Według raportu Neustar w pierwszym półroczu 2020 nie tylko podwoiła się liczba zaobserwowanych ataków, ale też ich rozmiar. Największy wzrost zaobserwowano wśród ataków o mocy 100 Gb/s i więcej – ich liczba zwiększyła się o blisko 250 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub.r.

Wzrost liczby ataków DDoS zbiegł się w czasie z pandemią Covid-19 i masowym wdrażaniem pracy zdalnej w wielu firmach. Zdaniem Piotra Zielaskiewicza, product managera Stormshield w Dagma Bezpieczeństwo IT, zjawiska te są ze sobą powiązane.

„Kiedy firma pracuje zdalnie, jej infrastruktura IT pracuje pod znacznie większym obciążeniem, a większość procesów biznesowych odbywa się wyłącznie cyfrowo. Jeśli kluczowe systemy zawodzą, nie ma dla nich żadnej „analogowej” alternatywy, a to oznacza kompletny paraliż. W takiej sytuacji atak DDoS może wyrządzić gigantyczne szkody. Przestępcy o tym wiedzą i dlatego tak chętnie po nie sięgają” – wyjaśnia ekspert.

Małe, ale groźne

Jednak największy niepokój powinny budzić te najmniejsze ataki, te o mocy poniżej 5 Gbps. Ich liczba również wzrosła – o ok. 200 proc. Mogą się okazać zabójcze dla małych i średnich firm, a są o wiele bardziej powszechne.

„Przestępcy coraz częściej oferują tzw. usługi DDoS-as-a-Service, z których skorzystać może praktycznie każdy. Wystarczy kilkaset złotych, by np. na kilka dni sparaliżować konkurencyjny sklepik internetowy” – ostrzega Piotr Zielaskiewicz.

Uspokaja jednak, że przed mniejszymi atakami można się skutecznie zabezpieczyć, a pomóc może w tym np. urządzenie klasy UTM.

Rynek warty 4,7 mld dol.
Prognoza MarketsandMarkets z 2019 r., czyli jeszcze sprzed okresu gwałtownego wzrostu ataków, przewidywała, że rynek rozwiązań chroniących przed DDoS będzie rósł przeciętnie o 14 proc. co roku, a jego wartość globalnie zwiększy się blisko dwukrotnie w ciągu 5 lat – z 2,4 mld dol. w 2019 r. do 4,7 mld dol. w 2024 r. Najwięcej w ochronę przed DDoS będą inwestować banki, sektor finansowy i ubezpieczeń – prognozowano.