Według raportu firmy konsultingowej BCG zakupy za pośrednictwem Internetu są tańsze mniej więcej o 1/7 nawet po uwzględnieniu kosztów wysyłki. Jeszcze częściej, niż na bezpośredni zakup poprzez portal internetowy, klienci decydują się na wybór określonego towaru po sprawdzeniu cen i opisów online. Wartość tego typu transakcji jest o 80 proc. wyższa niż e-commerce i stanowi ok. 6 proc. handlu detalicznego. W takich branżach, jak elektronika, zdaniem BCG Internet wpływa bezpośrednio lub pośrednio na 20-30 proc. sprzedaży. Tymczasem polscy przedsiębiorcy stosunkowo rzadko, w porównaniu z innymi krajami Europy, korzystają z reklamy w sieci – stosuje ją 13 proc. firm.

W 2009 r. wartość polskiej gospodarki internetowej osiągnęła 35,7 mld zł, czyli 2,7 proc. PKB. BCG prognozuje, że do 2015 r. powinna wzrosnąć co najmniej o 100 proc. do 76,7 mld zł (4,1 proc. PKB), ale niewykluczony jest wyższy wzrost, nawet do 92 mld zł (4,9 proc. PKB). Branża ma zwiększać przychody średnio o 14 proc. rocznie. W porównaniu z innymi krajami Europy udział gospodarki internetowej w Polsce jest jednak i tak niski – np. w Wielkiej Brytanii wynosi 7,2 proc. PKB, a w Czechach 3,6 proc.

Zdaniem BCG największe pieniądze w polskim Internecie generuje handel, który przyczynia się do wytworzenia 62 proc. przychodów (22 mld zł w 2009 r.). Niewiele natomiast inwestuje administracja rządowa (5 mld zł, 0,4 proc. PKB), czyli na poziomie krajów rozwijających się.
 
W opinii BCG obok małej aktywności firm i administracji negatywnie na wielkość polskiej gospodarki internetowej wpływa ujemny bilans handlu dóbr i usług teleinformatycznych. Autorzy raportu tłumaczą taką sytuację importem komputerów i innego sprzętu. Ich zdaniem kraje, które eksportują urządzenia, mogą dodatkowo rozwijać gospodarkę internetową. Przywołany został przykład Czech, gdzie bilans handlu w sektorze informatycznym jest dodatni (0,8 proc. PKB, Polska -0,4 proc.), ponieważ – jak zauważa BCG – na terenie kraju działają duże firmy komputerowe.