metali nieżelaznych, w tym aluminium, niklu i miedzi – uważa TrendForce. To oznacza również wyższy koszt elektroniki.

Według analityków nikiel jest najważniejszym surowcem do produkcji akumulatorów do pojazdów elektrycznych. Wykorzystuje się go głównie do trójskładnikowych materiałów katodowych (mają ok. połowy udziału w rynku).

Rosja dostarcza natomiast ok. 9 proc. globalnej produkcji niklu, co oznacza trzecie miejsce na świecie.

Obecnie natomiast zapotrzebowanie na akumulatory litowe jest duże, a zapasy niklu spadają – twierdzą analitycy.

Skutkiem ograniczonej podaży może być wzrost cen tego metalu i w konsekwencji także akumulatorów. Spodziewana jest natomiast poprawa podaży w II poł. br., dzięki wydobyciu w Indonezji, skąd pochodzi 37 proc. światowych dostaw rudy niklu. Tym niemniej nawet bez wojny, z uwagi na popyt na baterie, cena tony niklu wzrosła o ponad 20 proc. ciągu minionego roku.

Problemem dla produkcji mikroprocesorów może być blokada dostaw palladu, którego jedna trzecia do 40 proc. pochodzi z Rosji.

Szef tajwańskiego centrum strategicznego Ray Yang oceniał niedługo przed wybuchem wojny, że duzi dostawcy czipów, jak TSMC, mogą zapewnić sobie dostęp do kluczowych materiałów (jak pallad czy neon, którego największym dostawcą jest Ukraina), jednak mniejsi mogą mieć z tym problem.