Mnie oszukasz, mamusię oszukasz, wszystkich oszukasz, ale życia nie oszukasz – mawiał klasyk. I chociaż miał rację, to nie brakuje takich, którzy zawzięcie próbują. Od kilku lat dzieje się tak – zdecydowanie zbyt często – w social mediach. Oszuści (bo tak ich trzeba nazwać) kupują lewe opinie o produktach, a także płacą za nieistniejących followersów, fałszywe polubienia wpisów i rzekome obejrzenia filmików. I gdyby chodziło tylko o jakiś internetowy półświatek, to można byłoby to zlekceważyć, ale procederem tym trudnią się nawet niektóre znane i cenione agencje PR, robiąc to na rzecz znanych i cenionych marek – także tych z rynku IT. Z powodów procesowych nie zamierzam wytykać nikogo palcami, niemniej życzyłbym sobie jakiejś szerszej dyskusji na temat procederu, którego ofiarą pada również CRN. Tym bardziej, że w świecie wirtualnym oszukiwanie jest banalnie proste, a wielu konsumentów treści nie ma świadomości, że podlega ordynarnej manipulacji.

Pierwszy raz zetknęliśmy się z oszustami w social mediach, kiedy zaczęliśmy prowadzić CRN-owy profil na Facebooku. Powoli, dzień za dniem, tydzień za tygodniem, zdobywaliśmy kolejnych followersów i każda kolejna okrągła liczba fanów to było redakcyjne święto. Z tym większym zdumieniem zobaczyliśmy, że inne konto, o podobnym profilu, zanotowało skokowy przyrost fanów, bijąc przy tym z dnia na dzień nasze wielomiesięczne osiągi. „Jak udało im się w tak krótkim czasie zdobyć tylu fanów?” – naiwnie pytaliśmy jedni drugich podczas kolegium redakcyjnego. Kilka dni później oświecił nas jeden z kolegów, pokazując wykres, na którym widać jak w ciągu jednego(!) dnia tenże profil zyskuje kilkuset fanów, a wcześniej ich liczba rosła w wyjątkowo żółwim tempie. Przy czym tego dnia nie miała miejsca żadna akcja promocyjna. I wszystko stało się jasne, a właściwie ciemne… Wtedy pierwszy raz wstukałem w Google frazę „kupowanie followersów” i zorientowałem się, że to biznes masowy!

Zdecydowanie zbyt często, a ostatnio niemal nagminnie, słyszymy od pracowników agencji PR stwierdzenia w rodzaju: „wiemy, że ci followersi i  te obejrzenia są kupione, ale klienci rozliczają nas z dotarcia. Cyfra to cyfra, im większa, tym lepiej”. To są zwykle młodzi ludzie, przed 30-stką, więc jeszcze jest szansa, że wyrosną z takiego podejścia. Tym bardziej apeluję: kochani, nie idźcie tą drogą! To droga na skróty, która nikomu – ani waszym klientom, ani klientom waszych klientów –na dłuższą metę nie przynosi korzyści. Budujcie przekaz merytoryczny, długofalowy, na lata. Wyjdźcie z pijarowego i marketingowego matrixa, aby budować coś, co wprawdzie jest trudne, ale niesie ze sobą konkretną wartość.

Krótko mówiąc: chodźcie z nami!

PS. Do podjęcia tego tematu skłoniła mnie zapowiedź UOKiK-u, który zdecydował się dobrać do skóry sprzedawcom i kupującym fałszywe opinie i lajki. Nie wiem, czy to coś zmieni, ale w tej sprawie kibicuję urzędnikom!