Według konkurentów z Siriusem było nie najlepiej już w końcu 2008 r., ale klienci podnieśli alarm dopiero w styczniu 2009. W serwisie Opineo.pl pojawiły się liczne skargi, z których wynika, że sklep przerwał działalność. Niektórzy klienci zamówili sprzęt i zapłacili za niego, ale nigdy go nie otrzymali. Inni nie mogą zgłosić reklamacji. W biurach Siriusa w Warszawie, Wrocławiu, Katowicach, Krakowie, Łodzi i Gdańsku nikt nie odbiera telefonów i nie odpowiada na e-maile. Zdaniem klientów Sirius.pl zbankrutował. Zarząd firmy jednak tego nie potwierdza. Sirius.pl jest kolejnym sklepem internetowym, który wpadł w kłopoty finansowe. W opinii resellerów narażone są na nie sklepy internetowe zaniżające marże.

Zaciskanie pętli

Z sektora handlu elektronicznego docierają niepokojące sygnały. Od jesieni 2008 r. w kłopoty finansowe popadły sklepy: Hoopla.pl, Vivid.pl, Ulubiony.pl
i Speedlinerc.pl. Sirius.pl nie ogłosił bankructwa, wiadomo jednak, że nie działa.

„Sklep internetowy Sirius.pl znajduje się w okresie głębokiej restrukturyzacji kosztowej oraz kapitałowej” – wyjaśnił CRN Polska pocztą elektroniczną Kazimierz Skudlarski, członek zarządu przedsiębiorstwa. – „W związku z głębokimi przekształceniami w spółce zarząd nie komentuje żadnych bieżących internetowych ani prasowych doniesień. Po zakończeniu wewnętrznych procesów chętnie odpowiemy na wszelkie związane z nimi pytania”. Podkreślił, że firma na bieżąco rozlicza się z klientami.

Nie wiadomo, jaki był dokładnie przebieg zdarzeń, w wyniku którego Sirius.pl wpadł w tarapaty. Z rozmów z resellerami wynika, że sklepy online, które utraciły płynność finansową, są – mówiąc w dużym uproszczeniu – ofiarami własnej krótkowzroczności i recesji, która przyszła zza oceanu. Zdaniem konkurentów w ciężkich czasach przed bankructwem może chronić jedynie dobra strategia zarządzania. Podstawowym grzechem, który podobno prowadzi do bankructwa, jest sprzedaż z niską marżą.

Nie da się utrzymać firmy, zarabiając 20 złotych na produktach wartych kilka tysięcy – zwraca uwagę Bartek Rybarczyk, właściciel MTS Notebook.

Tymczasem jest wielu sprzedawców, którzy psują rynek, stosując marżę w wysokości 0,2 proc. wartości towaru, i żyją z bonusów od dostawców.

Niska zyskowność działalności nie była problemem w okresie boomu sprzedaży internetowej – uważają resellerzy. Gdy jednak widmo kryzysu nabiera realniejszych kształtów, może stać się początkiem spirali kłopotów.

Firmy ubezpieczeniowe zdecydowały, że ubezpieczanie transakcji sklepów online jest zbyt ryzykowne – wyjaśnia Tomasz Bator, wiceprezes Agito.pl. – Wolą wspierać sprzedaż tradycyjną. Większość sklepów internetowych nie ma przecież rozbudowanego zaplecza w postaci magazynów, powierzchni sklepowej, słowem majątku, który mógłby gwarantować odzyskanie wierzytelności.

Ubezpieczyciele uważają, że ich zadaniem jest nie tylko chronienie własnych interesów, ale również zapobieganie powstawaniu zatorów płatniczych (mówiła o tym Hanna Kobus, szef Departamentu Oceny Ryzyka Atradiusa, w wywiadzie opublikowanym w CRN Polska nr 1/2009). W ocenie ubezpieczycieli obcięcie linii kredytowych nie jest decyzją bezpodstawną i powinno być traktowane przez rynek wręcz jako informacja na temat kondycji finansowej danej firmy.

O SIRIUSIE

Sklep powstał w Wadowicach w 1998 r. i specjalizował się
w sprzedaży sprzętu komputerowego. Kilka lat temu rozszerzył
ofertę o sprzęt fotograficzny. W ostatnich miesiącach zaś dodał
do niej artykuły AGD. Zamówione produkty można było odbierać
w sześciu lokalnych punktach. Kilka miesięcy temu zorganizowano
magazyn wysyłkowy przy ul. Weneckiej w Warszawie.

Jednocześnie zamknięto oddział w Wadowicach (maj 2008 r.).

Czynniki dodatkowe

Ograniczenia przyznawania kredytów dla sklepów oznaczają jedno – brak środków na zakup towaru. Tu zaczyna się równia pochyła. Staczanie się po niej może przyspieszyć kilka czynników. Przede wszystkim – wahania kursu dolara. Trudno przewidzieć, po jakim kursie sprzedawcy przyjdzie zapłacić za towar. Jeśli po niższym, niż obowiązujący w dniu zamówienia, zyskuje. Jeśli jednak po wyższym, otrzymuje kolejny cios. A od miesięcy cena dolara zwyżkuje, co wpływa na wzrost cen produktów.

Widać to bardzo wyraźnie w przypadku notebooków, które kosztują 20 – 30 proc. więcej niż kilka miesięcy temu – zwraca uwagę Bartek Rybarczyk z MTS Notebook. – Dlatego dobrze byłoby, gdyby Polska przyjęła euro. Nie bylibyśmy wtedy narażeni na wahania kursów walut.

Ceny produktów wzrosły, a popyt na nie – wręcz przeciwnie.

W tym roku początek stycznia jest mało optymistyczny – nie ukrywa Tomasz Bator. – Kiedyś w handlu konsumenckim styczeń to był mocny miesiąc. Klienci szukali po świętach przecen i promocji.

Sprzedaż w styczniu 2009 r. jest o połowę słabsza niż w tym samym okresie w latach poprzednich – przyznaje Bartek Rybarczyk. – Wcześniej w handlu internetowym był to dobry miesiąc, a u nas – nawet lepszy niż grudzień.

Tylko Michał Pawlik, współwłaściciel Morele.net, utrzymuje, że nie jest tak źle.

Trudno mówić o znaczącym wzroście sprzedaży, ale nie widzę też spadku popytu – mówi.

Na osłabienie pędu do zakupów wpłynęło, jak twierdzą resellerzy, zakręcenie kurka z kredytami. Gdy sytuacja gospodarcza przedstawiała się kwitnąco, banki rozpatrywały pozytywnie prawie wszystkie wnioski kupujących, obecnie – prawie wszystkie odrzucają. Tak wynika z informacji sprzedawców i dystrybutorów.

Dla CRN Polska mówi Monika Janiszewska, specjalistka
ds. PR w Skąpiec.pl.
RYNEK MUSI SIĘ OCZYŚCIĆ

Wygląda na to, że bieżący rok przyniesie spore przetasowania
na rodzimym e-rynku. Nadszedł czas na
zweryfikowanie nierentownych modeli biznesowych,
przesyconych branż etc. Ostatnie miesiące pokazały
dobitnie, że zdobycie względnie bezpiecznej pozycji
nie gwarantuje sukcesu. Świadczy o tym nie tylko
przykład Siriusa, ale także Hoopla.pl, Ulubiony.pl czy Vivid.pl. Rynek
zaczyna bezwzględnie „oczyszczać się” z firm, które sobie nie radzą
ze względu na niską rentowność, brak zaplecza magazynowego, oferowanie
zbyt szerokiej gamy produktów, błędy w zarządzaniu i wiele
innych przyczyn. Spadek globalnej koniunktury i wahania kursów
walut stanowią dodatkowe utrudnienia.

Nie wiemy, co się stanie z Siriusem. To bardzo znana marka, więc można
domniemywać, że ktoś wykupi do niej prawa. Jedno jest pewne
– rynek nie znosi próżni. Grupa dotychczasowych klientów Siriusa stanie
się niewątpliwie łakomym kąskiem dla innych przedsiębiorstw
z tego segmentu.

Zysk, nie obrót

Firmy stosujące niską marżę po prostu zostały ściśnięte w imadle niekorzystnych czynników. Jak wobec tego zapobiec upadkowi? Zdaniem naszych rozmówców ratunkiem jest rozsądne zarządzanie. Co to znaczy?

W handlu internetowym potrzebna jest dyscyplina w zarządzaniu przepływami środków pieniężnych – tłumaczy Michał Pawlik z Morele.net. – Pieniądze ze sprzedaży towaru otrzymuje się od klienta stosunkowo szybko, jeszcze przed terminem płatności należności dla dostawcy. W przypadku ciągłego wzrostu obrotu może powstać wrażenie nadpłynności finansowej i pokusa wykorzystania środków na inwestycje lub, co gorsza, obniżania cen z nadzieją na dalsze zwiększanie obrotów. Prowadzi to w dłuższej perspektywie do utraty płynności.

Sirius.pl jeszcze w marcu 2008 r. zamierzał wprowadzić akcje na rynek NewConnect i uzyskać od inwestorów 10 – 15 mln zł. Właściciele firmy (Kazimierz Skudlarski – 36 proc. udziału, Tomasz Zabojszcz i Dariusz Korzeniewski – po 32 proc.) opierali strategię rozwoju na dotychczasowym tempie wzrostu. W 2006 r. Sirius.pl miał 16 mln zł obrotu, w 2007 już 27 mln zł. Zakładano, że w 2008 r. obroty sięgną aż 70 mln zł, a w 2009 r. – aż nie chce się wierzyć – miały znów się podwoić do 140 mln zł.

Według Michała Pawlika taki wzrost może faktycznie spowodować, że traci się poczucie rzeczywistości. Jego zdaniem jednak należało zwrócić uwagę na rentowność, a nie na obrót.

O ile straty można zatuszować w okresie prosperity, bo rekompensuje je wzrost obrotów w kolejnych miesiącach, o tyle w czasach gorszej koniunktury słabość takiej strategii odsłania się w całej okazałości – przekonuje.

Zdaniem przedsiębiorców w biznesie internetowym, jak w żadnym innym, trzeba dbać o rentowność.

My wolimy sprzedać mniej, ale z godziwą marżą, która pozwoli nam pokryć koszty – zapewnia Bartek Rybarczyk
z MTS Notebook.

Oprócz tego należy się wystrzegać kupowania wyłącznie na kredyt kupiecki, bo może się on stać kamieniem, który pociągnie firmę w otchłań.

Strategia zarządzania przedsiębiorstwem z nastawieniem na szybki obrót sama w sobie nie jest zła – argumentuje właściciel Morele.net. – Jeśli jednak wzrost otrzymuje się w wyniku zaniżania cen, to nikłe są szanse, że takie działanie zakończy się sukcesem. To jakby zaczynać bieg długodystansowy sprintem, którym do mety się nie dobiegnie.

Nawet jeśli firma jest dobrze zarządzana, nie da się w obecnych czasach uniknąć cięcia kosztów – przyznają przedsiębiorcy. Ich zdaniem w sklepie internetowym jednak łatwiej zredu-
kować koszty niż w tradycyjnym (nie ma na przykład czynszu za wynajem powierzchni).

Z OSTATNIEJ
CHWILI

Na początku lutego
2009 r. na stronie Siriusa
pojawił się komunikat,
z którego wynikało, że
wniosek o upadłość spółki
– wbrew wcześniejszym
zapewnieniom zarządu
– trafił do sądu 28 stycznia
2009 r. Pojawił się jednak
inwestor, który chce ratować
spółkę. Powołał on nowy
zarząd i wycofał, jak podano
w komunikacie, wniosek
o upadłość. Według plotek
spółkę Sirius.pl przejął
Commotel, który uruchomił
w grudniu 2008 r. sklep
internetowy pod adresem
www.stradus.pl. Firma mieści
się w tym samym miejscu,
w którym do niedawna
funkcjonował oddział Siriusa
w Wadowicach. Właściciele
Commotela jednak
stanowczo zaprzeczają,
jakoby mieli coś wspólnego
z Siriusem.

Czas czyszczenia

Czy będą kolejne bankructwa na rynku handlu internetowego? Nikt nie chce się na ten temat wypowiadać, by nie odegrać roli posłańca niosącego złe wiadomości. Sprzedawcy jednak uważają, że nie będzie źle, jeśli z rynku znikną firmy, które go psuły, stosując marże rzędu ułamka procenta. Przyznają, że trudno nie zauważyć, iż koniunktura się pogorszyła, ale o fali masowych bankructw internetowych sklepów nie chcą mówić. O tym, że sytuacja w elektronicznym handlu nie jest najgorsza, przekonani są także przedstawiciele porównywarek cenowych.

Nie widzimy na razie powodów do obaw, większość współpracujących z nami sklepów ma się dobrze – twierdzi Anna Jasińska, specjalistka ds. marketingu w Ceneo.pl.

Natomiast zdaniem Moniki Janiszewskiej, przedstawicielki Skąpca.pl, w 2009 r. z rynku znikną firmy, które i tak nie miały racji bytu na dłuższą metę z powodu złego zarządzania.