W 2009 r. Symantec zidentyfikował 240 mln szkodliwych programów, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Liczba sygnatur niebezpiecznego kodu zwiększyła się o 2,9 mln, tj. o 71 proc. Według raportu zatytułowanego 'Na półmetku’ trend wzrostowy utrzyma się w bieżącym roku. W I poł. 2010 r. producent ujawnił 1,8 mln sygnatur destrukcyjnego kodu i 124 mln groźnych programów. Oznacza to, że od stycznia do czerwca br. codziennie w sieci pojawiało się prawie 680 tys. nowych szkodliwych aplikacji.

Niepokoi nie tylko gwałtownie rosnąca ilość zagrożeń, lecz także ich struktura. Stają się one coraz trudniejsze do wykrycia. W 2009 r. nastąpił nagły wzrost unikatowych odmian destrukcyjnego oprogramowania. Tradycyjne rozwiązania antywirusowe z sygnaturami plików stają się niewystarczające. W tej sytuacji główną rolę będą odgrywać zabezpieczenia oparte na analizie reputacji, tj. wyposażone w mechanizm oceniający zagrożenia na podstawie statystyk i wzorców zachowań. Do analizy mogą np. posłużyć informacje zbierane od użytkowników aplikacji.

Raport zwraca uwagę, iż hakerzy coraz częściej szukają nie tylko luk w zabezpieczeniach systemu, lecz także manipulują użytkownikiem w celu wyłudzenia poufnych informacji. W I poł. 2010 r. średnio jedna na 476 wiadomości e-mail stanowiła próbę 'phishingu’, czyli pozyskania danych użytkownika, takich jak hasła do kont i numery kart kredytowych, poprzez przekierowanie na fałszywą witrynę internetową (udającą np. stronę banku). Autorzy ataków typu „phishing” maskują łącza za pomocą skróconych adresów URL. Tę samą technikę coraz częściej wykorzystują spamerzy. W lipcu 2009 r. 9,3 proc. spamu (10 mld wiadomości) zawierało skrócone adresy, a w kwietniu 2010 r. – do 18 proc. Od 2007 r. ilość rozsyłanego spamu wzrasta co roku średnio o 15 proc. Ostrożność powinni zachować użytkownicy komunikatorów internetowych. W czerwcu br. wg danych Symanteca jedna na 387 wiadomości zawierała hiperłącze, z tego co ósma wiodła do zainfekowanej witryny.

Ze względu na rosnąca świadomość zagrożeń przybywa ataków przy użyciu fałszywego oprogramowania antywirusowego. Skanuje ono komputer użytkownika, po czym powiadamia o wykryciu zatrważającej ilości niebezpiecznych plików. Ratunkiem ma być wykupienie 'licencji’ fałszywego programu, co wiąże się z koniecznością wpłaty określonej kwoty na konto 'producenta’ i podaniem danych osobowych, często także numerów kart i kont. W rezultacie ofiara ujawnia hakerom swoje poufne dane i jeszcze za to płaci.

Symantec przewiduje, iż w 2010 r. sprawcy oszustw przy użyciu fałszywego oprogramowania zabezpieczającego zaczną działać z większym rozmachem, posuwając się nawet do przejmowania kontroli nad komputerami ofiary. Prognoza zakłąda również wzrost ilości szkodliwych programów atakujących urządzenia Apple’a i telefony komórkowe.