CRN Polska: Jakie są szanse, że zobaczymy naszych piłkarzy na podium mistrzostw świata?

Jan Tomaszewski: Bardzo duże, ale pod jednym warunkiem. Do polskiej piłki muszą przyjść ludzie formatu Kazimierza Górskiego. Tacy, którzy wiedzą, jak wygląda profesjonalny futbol.

CRN Polska: A jak wygląda?

Jan Tomaszewski: To proste. Chodzi o to, żeby stworzyć rozumiejący się kolektyw. Nie jest żadną tajemnicą, że orły Górskiego to byli tak naprawdę przeciętni zawodnicy. Sukces odnieśliśmy dlatego, że Kazimierz Górski zrobił z nas drużynę.

CRN Polska: To musi być bardzo trudne, skoro nikomu po nim się nie udało.

Jan Tomaszewski: To nie jest wielka filozofia. Żeby nie być gołosłownym, powiem tak: kiedy w 1974 roku pytano kibiców, kto wyjdzie na boisko, nie mieli żadnych wątpliwości. Zespół miał swój nienaruszalny szkielet. Dzięki temu wszystkie mecze graliśmy na pamięć. Przykładowo, kiedy na tym diabelskim Wembley piłka była po naszej stronie, było cicho, jak makiem zasiał. Shilton mógł spokojnie kierować angielską defensywą. Kiedy zaś Anglicy zabierali nam piłkę, ludzie zaczynali robić taki huk, że nie słyszeliśmy własnych myśli, nie mówiąc o poleceniach kapitana. Na szczęście znaliśmy się jak łyse konie. Wiedziałem na przykład, że napastnik próbujący minąć Jurka Gorgonia z lewej strony nie miał żadnych szans. Po prostu lewa noga Jurka była nie do przejścia. Jak widziałem, że Jurek kiwa się z Anglikiem, od razu przesuwałem się na prawą stronę bramki. Byliśmy świetnie zgrani. 'Człowiek, który zatrzymał Anglię’ składał się z dwunastu części: jedenastu piłkarzy i trenera.

CRN Polska: A jak wygląda polska reprezentacja teraz?

Jan Tomaszewski: Od czasów Jurka Engela mamy boską reprezentację. Jej boskość polega na tym, że tylko jeden Pan Bóg wie, kto w niej zagra i jak zagra. W tym roku na eliminacje mistrzostw świata pojechało dwudziestu pięciu zawodników. Gdyby pan wytypował jedenastu, którzy będą grali, a ja z pozostałych ułożyłbym swoją jedenastkę to… obaj mielibyśmy rację. Jak Jerzy Dudek może zgrać się z Dariuszem Dudkiem, skoro widzi go pierwszy raz w życiu?

CRN Polska: A może z polskich piłkarzy, którzy zamiast grać, kłócą się o pieniądze, nie da się zrobić drużyny?

Jan Tomaszewski: To nie piłkarze są źli, ale system. Na niedawnych mistrzostwach Europy dominowały roczniki 1975 – 1976. Czy pan wie, że nasi piłkarze urodzeni w tych właśnie latach zdobyli dla Polski mistrzostwo Europy juniorów? Pokonani wówczas przez naszych zawodnicy rządzą teraz europejską piłką. A gdzie są Polacy? Kolejny przykład: trzy lata temu w Finlandii nasi juniorzy zdobyli mistrzostwo Europy do lat 19. Ci, którzy wówczas z nimi przegrali, grają w realach, menczesterach i innych barcelonach. A nasi, z wyjątkiem Sebastiana Mili, kopią w drugiej i trzeciej lidze.

CRN Polska: Może za mało trenują, a za dużo się bawią?

Jan Tomaszewski: My też nie byliśmy zakonnikami. Kazimierz Górski mawiał, że papierosy, wino i śpiew są dla ludzi, trzeba tylko wiedzieć, kiedy, gdzie, z kim i ile…

CRN Polska: Dlaczego zatem nieźli piłkarze się marnują?

Jan Tomaszewski: Niech pan zapyta naszych wspaniałych działaczy z PZPN-u, którym nie chodzi o piłkę, ale o stołki. Kiedy Listkiewicz mianował Bońka selekcjonerem kadry, powiedział, że jak Zbyszkowi się nie uda, on też złoży dymisję. I co? Boniek uciekł jak szczur z tonącego okrętu, a Listkiewicz działa, jak gdyby nigdy nic. Czterdziestomilionowy naród daje się otumaniać dziesięciu działaczom.

CRN Polska: Czy są inni na ich miejsce?

Jan Tomaszewski: Tak. Trzeba jednak najpierw przeprowadzić sekcję zwłok PZPN-u i wyjaśnić wszystkie afery. Niestety, to nie będzie łatwe. Przestano zapraszać mnie do telewizji, bo mówiłem prawdę. Powiedziano mi: albo będziesz mówił dobrze o Bońku i reprezentacji, albo musisz odejść. Odpowiedziałem, że nie ma sprawy, będę o Bońku i naszych piłkarzach mówił w samych superlatywach… ale dopiero wtedy, kiedy zobaczę sukces na własne oczy.

CRN Polska: Czy jest ktoś, kto mimo wszystko mógłby zrobić z naszych porządną drużynę?

Jan Tomaszewski: Moim zdaniem dziś wyjście awaryjne to powierzenie reprezentacji Jerzemu Engelowi i Henrykowi Kasperczakowi. Powinni zbudować reprezentację na bazie Wisły Kraków. Nie daje to gwarancji uzyskania tytułu mistrza świata, ale pewność, że Polskę będzie reprezentować zgrany, solidny zespół, a nie towarzystwo wzajemnej adoracji z łapanki.

CRN Polska: Czym pan się teraz zajmuje?

Jan Tomaszewski: Jestem dziennikarzem i piszę do kilku tytułów cotygodniowe donosy na Polski Związek Piłki Nożnej. Niestety na razie nic to nie daje.

Jana Tomaszewskiego na tegoroczną olimpiadę zaprosił Ever.