Wyciekły dane chińskiej firmy i-Soon. Wynika z nich, że firma zajmująca się oficjalnie konsultingiem w obszarze cyberbezpieczeństwa, była zaangażowana w hakowanie i inwigilację rządów oraz innych organizacji. Zdaniem ekspertów, m.in. z takich firm jak SentinelLabs, Mandiant Intelligence, Malwarebytes, ujawnione dokumenty wskazują, że firma z siedzibą w Szanghaju działała ze wsparciem i na zlecenie chińskich władz.

W serwisie GutHub ujawniono w sumie ok. 190 MB danych i-Soon, w tym dokumenty, e-maile, umowy, zapisy rozmów na komunikatorach. Z dokumentów wynika, że firma wykonywała działania w różnych krajach, w tym w Wielkiej Brytanii, Indiach, Tajwanie, Korei Południowej, Hongkongu i in. W sumie chodzi o co najmniej 20 krajów i terytoriów. Miała zhakować np. rejestr połączeń z zasobów koreańskiego telekomu, dane imigracyjne z Indii, dane do map Tajwanu, atakowała infrastrukturę NATO, uczelni wyższych. Oferowała m.in. oprogramowanie do przejmowania kont na X, dostęp do danych osobowych z social mediów, dostęp do prywatnych stron. Przejęte rekordy wskazują, że systemy ofiar penetrowano z pomocą trojanów zdalnego dostępu.

Firma powstała w 2010 r. Po ujawnieniu wycieku przestała działać jej strona internetowa.

Udostępnione dane wskazują, że wśród klientów i-Soon było Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, chińska armia i policja. Rzeczniczka chińskiego MSZ zapewnia natomiast, że nic nie wie o wycieku ani o tym, by władze angażowały hakerów.