Tylko firmy farmaceutyczne nie mają powodów do zmartwień podczas kryzysu. W opinii ubezpieczycieli to jeden z najmniej wrażliwych na zawirowania rynkowe segmentów. Przedsiębiorstwa sprzedające sprzęt i usługi IT jednak nie są w tak komfortowej sytuacji. Spowolnienie gospodarcze dotknęło dystrybucję, co widać po wynikach sprzedaży za III kwartał 2008 r. Niektórzy dystrybutorzy, m.in. Komputronik, NTT System i Pronox, zanotowali w tym czasie straty. Podkreślają, że lipiec, sierpień i wrzesień były w bieżącym roku wyjątkowo słabymi miesiącami, natomiast wyniki za wszystkie trzy minione kwartały 2008 r. nie są złe. Dystrybutorzy liczą, że cały rok 2008 również zamkną z zyskiem.

Tak się złożyło

Dotychczas, czyli w trzech pierwszych kwartałach 2008 r., grupie Komputronik udało się wypracować 1,5 mln zł zysku netto (był to jednak rezultat gorszy niż w tym samym okresie 2007 r. – 2,4 mln zł). W komentarzu do raportu firma podaje, że słaba rentowność w przedostatnim kwartale bieżącego roku miała związek z wydatkami na restrukturyzację sieci Karen oraz „na rozwój sieci salonów własnych i franczyzowych, a także wzrost udziału sprzedaży usług IT klientom biznesowym”. W opinii Szymona Bujalskiego, wiceprezesa Komputronika, firma – ogólnie rzecz biorąc – radzi sobie jednak nieźle.

W 2008 r. wzrosty sprzedaży rzędu 35 – 40 proc., zważywszy na sytuację rynkową, można uznać za imponujące – stwierdził Szymon Bujalski w wypowiedzi dla CRN Polska na temat kondycji rynku detalicznego w Polsce (patrz artykuł pt. „Robi się gorąco” z CRN Polska 25/2008). – Sieć salonów Komputronika cały czas się rozwija, rośnie liczba sklepów własnych oraz franczyzowych. Większość z nich odnotowała wzrost sprzedaży, a także powiększenie marży nakładanych na sprzedawane produkty.

Szymon Bujalski przyznał jednak, że w III kwartale 2008 r. nastąpił „niewielki spadek dynamiki wzrostów (pierwotnie były zakładane na trochę wyższym poziomie), co jest z pewnością efektem kryzysu, jaki przychodzi do Polski”.

Pronox z kolei, wprawdzie w III kw. poniósł stratę, ale wynik, jaki zanotował za trzy kwartały tego roku, jest na plusie – 281 mln zł. Podobnie jest w przypadku NTT System. Firma osiągnęła w ciągu trzech kwartałów 2008 r. zysk w wysokości 881 mln zł, podczas gdy III kwartał przyniósł ponad trzymilionową stratę. Z komunikatu NTT System towarzyszącemu publikacji wyników dowiadujemy się, że strata spółki odzwierciedla spadek popytu wśród klientów końcowych oraz wahania kursu dolara, które zmusiły producentów do podwyżki cen, co zostało niechętnie przyjęte przez odbiorców.

Mając na uwadze zamówienia i umowy podpisane na IV kw. 2008 r., zarząd wierzy, że wynik w bieżącym roku nie będzie zasadniczo odbiegał od osiągniętego w roku poprzednim – uważa kierownictwo NTT System.

Jaki będzie ostatni kwartał?

Nie wiadomo, jaki będzie dla dystrybutorów IV kwartał, przynoszący zwykle największe przychody. Wśród dystrybutorów słychać głosy, że nie będzie tak dobry jak w tłustych latach. Jak wynika z naszych informacji, są kłopoty ze zbytem towaru i dostawcy muszą wręcz odsyłać transporty do fabryk. Sprzęt nie jest sprzedawany w dotkniętej głębokim kryzysem Rosji i na Ukrainie, nie mówiąc już o państwach bałtyckich, gdzie rozszalała się recesja. W Polsce popyt także maleje i zmniejsza się liczba chętnych na zakup sprzętu. Czy dojdzie zatem do walki cenowej między dystrybutorami? Z naszych rozmów z przedstawicielami firm wynika, że nie, przynajmniej na razie. W tej chwili dystrybutorzy wstrzymują się z gwałtownymi ruchami, czekają na rozwój sytuacji.

O sytuacji na rynku IT będzie można mówić konkretnie po podsumowaniu wyników za 2008 r.

Czwarty kwartał to specyficzny okres, w którym branża realizuje największą część obrotów, w niektórych firmach nawet dwie trzecie – mówi Joanna Pająk, kierownik Pionu Oceny Ryzyka Branży IT w Euler Hermes. – Dlatego ocena kondycji branży będzie łatwiejsza w pierwszych miesiącach 2009 r., gdy na spokojnie będzie można podsumować cały rok, ocenić między innymi tzw. złe długi i wychwycić trendy.

Według przedstawicielki ubezpieczyciela obecnie nie można powiedzieć, że sprawdzenie się najczarniejszego scenariusza jest przesądzone. Wszystko zależy od tego, czy dekoniunktura się pogłębi. W opinii Joanny Pająk dążenie firm do cięcia wydatków może być dla branży IT zbawienne.

Dość częsta jest opinia, iż w ciężkich czasach trzeba racjonalizować koszty, wydatki, a według mnie inwestycje w IT najlepiej w tym pomagają, np. systemy do zarządzania czy Business Intelligence – przypomina Joanna Pająk. – Ogólnie rzecz biorąc, obecnie płynność finansową zachowują firmy mające żywą gotówkę, dbające o jak najszybszy jej spływ od klientów z rynku.

W opinii specjalistki z Euler Hermes inwestycje w rozwiązania informatyczne będą miały dla firm sens o tyle, o ile koniunktura nie pogorszy się jeszcze bardziej. Jeżeli kłopoty rynkowe będą się przedłużać, to wykładanie środków na rozwiązania IT przynoszące oszczędności będzie się mijało z celem.

Firmy w takiej sytuacji hibernują się, by przetrwać – uważa Joanna Pająk. – Nie myślą o zdobywaniu rynku i usprawnianiu działalności, po prostu tną koszty. Każda firma ocenia sama sytuację i wybiera strategię: czy chce zainwestować w rozwiązania informatyczne, czy nastawia się wyłącznie na przetrwanie. Od tego z kolei zależy popyt na produkty IT.

Kontrola przede wszystkim

Firmy ubezpieczeniowe zaostrzyły warunki ubezpieczenia transakcji między dystrybutorami i resellerami w listopadzie br. Część dystrybutorów twierdzi, że w przypadku ich klientów nie było drastycznych zmian – nie doszło do obniżenia rekomendacji, a tym samym do zmniejszenia linii kredytowych. Inni natomiast przyznają, że niektórym partnerom musieli ograniczyć limity kredytowe. Na pewno ubezpieczyciele przyglądają się resellerom znacznie uważniej niż w okresie hossy.

Firmy ubezpieczeniowe proszą nas o pokazanie dokumentów finansowych naszych klientów, co kiedyś zdarzało się tak tylko w wyjątkowych sytuacjach, teraz zaś jest niemal standardem – mówi przedstawiciel jednego z dystrybutorów.

Ubezpieczyciele tłumaczą, że dmuchają na zimne.

Zwracamy klientom uwagę, że kryzys finansowy zmniejsza podaż pieniądza na rynku – mówi Joanna Pająk. – Mając problemy wynikające z redukcji finansowania przez banki bieżącej działalności, wiele firm sięgnie do jedynego dostępnego źródła, czyli będzie starało się zwiększyć finansowanie kosztem dostawców.

Zdaniem ubezpieczyciela jest to prosta droga do powstania zatorów płatniczych.

Proponujemy wobec tego wdrożenie procedur dokładniejszej kontroli opóźnień spłaty należności i wcześniejsze niż w dotychczasowej praktyce biznesowej wstrzymywanie dostaw czy kierowanie spraw do windykacji w przypadku przedłużających się opóźnień w płatnościach – wyjaśnia nasza rozmówczyni z Euler Hermes.

W każdym razie branża IT, jak wynika z informacji Euler Hermes, pozytywnie wyróżnia się na tle innych pod względem dyscypliny spłacania należności.

Ma ona wysoki wskaźnik tzw. moralności płatniczej, który wynosi 90 punktów – jeden z najwyższych spośród 53 monitorowanych przez Euler Hermes segmentów rynku – informują przedstawiciele firmy ubezpieczeniowej.

Oznacza to, że odsetek przeterminowanych należności jest stosunkowo niewielki, a istniejące opóźnienia niezbyt duże. Na rynku IT niewiele jest tzw. złych długów (niespłacanych przez ponad 120 dni i trudnych do odzyskania).

Można się zastanawiać, czy ubezpieczycielami, którzy nie chcą już gwarantować tak wysokich kredytów jak kiedyś, kieruje wyłącznie chęć ograniczenia ryzyka powstania zaległości, czy też sami mają kłopoty w związku z kryzysem finansowym.

Zmniejszenia limitów kredytowych nie można też łączyć z wynikami samych ubezpieczycieli – mówią w Euler Hermes. Ubezpieczyciel zapewnia, że nie obniża limitów w związku z potencjalnymi stratami własnymi.

Moglibyśmy wetować sobie straty, podnosząc składki – zwraca uwagę Joanna Pająk. – Zwiększa się je niezależnie od branży – tak samo dzieje się w ubezpieczeniach zdrowotnych czy komunikacyjnych – gdy istnieje większe ryzyko i trzeba stworzyć rezerwy na wypłatę bardziej prawdopodobnych odszkodowań. Tymczasem nic mi nie wiadomo, jeśli chodzi o naszą firmę, na temat szerszego zjawiska podnoszenia składek w branży IT.

Makroekonomiczne spowolnienie

Nikt nie jest w stanie ocenić, jak długo potrwa kryzys i jak dotkliwy będzie dla polskiego rynku. Według danych OECD w pierwszym półroczu 2008 r. tempo wzrostu gospodarczego w Polsce zwolniło. Przedstawiciele organizacji przewidują, że w całym roku wyniesie on 5,4 proc. zamiast 5,9 proc. Natomiast już w 2009 r. – tylko 3 proc. Prognozy te trzeba traktować z dystansem. Jak pokazuje doświadczenie ostatnich miesięcy, przewidywania najlepiej wychodzą analitykom… post factum.

Wystarczy przypomnieć, że jeszcze w czasie wakacji zapewniali nas, że Polski kryzys nie dotknie…

Pewne jest jedno – PKB w Polsce spadnie. Wzrosnąć ma też wskaźnik inflacji. Według szacunków przekroczy on 4 proc. w 2008 r., rok później zaś – 3 proc., podczas gdy w 2007 r. oscylował wokół 2,5 proc. Jednocześnie OECD ostrzega, że w strefie euro, do której Polska zamierza się przyłączyć, szykuje się recesja „największa od lat osiemdziesiątych”.