Wartość leasingowanego oprogramowania na polskim rynku zmniejsza się systematycznie od trzech lat. W pierwszym półroczu 2001 sprzęt i oprogramowanie stanowiły niemal 6 proc. wynajmowanych produktów, w pierwszych sześciu miesiącach 2003 roku już tylko niecałe 3 proc. Skąd tak duży spadek? Okazuje się, że po pierwszym zachwycie nową metodą finansowania zakupu aplikacji zarówno leasingodawcy, jak klienci poszli po rozum do głowy. Przemyśleli sprawę i zgodnym chórem twierdzą dziś, że leasing nie satysfakcjonuje żadnej strony. Nic więc dziwnego, że umiera on śmiercią naturalną. Co prawda, oprogramowanie w leasingu oferuje większość dużych producentów, jednak w tym roku żaden nie może pochwalić się podpisaną umową. Przykładem jest Great Plains Software. W 1998 roku sprzedał pierwszy system w modelu leasingu (nabywcą była Organika Trade). Później co roku podpisywał co najmniej kilka umów (współpracując z Europejskim Funduszem Leasingowym). W tym roku GPS nie sprzedał w tym modelu ani jednej aplikacji.

Niebezpieczny biznes

Większości dostawców oprogramowania przyznaje, że główną przyczyną śladowego zainteresowania leasingiem jest trudna współpraca klienta końcowego z funduszem. Procedury weryfikacyjne są długie i skomplikowane. Zdarzało się, że odrzucane były wnioski przedsiębiorstw będących w doskonałej kondycji finansowej. Leasingodawcy odmawiali im współpracy tylko dlatego, że np. kilka lat wcześniej firma miała kilkudniowy poślizg w opłaceniu składki ZUS. Skrupulatności pracowników funduszy trudno się zresztą dziwić. Leasingodawca musi się przecież wystrzegać niewypłacalnych klientów. Systemy ERP, CRM i inne drogie rozwiązania przygotowywane są zwykle dla konkretnego odbiorcy. Modyfikacje mogą sięgać bardzo daleko. W rezultacie aplikacje nie nadają się do dalszej odsprzedaży. Gdy więc użytkownik bankrutuje, fundusz zostaje na lodzie.

Leasingowania aplikacji kluczowych dla działania firmy obawiają się także potencjalni klienci. Utrata danych, gromadzonych w systemie informatycznym, może wstrzymać pracę przedsiębiorstwa na kilka godzin, a w skrajnych przypadkach nawet dni lub tygodni (łatwo wyobrazić sobie, co dzieje się z firmą handlową po utracie informacji o wszystkich, bez wyjątku, obecnych i potencjalnych klientach). Tymczasem w przypadku leasingu wystarczy nieopłacona w terminie rata i… pracownicy funduszu zabierają system ze wszystkimi zawartymi w nim danymi.

Małe się kręci

Dla większości producentów, dystrybutorów i resellerów przyczyny braku zainteresowania leasingiem dużych systemów informatycznych są jasne. Trudno im jednak zrozumieć, dlaczego fundusze nie chcą współpracować z małymi firmami, oferując im np. systemy operacyjne komputerów, programy graficzne itp. Większość funduszy nie podpisuje umów z klientem, który chce wyposażyć mniej niż dziesięć stanowisk komputerowych.

Iskierką nadziei dla firm sektora MSP jest oferowany od dwóch lat przez Techmex wynajem produktów Microsoftu, tzw. platformy OSL. Przedmiotem transakcji jest pakiet zawierający najbardziej aktualną wersję oprogramowania MS Windows (obecnie XP) oraz ostatnie uaktualnienie MS Office. Slogan reklamowy akcji promocyjnej OSL mówi, że dzienny koszt użytkowania MS Office jest porównywalny z ceną filiżanki kawy (jest w tym sporo prawdy, choć kawę kosztującą ok. 10 zł zaliczyć należy do drogich). Klient może wybrać całą platformę albo niektóre jej elementy.

Licencja (nie)zbywalna

Leasingodawcy mniej ostrożnie podchodzą do wynajmu aplikacji pudełkowych, bo nie jest on tak ryzykowny jak w przypadku dużych systemów. Jeśli klient okaże się niewypłacalny, fundusz może odsprzedać aplikacje dalej. Pudełka kupuje się bowiem z tzw. licencją blankietową. Umowa tego rodzaju dotyczy zakupu nośnika z zapisaną kopią instalacyjną programu (prawnym właścicielem licencji jest każdy posiadacz kopii oprogramowania). W przypadku dużych systemów sprawa wygląda inaczej. Producenci tego typu oprogramowania zwykle nie godzą się na udzielanie licencji blankietowych. Jeśli więc nawet leasingodawca znalazłby nabywcę systemu po nierzetelnym licencjobiorcy, i tak zgodnie z prawem nie mógłby go odsprzedać. W tej sytuacji trudno wróżyć, aby w niedalekiej przyszłości nagle wzrosła popularność leasingu oprogramowania. Raczej zastąpią go inne formy finansowania >wynajem od producenta, sprzedaż ratalna, patrz CRN nr 13/2003, s. 41, a także dotacje z funduszy unijnych, patrzCRN Polska nr 5/2003, s. 42.) Tak przynajmniej twierdzi większość producentów i dystrybutorów. Czas pokaże, czy mają rację…