Napędy SCSI to rynkowa nisza. Stosowane są wyłącznie do serwerów, a wysokość ich sprzedaży zależy tylko od popytu na tego rodzaju maszyny. Zarówno producenci, jak i dystrybutorzy twierdzą, że zbyt serwerów w Polsce wzrasta z roku na rok zaledwie o kilka procent. Skąd więc tak duży popyt na napędy SCSI? Okazuje się, że coraz większym powodzeniem cieszą się serwery intelowskie. Zamiast bardzo drogich maszyn z procesorami RISC klienci często wybierają komputery z jednostkami Itanium czy Xeon. Sprzedaż pierwszych odbywa się zwykle bez pośrednictwa dystrybucji, na drodze producent-klient. Spora część maszyn intelowskich powstaje z komponentów kupionych w kanale. Zdaniem dystrybutorów sprzedaż serwerów intelowskich wzrosła w 2003 roku o ponad 15 proc. w porównaniu z wynikami w roku 2002. Automatycznie zwiększyło się też zapotrzebowanie na dyski SCSI. Ponadto nierzadko napędy kupowane są do istniejących już komputerów, dlatego wzrost ich sprzedaży na poziomie 30 proc. wydaje się być wiarygodny.

Seagate i reszta

W Polsce sprzedawane są dyski SCSI firm Fujitsu, Hitachi, Maxtor i Seagate. Samsung i WD, dobrze znani producenci napędów desktopowych, nie wytwarzają urządzeń SCSI. Na naszym rynku wśród SCSI nieodmiennie od lat największym powodzeniem cieszą się napędy Seagate. Do tego dostawcy należy ponad połowa rynku. Drugą pozycję pod względem wielkości zbytu w 2003 r. zajęło Fujitsu, do którego należało najprawdopodobniej prawie 25 proc. rynku. To kilka procent więcej niż rok wcześniej. Dzięki atrakcyjnym cenom oraz dobrej podaży, dostawca ten zwiększył sprzedaż w stosunku do 2002 r. i wyprzedził Hitachi, który musiał zadowolić się niespełna 15-procentowym udziałem w rynku, co oznacza spadek aż o 8 proc. w stosunku do wyników z roku 2002. Listę producentów SCSI zamyka Maxtor, którego sprzedaż dystrybutorzy szacują na poziomie podobnym jak w roku 2002, co przy wzroście sprzedaży dysków SCSI o 30 proc. oznacza zmniejszenie w nim udziału z 6 do 4 procent. Trzeba jednak zaznaczyć, że to dane szacunkowe, ustalone tylko na podstawie rozmów z dystrybutorami. Żaden producent nie chce ujawniać wielkości sprzedaży, dlatego faktyczne ich udziały mogą odbiegać (choć zapewne w niewielkim stopniu) od przedstawionych danych.

Standard 2003

W ubiegłym roku klienci najczęściej wybierali napędy o pojemności 36 GB. Warto zauważyć, że w pierwszej połowie 2002 r. standardem był dysk 18-gigabajtowy, ale w drugiej połowie roku już o 2-krotnie większej pojemności. Należałoby zatem oczekiwać, że w ubiegłym roku, a zwłaszcza w drugiej jego połowie, powinno wzrosnąć zainteresowanie pojemnością 73 GB. Zwykle bowiem z roku na rok typowa pojemność podwaja się. W 2000 roku standardem był napęd 9 GB, w 2001 – 18 GB, w 2002 zaś 36 GB. W przeciwieństwie do rozwiązań desktopowych, gdzie oferowane są dyski od 40 do 250 GB, pojemności zwiększają się co 20 GB, klienci mają więc duży wybór i jednoznaczne określenie standardu nie jest proste. W przypadku SCSI pojemności w kolejnych modelach się podwajają. Wymuszona w ten sposób tendencja do corocznego dublowania rozmiaru została w 2003 roku zahamowana. Niespełna 20 proc. klientów wybrało rok temu napęd o pojemności 73 GB, prawie 70 proc. zadowoliło się pojemnością 36 GB, a co dziesiąty kupił dysk 18-gigabajtowy. Dlaczego tak się działo? Czy 36 GB to wystarczająca pojemność dla serwera? Oczywiście – nie. W każdym serwerze montuje się zwykle co najmniej dwa napędy, zamiast kupować jeden dysk 73-gigabajtowy klienci wybierali dwa mniejsze. Oba rozwiązania kosztują tyle samo, bowiem cena dysku 73 GB wynosi średnio dwukrotnie więcej niż 36 GB. W ubiegłym roku użytkownicy stawiali raczej na przyśpieszenie transferu danych niż na zwiększenie pojemności, w 2003 r. bowiem sprzedano ponad dwa razy więcej dysków, których talerze obracały się z prędkością 15 tys. obr./min (standardem jest 10 tys. obr./min). Warto podkreślić, że cena napędu szybszego jest prawie dwa razy większa niż wolniejszego o tej samej pojemności. Oznacza to, że szybki dysk 36 GB kosztuje prawie tyle samo, co wolniejszy 73 GB. To niebagatelna różnica, rosnące zainteresowanie szybkimi dyskami wskazuje więc, jak duże znacznie ma szybkość transferu danych w serwerach.

SAS w poczekalni

Jak widać, w przyszłości klienci będą wybierali raczej napędy szybsze niż pojemniejsze. Wzrost znaczenia transferu danych oznacza, że już niedługo standardowy od prawie dwóch lat kontroler Ultra320 może stanowić wąskie gardło w przepływie danych między dyskami a serwerem i podłączonymi do niego komputerami. Jak wiadomo, od początku ery SCSI stosowany jest sterownik równoległy, którego epoka dobiega już końca, gdyż nie jest możliwe uzyskanie za jego pośrednictwem transferu większego niż 320 MB/s. Obecnie producenci opracowują nowy rodzaj kontrolera – SAS (Serial Attachet SCSI), który tym się różni od SCSI, czym w rozwiązaniach desktopowych ATA/100 od Serial ATA. Krótko mówiąc, mniej kabli sygnałowych, szybszy transfer. Zmiana standardu z SCSI na SAS nie nastąpi jednak szybko. Producenci są zdania, że w przyszłym roku, ale czy można im wierzyć? Zapewniali nas już, że kontroler Ultra 320 zastąpi Ultra 160 najdalej pod koniec 2001 r., podczas gdy finalny produkt upowszechnił się na rynku półtora roku później. Oznacza to, że najprawdopodobniej nowa generacja sterowników do dysków SCSI pojawi się w sprzedaży później niż w przyszłym roku. Użytkownicy serwerów nie mają alternatywy, będą prawdopodobnie czekali cierpliwie. Ale czy na pewno? Kto wie, czy w tanich serwerach nie upowszechnią się dyski desktopowe z interfejsem Serial ATA. Druga generacja SATA będzie już transferowała dane z prędkością 300 MB/s. A jak wiadomo, rozwiązanie SATA kosztuje co najmniej czterokrotnie mniej niż SCSI.