Izrael, kraj liczący zaledwie dziewięć milionów mieszkańców, stał się prawdziwym Eldorado dla ludzi przedsiębiorczych. Na tysiąc Izraelczyków przypada jeden startup i żaden kraj na świecie, w tym Stany Zjednoczone, nie może pochwalić się takim współczynnikiem. Rozwojowi młodych, innowacyjnych firm sprzyja nie tylko kreatywność mieszkańców tego kraju, ale również państwowe pieniądze – rząd przeznacza nieco ponad 4 proc. PKB na badania i rozwój, podczas gdy w Polsce jest to zaledwie około 1 proc. Nie bez znaczenia jest też silne wsparcie ze strony izraelskiej armii oraz bardzo bliskie relacje pomiędzy tzw. Silicon Wadi a kalifornijską Doliną Krzemową.

Wiele izraelskich startupów posiada, oprócz biur w Tel Awiwie, również oddziały w San Francisco, Palo Alto, San Jose czy Sunnyvale. Na uwagę zasługuje również fakt, że w ubiegłym roku co dziesiąty jednorożec (to jest startup wyceniany na co najmniej miliard dolarów) pochodził właśnie z Izraela. Jak się łatwo domyślić w tej grupie przeważają firmy z branży cybernetycznej. Ale część izraelskich startupów pracuje też nad innymi projektami, w tym również związanymi z przetwarzaniem i przechowywaniem danych. Być może nie wszyscy o tym pamiętają, ale korzenie systemów XtremIO czy Storwize, które odegrały niepoślednią rolę na rynku macierzy dyskowych, wywodzą się właśnie z Izraela. Z kolei w ostatnim czasie nieźle radzi sobie na tym polu tamtejszy Infinidat. Niewykluczone, że w nieodległej przyszłości do firmy założonej przez Moshe Yanaia dołączą kolejni, obiecujący producenci z Tel Awiwu.

Alternatywa dla NAS

Izrael jest jednym z nielicznych państw, które potrafiło bardzo szybko uporać się z pandemią. Niemniej nie ma co ukrywać, że COVID-19 pomógł niektórym firmom z Silicon Wadi rozwinąć skrzydła. Klasycznym przykładem jest CTERA, która już jakiś czas temu wypowiedziała wojnę urządzeniom NAS i serwerom plików. Producent zachęca przedsiębiorców, żeby zastąpić tradycyjne rozwiązania, takie jak chociażby Dell EMC Isilon systemem CTERA Edge Filer.Jego działanie polega na tym, że łączy odizolowane wyspy danych – znajdujące się na brzegu sieci – w jedną przestrzeń nazw. CTERA Edge Filer może być oferowany jako urządzenie fizyczne lub instancja wirtualna. Użytkownicy mają dostęp do systemu plików CIFS/NFS oraz katalogów domowych. Natomiast wszystkie zmiany zachodzące w dokumentach są automatycznie synchronizowane z centrum danych klienta. Tym samym działy IT nie muszą się martwić o procesy związane z tworzeniem kopii zapasowych lub odtwarzaniem danych po awarii.

CTERA Edge Filer obsługuje buforowanie, co umożliwia rozproszonym oddziałom archiwizowanie danych w repozytorium pamięci w chmurze prywatnej lub globalnym systemie plików, dostępnym z dowolnego miejsca. CTERA zwraca uwagę, że jej rozwiązanie, w przeciwieństwie do popularnych macierzy NAS Dell EMC czy NetApp, umożliwia współpracę punktów końcowych, geodystrybucję danych oraz możliwość pracy w tysiącach ośrodków.

– Jak do tej pory CTERA wdrożyła około 50 tysięcy tych systemów. Ale nie ukrywam, iż zainteresowanie naszym produktem znacznie wzrosło w czasie pandemii. Powstanie zdalnych oddziałów i przeniesienie pracy z biur do domów potwierdziło słuszność naszego podejścia, w którym newralgiczną rolę spełnia brzeg sieci – mówi Liran Eshel, CEO i założyciel CTERA.

Izraelska firma zwietrzyła okazję, która wytworzyła się w wyniku rekordowej popularności pracy zdalnej i w marcu wprowadziła do sprzedaży kompaktowe urządzenie CTERA HC100 Edge z 1 TB wbudowanej pamięci podręcznej NVMe. To propozycja adresowana przede wszystkim do gospodarstw domowych oraz małych firm. Pojedyncza przystawka o wielkości zbliżonej do smartfona obsłuży maksymalnie 20 użytkowników. Administrator może zdalnie zarządzać tysiącami tych urządzeń.

Warto zauważyć, że w ostatnich miesiącach CTERA nie tylko pozyskała nowych klientów czy rozszerzyła portfolio, ale również nawiązała współpracę z HPE oraz IBM-em. W tym pierwszym przypadku rozwiązanie izraelskiego producenta jest oferowane wspólnie z systemami hiperkonwergentnymi HPE SimpliVity oraz Nimble dHCI, natomiast w kooperacji z IBM-em powstał produkt COSFA (Cloud Object Sto-rage File Access). Liran Eshel nie obawia się, że po pandemii zainteresowanie produktami jego firmy spadnie, gdyż użytkownicy będą przetwarzać coraz więcej danych na brzegu sieci. Według Gartnera w 2019 r. stanowiły one zaledwie 1 proc., ale w 2025 będzie to już 30 proc. Analitycy przewidują, że w tym samym czasie wskaźnik dla rdzenia sieci osiągnie poziom 30 proc., dla środowiska chmurowego zaś 40 proc.

ReRAM lepszy niż flash

Pamięci flash cały czas znajdują się na fali wznoszącej, ale eksperci już zaczynają myśleć o ich następcach. Jednym z poważnych kandydatów jest pamięć ReRAM, oferująca przy odczycie czas dostępu zbliżony do DDR4 i także nieporównywalnie większą wytrzymałość aniżeli dyski SSD.

– Tesla niedawno musiała wycofać kilka swoich starszych pojazdów, bowiem ich dyski flash osiągnęły limit zapisu. W przypadku naszej technologii, umożliwiającej milion zapisów na komórkę, taka sytuacja byłoby niemożliwa. Nasze nośniki mają dłuższą żywotność niż samochody – tłumaczy Ishai Naveh, dyrektor techniczny Weebit Nano.

Ten izraelski startup powstał w 2015 r. i od początku pracuje nad rozwojem pamięci ReRAM. Ostatnią przeszkodę udało się pracującym dla niego specjalistom pokonać zaledwie kilka tygodni temu. Weebit Nano wspólnie z francuskim instytutem badawczym CEA-Leti opracował kontroler, który pozwala procesorowi odczytywać i zapisywać dane w jednostce ReRAM. Partnerzy planują we wrześniu zaprezentować funkcjonalny prototyp oparty na procesorze RISC-V i pamięci ReRAM, który może znaleźć zastosowanie w pojazdach, dronach, bądź jako podstawowy komponent do najnowszych modeli dysków SSD planowanych przez Seagate czy Western Digital.

W przypadku układów SoC model biznesowy Weebit Nano będzie polegał na sprzedaży licencji na technologię producentom procesorów. Natomiast pod znakiem zapytania stoi sposób sprzedaży samodzielnych jednostek pamięci masowej. Startup bierze pod uwagę dwie możliwości – własną produkcję nośników bądź sprzedaż licencji producentom dysków SSD. ReRAM przewyższa flash pod kilkoma względami i poza wymienioną wcześniej trwałością zapisu jest to też wyższa energooszczędność oraz trwałość. Jednak istotne znaczenie ma też sam proces produkcyjny, tym bardziej, że na przestrzeni ostatniego roku producenci komputerów oraz branża motoryzacyjna borykają się z niedoborami elementów elektronicznych.

– Produkcja ReRAM jest czterokrotnie tańsza niż pamięci flash. Można je produkować w tym samym czasie, co procesory, a to umożliwia wypalenie całego SoC w kilku prostych krokach – wyjaśnia Ishai Naveh.

Mainframe w drodze do chmury

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że serwery mainframe są rozwiązaniem passé i odchodzą do lamusa. Ale szacuje się, że 80 proc. danych biznesowych przetwarzanych jest właśnie przez te maszyny. W sumie realizują one około 30 miliardów transakcji dziennie. Z serwerów mainframe korzystają wielkie koncerny, a także instytucje finansowe (92 ze 100 największych na świecie banków), agencje rządowe czy służba zdrowia. Działy IT w dużych organizacjach jeszcze do niedawna niezbyt przychylnym okiem patrzyły na dostawców usług chmurowych i przechowywały kopie zapasowe oraz materiały archiwalne w bibliotekach taśmowych lub dyskach VTL. Według Gartnera w ubiegłym roku zaledwie 5 proc. tego typu danych, pochodzących z systemów mainframe, znajdowało się w chmurze publicznej, w roku 2025 zaś ma to być już 30 proc. Niestety, migracja zasobów cyfrowych z urządzeń klasy mainframe do środowiska chmury publicznej oznacza realizację długich i kosztownych operacji związanych z wyodrębnianiem, przekształcaniem i ładowaniem danych. To zadanie stara się ułatwić Model9, startup założony w 2016 r. przez Gila Pelega, specjalistę związanego z serwerami mainframe od dwóch dekad. Firma opracowała oprogramowanie wykorzystujące procesor zIIP, który pozwala użytkownikom zakupić dodatkową moc obliczeniową nie wpływając na wskaźnik MSU (Millions of Service Units). Należy w tym miejscu wyjaśnić, że IBM nie pobiera opłat za oprogramowanie związane z wykorzystaniem mocy obliczeniowej jednostki zIIP, co znacznie obniża koszty operacji. Oprogramowanie przesyła dane za pośrednictwem łączy TCP do lokalnej pamięci obiektowej (MinIO oraz lub chmury publicznej), zaś przekazywanie danych można zaplanować z żądaną częstotliwością – na przykład co 30 minut – w celu analizy aktualnych zasobów przez aplikacje BI. Model9 stworzył też usługę transformacji danych w AWS, aby konwertować kopie zapasowe danych mainframe z ich natywnego formatu do plików CSV lub JSON, które mogą być następnie używane przez Amazon Athena, Aurora, RedShift, Snowflake, Databricks i Splunk. Gil Peleg podkreśla, że jest to strategiczny kierunek dla jego startupu. Będziemy się przyglądać jego rozwojowi, podobnie jak pozostałym wspomnianym w artykule firmom.