Po kilku latach wodzenia za nos przedstawicieli branży IT Ministerstwo Infrastruktury wydało zgodę na bezwarunkowe korzystanie z trzech częstotliwości radiowych: 2,4 – 2,48 GHz; 5,15 – 5,35 GHz i 5,47 – 5,72 GHz. Do tej pory trzeba było uzyskać zezwolenia. Wiązało się to z opłatami, które sięgały nierzadko kilkudziesięciu tysięcy złotych. Według przedstawicieli producentów i dystrybutorów skutecznie odstraszało to większość potencjalnych klientów. Firmy, które kupowały urządzenia WLAN, najczęściej używały ich nielegalnie, nie starając się o stosowne dokumenty. W efekcie sprzedaż wprawdzie rosła dynamicznie, jednak wciąż pozostawała na dość niskim poziomie. Dystrybutorzy oceniają, że polski rynek wchłonął do tej pory od 12 do 18 tys. urządzeń.

Drożyzna lub lewizna

Do tej pory Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (dawniej Urząd Regulacji Telekomunikacji) nie zajmował konsekwentnego stanowiska w sprawie zezwoleń na transmisję danych wewnątrz budynków. Przypomnijmy, że do 2000 r. każde urządzenie musiało mieć stosowny certyfikat. W 2000 r. URT stwierdził, że nie będzie go wymagał, pół roku później zmienił zdanie, by w 2002 r. ponownie uznać, że zezwolenie nie jest konieczne. A urządzenia przez cały czas były instalowane. W zgodzie z obowiązującym prawem albo bez zgody. Przymknięte oko urzędników otwierało się dopiero w przypadku połączeń typu punkt-punkt.

Zdaniem integratorów UTRiP nie oponował w przypadku transmisji na otwartej przestrzeni, jeśli w najbliższej okolicy firmy, która chciała wykorzystywać sieć bezprzewodową, nie było innej, która już wykupiła zezwolenie. Natomiast jeśli połączenia odbywały się między budynkami, na gęsto zaludnionym i zurbanizowanym terenie, czasami zdobycie zezwolenia graniczyło z cudem. W tej sytuacji, jeśli firma chciała pozostawać w zgodzie z prawem, była skazana na wynajęcie miejsca w studzience i podłączenie kabla. Obojętnie czy był miedziany, czy światłowodowy, instalacja była znacznie bardziej kosztowna niż w przypadku sieci bezprzewodowych. Dlatego klienci, jeśli nawet wiedzieli o istniejących przepisach, rzadko ich przestrzegali, natomiast sprzedający urządzenia często 'zapominali’ o nich powiedzieć.

Zarówno według przedstawicieli branży, jak i urzędników Ministerstwa Infrastruktury rozporządzenie uwalniające częstotliwości powinno uporządkować sytuację. Oznacza ono także legalizację sieci zainstalowanych niezgodnie z prawem. Czy wpłynie jednak na zwiększenie sprzedaży urządzeń służących do transmisji bezprzewodowej? Tu zdania są podzielone.

Przede wszystkim zbyt drogie!

Wzrost sprzedaży tego sprzętu jest uzależniony od dwóch czynników: spadku ceny produktów, która zdaniem większości integratorów jest wciąż zbyt wysoka (szczególnie dla firm działających w mniejszych miastach i miasteczkach), i wzrostu świadomości potencjalnych klientów.

Jak sprzedawać urządzenia służące do transmisji bezprzewodowej, skoro rozmowy z klientem kończą się zazwyczaj po podaniu ceny – pyta pracownik jednej z zielonogórskich firm integratorskich. – Zdaję sobie sprawę, że ceny spadły w porównaniu z ubiegłym rokiem, ale nadal są zbyt wysokie. Śmieszą mnie pochodzące od producentów informacje, z których wynika, że urządzenia bezprzewodowe są już tak tanie, że stać na nie nawet niewielkie firmy. Niech mi pan powie, jak mam przekonać klienta do kupna tego sprzętu, jeśli ma w firmie kilkanaście czteroletnich komputerów, w tym jeden z dostępem do Internetu przez modem. I to nie jest ewenement!

Dariusz Kaźmierczyk, handlowiec z WireSoft, dodaje, że jeśli nawet firma ma pieniądze, co jest dziś jego zdaniem rzadkością, przeważnie jej właściciel utrzymuje, że tego typu rozwiązania są mu niepotrzebne. – Zresztą co tu się dziwić – dodaje. – Po co niewielkiej firmie sieć WLAN, skoro wszystkie komputery są już połączone w sieci. Na razie urządzenia bezprzewodowe zdają egzamin jedynie w większych firmach, w których np. nie opłaca się przeciągnąć kabla miedzianego do oddalonego o kilkadziesiąt metrów komputera, albo w biurach typu open space. Korzystają z nich także handlowcy z notebookami.

Nie ulega wątpliwości, że popularność urządzeń bezprzewodowych jednak rośnie. Według dystrybutorów w pierwszej połowie 2002 r. sprzedano ich o kilkadziesiąt procent więcej niż rok wcześniej. Wpływ miał na to oczywiście spadek cen. Najtańsze stacje bazowe kosztują dziś około 1200 zł, zaś ceny kart radiowych spadły do 450 zł. Nie oznacza to jednak, że stać na nie nawet niewielkie firmy.