Jedynym amerykańskim stanem, w którym od niedawna karze się za rozsyłanie spamu, jest Wirginia. To internetowe zagłębie, działa tam najwięcej firm Internet Service Provider. Fałszowanie tytułów listów elektronicznych, internetowych adresów nadawcy, włamania do serwerów, czyli jednym słowem wszystko, co zmierza do spamowania, uznano w Wirginii za przestępstwo karane nawet 5 latami więzienia. Wprowadzenie kar za rozsyłanie spamu może pomóc w walce z tym procederem, ale tylko lokalnie. Nad rozwiązaniami legislacyjnymi w skali kraju pracuje obecnie amerykański Kongres. W Polsce skala problemu jest zapewne mniejsza niż w USA, skąd wychodzi w świat najwięcej spamu. Trudno jednak o konkretne dane. Mimo to polscy dostawcy Internetu przyznają, że wysyłka niezamawianych przez adresatów informacji handlowych to dla nich kłopot. Elektroniczne śmiecie obciążają łącza, a blokowanie ich napływu wymaga instalowania specjalnych systemów.

Spam bez granic

W przeciwieństwie do USA w Polsce istnieją już przepisy, które mają zapobiegać rozsyłaniu spamu. Zawiera je obowiązująca od kwietnia bieżącego roku ustawa o usługach elektronicznych. Zgodnie z nią nadawcy nie mogą wysłać informacji handlowych bez uzyskania zgody adresatów. Przepis ten jednak jest w tej chwili martwy. Przede wszystkim dlatego, że nie opracowano aktów wykonawczych do ustawy. Nie spełnia on swojego zadania, tzn. nie chroni przed spamem, także dlatego, że nie wystarczy prawnie zakazać wysyłania elektronicznych śmieci, aby mieć kłopot z głowy. Spam to zjawisko międzynarodowe. Dlatego do jego zwalczania potrzebna jest międzynarodowa koalicja. Jak wynika z doniesień amerykańskiego CRN-a, w USA podejmuje się próby jej stworzenia.

Na powstaniu wspomnianej koalicji najbardziej zależy firmom ISP. Ponoszą one w związku z działalnością spamerów duże koszty. Na przykład firma Interwrx, regionalny dostawca usług dostępu do Internetu z Mesa w stanie Arizona, wydała w ubiegłym roku ponad milion dolarów na walkę ze spamem. Według Interwrksa czwarta część 250 tys. maili, które dzień w dzień przechodzą przez jego łącza, to spam. Przedstawiciele innego lokalnego providera, Net Access z Parsippany w stanie Nowy Jork, twierdzą, że od 65 do 75 proc. z 600 – 800 tys. maili codziennie przesyłanych za jego pośrednictwem można tak zakwalifikować.

Śmieci kosztują

Firmy ISP walczą ze spamem na różne sposoby: tworzą systemy antyspamowe, inwestują w dodatkowy sprzęt i łącza, ponieważ już działające są coraz bardziej przeciążone masą elektronicznych śmieci. Providerzy internetowi wydają także pieniądze na sprawy sądowe, w których występują zarówno w roli pozwanych (klienci oskarżają ich, że dopuścili do tego, aby spam trafił do ich skrzynek), jak i powodów (próbują walczyć sądownie ze spamerami).

Na domiar złego dostawcy Internetu stąpają po kruchym lodzie, starając się ustalić, jakie właściwie wiadomości należy traktować jako spam. Określenie kryteriów nie jest łatwe. Klienci firm ISP różnią się w poglądach na to, co jest spamem. Jeśli provider zablokuje przesyłanie maili, które uzna za spam, podczas gdy klient jest innego zdania, może po prostu stracić klienta.

Osoby wysyłające spam nie zdają sobie sprawy, a co gorsza nawet ich to nie obchodzi, jaki ciężar wkładają nam na barki – żalą się amerykańscy przedsiębiorcy świadczący usługi związane z dostępem do Internetu. Twierdzą, że wydają tysiące dolarów na sprzęt i oprogramowanie, nie wspominając o kosztach pracy, aby przeciwdziałać napływowi spamu, podczas gdy jego nadawców wysłanie tysięcy maili kosztuje zaledwie kilka centów. Według danych Brightmail z San Francisco, producenta oprogramowania antyspamowego, 45 proc. maili wysłanych w USA w ciągu ostatnich dwóch
miesięcy było spamem. Według szacunków Gartnera firma ISP obsługująca średnio milion użytkowników wydaje 7 mln dol. rocznie na walkę z elektronicznymi śmieciami.

W ostatnim czasie rośnie liczba masowo wysyłanych bez zgody odbiorców maili. Tylko w ciągu ostatnich 18 miesięcy EarthLink, jeden z największych dostawców Internetu w Stanach Zjednoczonych, zaobserwował, że w sieci pojawiło się 500 proc. spamu więcej niż wcześniej. Yahoo donosi, że otrzymuje aż 5 razy więcej nieprzydatnych maili niż rok temu. Dlaczego liczba maili wysyłanych bez zgody adresatów rośnie? Jak firmy ISP, które powinny stać na pierwszej linii frontu walki ze spamem, mogą go pokonać?

Jak walczyć?

W tym, że proceder rozsyłania spamu przybiera na sile, nie ma nic dziwnego. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele firm ISP. Masowe wysyłanie maili bez zgody odbiorców jest tanim, szybkim i opłacalnym sposobem robienia interesów. Wystarczy, że na milion wysłanych maili otrzyma się nawet mniej niż jeden procent odpowiedzi i to już będzie zysk dla nadawcy.

Z kolei na pytanie o sposoby przeciwdziałania spamowi nie ma prostej odpowiedzi. Walka z tym zjawiskiem przypomina walkę z hydrą. Zaledwie firmy ISP wynajdą sposób na blokadę lawiny niechcianych maili, już spamerzy mają antidotum i wszystko zaczyna się od nowa. Dostawcy Internetu twierdzą, że spamerów można pokonać, stawiając im jednocześnie bariery techniczne i prawne.

Co miesiąc na rynek trafiają przeciętnie dwa nowe programy chroniące przed spamem. Jednak wiele z nich zdaniem analityków jest niedopracowanych. Przedsiębiorstwa ISP są zatem albo zdane na własne siły, albo zmuszone do korzystania z usług specjalizujących się w walce ze spamem. Na przykład Yahoo ma własnego antyspamowego strażnika ­ oprogramowanie SpamGuard. Sześciu z dziesięciu największych dostawców Internetu (np. EarthLink, BellSouth) korzysta z usług Brightmaila. Pomoc zewnętrznej firmy, takiej jak Brightmail, może być wprawdzie skuteczna, ale kosztuje krocie. Może się to jednak zmienić. W ubiegłym miesiącu Brightmail wprowadził rozwiązanie przeznaczone dla małych i średnich przedsiębiorstw, ponadto pracuje nad programem dla partnerów, za których pośrednictwem chciałby sprzedawać swoje rozwiązania.

Sztuczki spamerów

Osoby zajmujące się masowym rozsyłaniem maili bez zgody odbiorców zmieniają metody działania codziennie. Jednym z najnowszych trików jest ukrywanie tekstu w grafice tak, aby nie mógł zostać zidentyfikowany jako spam. Inny polega na wysyłaniu internetowego adresu URL jako części wiadomości mailowej. Jest to uciążliwe głównie ze względu na to, że firmy ISP nie mogą poświęcić więcej niż 10 sekund na rozpoznanie, czy wiadomość zawierająca adres URL jest spamem. Kolejny chwyt spamerów to wykorzystanie korporacyjnych serwerów. Według specjalistów w wielu przedsiębiorstwach funkcjonują otwarte, niestrzeżone serwery pocztowe, które spamerzy muszą tylko zlokalizować, aby z nich wysyłać maile. Wniosek z tego, że firmy nie stosują wystarczających zabezpieczeń do ochrony swoich serwerów pocztowych.

Z procederem wykorzystywania firmowych serwerów do rozsyłania spamu wiąże się też inny problem. Organizacje, których zadaniem jest walka ze spamem, np. Spam Prevention Early Warning System (System Wczesnego Ostrzegania przed Spamem), często nie odróżniają serwerów w istocie należących do spamerów od serwerów firmowych, pod które się oni podszyli, aby wysyłać elektroniczne śmieci. To stawia przedsiębiorców ISP w dwuznacznej sytuacji. Są postrzegani jako mający, w ten czy inny sposób, coś wspólnego z wysyłaniem spamu. Wiele firm ISP na skutek tego, że spamerzy wykorzystali ich serwery, ląduje na czarnych listach. Z takiej listy trudno się 'wypisać’, organizacje, które je prowadzą, nie dają praktycznie szansy na wyjaśnienie sprawy i rehabilitację. Prawdą jest też, że są firmy świadczące usługi dostępu do Internetu, które rzeczywiście w pogoni za zyskiem nie wahają się uczestniczyć w wysyłce spamu. Większość jednak opowiada się przeciwko tej metodzie zarabiania pieniędzy.

Grzywna za spam

Narzędziem do walki ze spamem powinno być odpowiednie ustawodawstwo. Firmy ISP są co do tego zgodne. Uważają, że w USA nie ma skutecznego prawa, które pozwalałoby ścigać spamerów. Dlatego providerzy są często bezradni, gdy dojdzie do procesu. Oskarżeni zasłaniają się prawem do wolności słowa i ochroną prywatności. Mimo to toczą się obecnie sprawy przeciwko spamerom. Interwrx pozwał jedną z firm zajmujących się rozsyłaniem elektronicznych śmieci. Uniemożliwił spamerowi korzystanie ze swoich łączy, co zostało uznane przez tego ostatniego za… krzywdzące. Sprawę przeciwko spamerom założyła także America On-
line, która twierdzi, że w wyniku ich działalności straciła 10 mln dol.

W amerykańskim Senacie podejmowane są próby wprowadzenia prawa, które ukróciłoby proceder rozsyłania spamu. Niektórzy senatorowie proponują, aby za jeden, niechciany przez adresata mail, spamer został ukarany grzywną wysokości 500 dol. Uważają także, że w krucjatę przeciwko spamerom powinni włączyć się przede wszystkim operatorzy transakcji dokonywanych za pomocą kart płatniczych, np. MasterCard, Visa. Zdaniem senatorów należałoby wywrzeć na nich presję, aby zablokowali największym spamerom możliwość płacenia kartą za towary czy usługi oferowane w mailach. To skutecznie mogłoby zatrzymać falę spamu.

Firmy ISP są negatywnie nastawione do propozycji senatorów dotyczącej ustalenia grzywny za spamowanie. Ich zdaniem będzie to – jeśli zostanie zatwierdzone ­ martwe prawo. Dostawcy Internetu woleliby, aby utworzono krajowe, a nawet międzynarodowe standardy prawne walki ze spamem. W tej chwili amerykańska Federalna Komisja Handlu pracuje nad projektem, który ma włączyć kilka krajów do działań antysapmowych. Wkrótce ma się odbyć dyskusja, w czasie której omówiony zostanie problem spamu w poszczególnych krajach. Zaproszono do niej m.in. Koreę, Australię, Japonię i Kanadę.

Przeciwnikami masowego rozsyłania maili bez zgody ich odbiorców stają się coraz częściej zwykłe, niezwiązane ze świadczeniem usług internetowych firmy. Powodem jest fakt, że często ich działalność może być kojarzona ze spamowaniem. Zamawiają one w agencjach reklamowych kampanie promocyjne, których zasadniczą częścią jest wysyłka informacji promujących produkt czy usługę za pośrednictwem maila. Z kolei agencje reklamowe korzystają często z usług firm trzecich, które specjalizują się w handlowych mailingach, mają więc bazy adresowe, których zamawiający kampanię nie ma szans zweryfikować. W tej sytuacji przedsiębiorstwo próbujące zareklamować swój produkt za pośrednictwem maila dzieli tylko krok od oskarżenia o spamowanie.

Na podstawie amerykańskiego CRN z 28 kwietnia 2003 r.