Komisja Europejska ma m.in. wyjaśnić, czy Google hamuje rozwój konkurencyjnych systemów operacyjnych, usług i aplikacji, bo wymaga np. od producentów sprzętu w Androidem preinstalowania swoich usług (wyszukiwarki, poczty, map, Youtube itd.). Unijni urzędnicy zwrócili także uwagę, że Google umieszcza swoją porównywarkę cen w ogólnych wynikach wyszukiwania zawsze na eksponowanej pozycji. Stosuje natomiast sankcje wobec konkurencji, o ile nie spełnia określonych przez niego wymagań (o czym przekonały się także polskie porównywarki cen). Eksponuje ponadto inne własne usługi jak Google Shopping.

Google w odpowiedzi na zarzuty zapewnia, że nie ogranicza konkurencji, a wręcz przeciwnie – wspiera producentów sprzętu mobilnego, by mogli rywalizować z Apple’m i Microsoftem. Zaznacza, że firmy OEM mogą instalować na sprzęcie z Androidem także inne aplikacje, a nie tylko Google’a. Wskazuje natomiast, że Apple w swoich urządzeniach mobilnych umieszcza więcej własnych aplikacji, niż Google, a mimo to nie znalazł się pod pręgierzem w tej sprawie. 

Komisja Europejska przygląda się działaniom Google’a na rynku wyszukiwarek od 2008 r. Ostatnio władze w Brukseli wydają się bardziej zdeterminowane, by skłonić giganta do uległości. Günther Oettinger, komisarz odpowiedzialny za gospodarkę cyfrową, chce zwiększenia regulacji dla firm internetowych. Celem według niego jest ograniczenie dominacji amerykańskich koncernów z tej branży i wzmocnienie europejskich przedsiębiorstw. Oettinger twierdzi, że Europa zmarnowała wiele szans rozwoju platform internetowych i trzeba działać, by nie powtórzyć tego błędu w przyszłości.

Jeżeli KE uzna, że Google naruszył unijne regulacje antymonopolowe, grozi mu kara w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów (6,6 mld dol.).